Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koszmar #2

Obudziłam sie rano.Gdy usłyszałam łomot zaczęłam płakać
Okazało sie że to tato tłucze kotlety
Odetchnęłam jednak wszystkiego sie bałam
Spojrzałam w lustro
Co..?!
Cała jestem podrapana i w siniakach
Wczoraj tego nie miałam
Szybko sie ubrałam
-Gdzie idziesz?-spytał tato
-Przejść sie-burknęłam przybiegając przez pokój żeby przypadkiem nie zobaczył mojego stanu ciała
Poszłam do sąsiadki mieszkającej obok.Nazywała sie Sara .Miała 22 lata i była bardzo miła.Uwielbiałam ją i często z nią spędzałam czas na pogawędkach.
Zapukałam
-Cześć Chanell.Wejdź
-Cześć -mruknęłam
-O boże!Co ci jest?-zapytała przykładając dłoń do ust
Westchnęłam
-Ktoś do nas przychodzi pod dom w nocy
-Że co?
-Kobieta.Ubrana na czarno
Sara opuściła filiżankę
Zdziwiłam się jej reakcją
-Coś nie tak?-spytałam
-Kiedy ją widziałaś?
-2 noce temu..
-A następnego dnia zmarła ta dziewczynka?-spytała mnie
-Tak-przytaknęłam
Ona ukryła twarz w dłoniach
-Kiedyś już ..
-TO ONA!!-wrzasnęłam wstając z krzesła widząc z okna tą postać .Sara sie za mną rzuciła
Była mgła i zobaczyłam posuwający sie skrawek jej sukni
Biegłam za nią ile sił
Usłyszałam nawoływania Sary ale biegłam dalej
Postać już zniknęła a ja sie zatrzymałam
Nic nie widać.Wszędzie mgła
Nagle usłyszałam krzyk kobiety
"Nie!Gdzie moje dziecko...?!Gdzie je zabraliście..?!"
Słuchałam z przerażeniem
Głos ucichł razem z mgłą
Zorientowałam sie że dobiegłam daleko.Znajdowałam sie wiele ulic dalej od mojego domu.Mieszkam w Londynie więc łatwo sie zgubić
Usłyszałam czyjeś krzyki
Obróciłam sie
Jakiś dom sie palił,wokół stali ludzie
-Tam ..moje dziecko!-krzyknęła kobieta trzymając twarz w dłoniach
Zamarłam
Pobiegłam w kierunku domu
-NIE WCHODŹ TAM!-wrzasnął ktoś z tłumu ale ja nie posłuchałam
Wszystko w środku sie paliło
Nagle dostrzegłam dziewczynę w moim wieku
-Cho..o-odź...-wystękałam dusząc sie
Ona sie nie ruszyła
Dostrzegłam w jej ręku świecę a wokół proch..
Domyśliłam sie że zaraz wszystko wybuchnie
-Z-zd..dmu-uchnij ..świee-eczkę..!-wystękałam kaszląc
Ona sie na mnie patrzyła bez żadnych emocji
Moje serce zamarło gdy zobaczyłam jak dziewczyna upuszcza świeczkę
Z tyłu dostrzegłam skrawek czarnej sukni..JEJ sukni..tego upiora
Szybko przeskoczyłam nad płomień
Za mną wszystko wyleciało w powietrze
Moje serce biło jak oszalałe
Dziewczyna opuściła świeczkę specjalnie..?A za nią ten upiór...
Wybiegłam z domu a raczej z jego ruin..
Kobieta ,chyba jej matka złapała mnie za ramiona
-Moje-e..dzie-e..ec-cko..?!-zawyła
-Nie ży-yje..-wystękałam
Ona zaniosła sie płaczem
Ja byłam w szoku
Z tłumu wyłoniła się Sara
Wzięła mnie pod ramię i mnie przytuliła
-Czego znów ją widziałam...a ta dziewczyna..ona-a spe-ecja..alnie...upuściła-a świeczkę..
-Kiedyś już twoja matka ją zobaczyła
Krótko po twoim urodzeniu..znaczy ...ty..dobra ..to ci kiedyś twoja matka..a teraz posłuchaj.Jak ją zobaczyła pare razy...zawsze ginęło jakieś dziecko w pobliżu.Ty też ją widziałaś.Wtedy ta dziewczynka zmarła..od ługu..pamiętasz?Dziś to samo...
Zaniemówiłam
Pędem pobiegłam do domu
Gdy tato mnie dotknął ,odskoczyłam
Wszystkiego znów sie bałam..
-Jak ty wyglądasz..co sie stało?!-spytał roztrzęsiony
W kuchni coś strzeliło a ja podskoczyłam do góry na fotelu
-To popcorn -powiedział tato
Kiwnęłam głową i poszłam na górę do brata
Wyjęłam mu bez słowa tą okropną lalkę
I go przytuliłam
Zaczęłam płakać
-Cio siem stało?-spytał
- Nic skarbie...nic..-powiedziałam smutno sie uśmiechając
Poszłam do siebie
Otworzyłam szafe by sie spakować do Hogwartu
Na dnie szafy spostrzegłam fotografię
Na zdjęciu stał mój tata i mama trzymając na rękach..zapewne mnie
W tle widać nasz dom
Chciałam odłożyć zdjęcie jednak coś przykuło mój wzrok
W oknie naszego domu..zauważyłam JĄ
Twarzy nie widać..dało sie zobaczyć tylko czerń
Żadnych rysów twarzy..nic
Tylko zarys

Podarłam zdjęcie i wyrzuciłam do kosza
Ta noc była spokojna
Wreszcie ..

Wstałam wcześnie

-To do zobaczenia mamo..-powiedziałam
-Pa..-powiedziała
Gdy dotknęła nagle mojego ramienia lekko odskoczyłam
-Co się stało..?-spytała
-Nic..-powiedziałam mrużąc oczy
-Pa tato-podeszłam do taty i go musnęłam ustami w policzek
-A ja?-spytał David
Podeszłam do niego.W pierwszej kolejności zabrałam mu lalkę a potem mocno go ścisnęłam
-Kocham cię..-szepnęłam
-Ja ciebie tez -powiedział
-Mogę wziąć lalkę żeby mi o tobie przypominała?-spytałam ze sztucznym uśmiechem wcale nie myśląc tak.Poprostu chciałam mu ją zabrać
David sie zawahał,ale po chwili mi ją dał
-Dziękuję-kiwnęłam głową
Gdy jeszcze raz ze wszystkimi sie pożegnałam,wyszłam z domu i pojechałam taksówką na King's Cross
Rzuciłam lalkę na dno torby.
I już byłam gotowa do podróży...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro