Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwa słowa .Kocham cię

Sala jak zwykle tętniła życiem.Podążyłam wzrokiem za Gryfonami ,szukając Miony,Rona,Harry'ego a także bliźniaków i Ginny
Nie miałam humoru na nic
Twarz miałam mokrą od łez..
Usiadłam do stołu przynależącego do podopiecznych Slytherinu
Czułam na sobie czyjś  palący wzrok,wzrastający z minuty na minutę
Obróciłam na prawo głowę
Wzrok należał do Dracona Lucjusza Malfoy'a
Można samemu się tego domyślić
Obróciłam szybko głowę i schowałam twarz w rękach
Podczas przemówień Dumbledore'a rozmyślałam o wszystkim
Mama,tato..zawsze otaczali mnie troską i miłością a nagle dowiaduję się że to obcy ludzie...mój brat..David też to nie moja rodzina..nie moja....
Ocknęłam się usłyszawszy wzmiankę o jakimś turnieju ..

Nagle zaczarowany sufit z niebem pociemniał i przez sale przeleciała błyskawica
Pogromcą błyskawicy okazał się mężczyzna o niecodziennym,dość dziwnym wyglądzie

Przez resztę uczty siedziałam ponuro.Gdy Hermiona mi pomachała,spróbowałam się uśmiechnąć ale sądzę że jednak się nie udało i co najwyżej wykrzywiłam dziwacznie wargi..
W pewnym momencie moje spojrzenie stanęło na Harrym
Od początku,od pierwszego spotkania zaczęłam do niego coś czuć!
Kiedy nasze spojrzenia się spotkały ,spuściłam głowę w lekkim zawstydzeniu

Po uczcie wszyscy wyszliśmy

-CHANELL!!-zawołał mnie Harry

Odwróciłam się do niego,a raczej do NICH bo była też Miona i Ron.Poszłam w ich stronę

-Co się z tobą działo? Martwiliśmy się...-odezwał się Harry gdy odeszliśmy z zatłoczonego korytarza.

-Nieważne..-mruknęłam patrząc na swoje buty

-Ej...Chanell...-szepnął Harry dotykając moją rękę

Oczy mi się zaszkliły .

-co ci jest..?-spytała dotąd milcząca Hermiona

Pokręciłam głową na znak że nie powiem

-OCH NO PROSZĘ!!PANNA SZLAMA !!-krzyknęła wyłaniająca się zza rogu Astoria Greengrass

-NIE JESTEM SZLAMĄ!!ODNOŚ SIĘ DO MNIE Z SZACUNKIEM!!-wrzasnęłam pokazując jej ramię z inicjałami

Ona otworzyła szeroko usta i pobiegła

-Co jej pokazałaś..?I dlaczego tak zareagowała..?-spytał Ron

Pojedyncza łza spłynęła po moim zimnym policzku

Harry otarł moją łzę i popatrzył mi w oczy

-Dowiedziałaś się czegoś..?-podsunął pytanie

Przegryzłam wargę,aż poczułam smak krwi na ustach

-Channell Audrey Winehouse,wytłumacz się!-powiedziała głośno Hermiona tracąc cierpliwość

-NIE MÓW TAK DO MNIE!!-krzyknęłam przez łzy a Hermiona cię cofnęła

-no to :Chanell wytłumacz się-poprawiła się Miona

-Nie o to chodzi..-powiedziałam patrząc w niebo

-To mam powiedz,proszę..-poprosiła Hermiona kładąc na moim ramieniu dłoń

Wybuchnęłam płaczem

Harry szybko do mnie podbiegł i unieruchomił mi ręce bo nie panowałam nad sobą

-NIE JESTEM CHANELL AUDREU WINEHOUSE!!JESTEM CHANELL LORRAINE BLACK!!CÓRKA JENNET CINDY BLACK I EDA PERRONA!!-wykrzyczałam płacząc i wyrywając się z uścisku Harry'ego

Nagle Harry mnie puścił,Hermiona cofnęła się i naszła na ścianę a Ron mrugał oczami w geście niedowierzania

Zapanowała cisza

Łzy spływały po moich policzkach

Oparłam się o ścianę i cicho szlochałam

-Czyli..jesteś czystej krwi..i w dodatku Perron..wiesz coś o rodzie Perronów?-odezwała się Hermiona po paru minutach gdy się uspokoiłam

-Nie-krótko odpowiedziałam

-Jeden z najstarszych i najsłynniejszych rodów czarodziejów-powiedziała

-Pieprzyć to..mam to głęboko gdzieś! Wiecie,jak się czuję? Jak szmaciana lalka! Podrzucana gdzie popadnie! Dlaczego mnie podrzucili do obcej rodziny? Dlatego że matka była śmierciożerczynią,potem była opętana i chciała mnie zabić w ofierze szatanowi! Zabiła ojca który mnie zdążył oddać do tej kobiety którą uważałam za matkę! Ta wiedźma -moja matka,sie powiesiła!! Ta kobieta w czerni którą widziałam to ona! Chce dokończyć to co zaczęła ! Chce mnie poprostu zabić! -krzyczałam jednocześnie płacząc

Harry pierwszy do mnie podszedł i mnie objął a ja się w niego wtuliłam
Hermiona już milczała lecz po chwili mnie przytuliła i lekko się uśmiechnęła

-Będzie dobrze...-powiedział Ron zdobywając się na uśmiech

Popatrzyłam na niego

-Nie mów że będzie dobrze.Nie lubię kłamstw-powiedziałam smutno się uśmiechając

Gdy doszliśmy do dormitoriów Gryfonów,Hermiona i Ron poszli spać
Ja zostałam z Harrym na korytarzu
Przy nim czułam się tak dobrze.Ciepło i bezpiecznie.Przy nim wszystkie moje troski i smutki znikały.Chciałabym być z Harrym już na zawsze

-Jak się czujesz?-spytał cicho

-Dobrze..-skłamałam a Harry spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem

-Wiem,nie umiem kłamać.Czuję się fatalnie..-odrzekłam przegryzając wargę

Harry podszedł i mnie mocno przytulił
Oparł swoją brodę o moją głowę
Popatrzyłam mu w oczy i się uśmiechnęłam

Pragnęłam codziennie patrzeć w te oczy
Pragnęłam codziennie czuć jego perfumy
Pragnęłam codziennie go przytulać
Pragnęłam codziennie czuć jego obecność
Pragnęłam codziennie mówić dwa słowa .Kocham cię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro