Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1410

Kiedyś sprawdzę

Chyba...

🐴🐴🐴🐴🐴🐴🐴🐴
Z okazji 15 lipca
🐥🐥🐥🐥🐥🐥🐥🐥

- Feliks, nie musimy walczyć. - Głos mężczyzny w białym płaszczu z czarnym krzyżem rozbrzmiewał na polu walki.

- Ciebie chyba totalnie pogieło!? - Blondyn ponownie uderzył swoim ostrzem o to należące do Prusaka. - Tak jakby to ty zacząłeś.

- Dobrze wiesz, że nie miałem wyboru! - Albinos zawołał z bólem w głosie. - Muszę słuchać mojego szefa.. ale... jeśli tylko chce...

Nastolatek nie zdążył skończyć, gdyż jego wypowiedź została brutalnie przerwana przez Polaka.

- Dobrze wiem!? To chcesz mi powiedzieć po tym wszystkim co razem przeszliśmy!? - Gilbert po dość długiej znajomości z zielonookim, wiedział, że gdy ten się zdenerwuje to lepiej schodzić mu z drogi i uciekać jak najdalej. - Co niby mam "dobrze wiedzieć"!? Zawsze jest jakiś wybór... ja.. - Ostatnie zdanie wypowiadane przez blondyna nie było już takie pewnie. Było łamliwe i kruche jak szklana szyba, w którą ktoś kopnął piłką na tyle mocno, że pojawiła się na niej sieć pęknięć.

- Feliś.. proszę... zgódź się na tą przeklętą ugodę... Albo jakikolwiek rozejm... - Krzyżak wyraźnie nie miał wystarczająco siły na dalszą walkę. Nie chodziło tu o siłę fizyczną. Jej miał pod dostatkiem, a nawet zapas. Bolało go, tak mniej więcej w okolicach serca, że musi walczyć akurat z nim - z chłopakiem, na którym tak bardzo mu zależało.

- Nigdy się na to nie zgodzimy! - zawołał podboegający do blondyna chłopak. Nastolatek o brązowych ściętych do ramion włosach i zielonych jak późnowiosenne liście na drzewach lasów oczach.

Słowa chłopaka, choć nie wiedział dlaczego, zabolały albinosa.

- Wy? - zapytał z lekką kpiną w głosie. Nie przepadał za będącym zawsze obok Polski Litwinem. - Myślę, że nie masz nic do gadania.

- My. - Potwierdził spokojnie Litwa. - Feliks, nie zgodzimy się na to. Prawda?

- Przykro mi Gilbert... Ale... - w tym momencie blondyn się zawachał. Nie miał pojęcia, jak dobrać słowa. Prusaka znał od bardzo dawna i byli dla siebie ważni, ale odkąd jego szef zaczął atakować jego ziemię... - Totalnie zamierzam z tobą wygrać!

Uderzył po raz ostatni w nie broniącego się już Krzyżaka, który się tylko do niego blado uśmiechnął. Bo co więc mógł zrobić, gdy pragnął szczęścia tej polskiej pchły bardziej niż swojego. Upadł na ziemię słabnąc po otrzymanym ciosie. Na twarzy Litwina widniał uśmiech zwycięstwa. Bo jak nie cieszyć się z wygranej bitwy. Twarz Polaka przez chwilę zdobiło szczęście, które gdy tylko sobie uświadomił co zrobił ustąpiło miejsce smutkowi, złości i żalu.

Klęknął szybko przy zranionym chłopaku i odgarnął poddenerwowany włosy z jego twarzy.

- G.. Gil..lbert... - wyjąkał z ledwością.

- Spokojnie kochanie... - odpowiedział albinos słabym głosem, delikatnie gładząc blondyna po policzku. - Jestem dość silnym państwem. Rany szybko się goją. Dla twojego uśmiechu warto było... - otarł łzę spływającą z czystych zielonych oczu.

Litwa popatrzył ze złością na rannego. Że jak on niby nazwał Polskę!? Oj nie! Na to mu już nie mógł pozwolić! Sięgnął szybko po miecz i rzucił się na Krzyżaka.

- Licia stój!!! - zawołał panicznie blondyn, po czym uspokoił swój ton, widząc, że towarzysz go posłuchał. - On już przegrał.

- Pamiętasz Gilbert? - zapytał z wesołym uśmiechem blondyn.

- Jakbym mógł zapomnieć. - Odburknął ponuro albinos. - Cały czas mi o tym przypominasz. A dzisiaj to już w ogóle!

- Wtedy umiałeś być romantyczny. - stwierdził Polska, który był dzisiaj w wspaniałym humorze. - Nie to co teraz, ty stary zgredo.

- Aż taki stary to ja jeszcze nie jestem. - Na twarzy Prus zawidniał wredny uśmieszek. - Poza tym, z tego co kojarzę to ty jesteś starszy.

- Oj, totalnie się już zamknij ty pruska mendo. - Próbował odgryźć się Feliks. - Ja przynajmniej wyglądam młodziej i żyję.

- Nigdy się nie zmienisz Feliś.. - Mruknął Gilbert prosto do ucha chłopaka.

- Generalnie to ideały nie muszą się zmieniać. - Blondyn wzruszył obojętne ramionami, czekając tylko na reakcję Prus.

- To prawda, ale nad tobą trzeba jeszcze popracować, bo trochę ci do mnie brakuje. - Na twarzy Gilberta widniał jego typowy uśmieszek.

Pochylił się do leżącego z głową na jego kolanach Feliksa i delikatnie go pocałował nie dając mu podważyć wypowiedzianego przez niego zdania.

🐥🐴🐥🐴

(Rozdział Te amo we wtorek~)

Aaaaa~ już ponad 100 follow!!! Chcecie coś z tej okazji? 💕💕💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro