Rozdział 3 Beznadziejna pamięć
Ojciec rzucił się i obezwładnił mnie.
- Donnatello! Co w Ciebie wstąpiło?!
Raph wstał i zaczął strzepywać coś z ubrań. Jeszcze chwilę się szamotałem, ale powoli moje ciało ulegało. Czułem, że znów mam kontrolę nad sobą.
- Przepraszam - cicho powiedziałem.
- Nie znałem Cię od strony dzikusa! - warknął brunet.
- To nie tak! - mogłem już wstać - Straciłem panowanie nad sobą.
Splinter spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Szykujcie się do szkoły, Donatello zostań chwilę ze mną.
Bracia wychodzili już z pomieszczenia.
- Tsch! Amator - mruknął Raph wychodząc.
Posmutniałem słysząc jego słowa.
- Synu, powiedz mi co się dzieje? - położył mistrz rękę na mój bark.
Milczałem przez chwilę.
- A co ma się dziać? - trochę się oburzyłem.
- Nie tym tonem do starszych - zwrócił mi uwagę.
- BO CO?! - nagle poczułem jak się trochę unoszę.
Moje oczy zmieniły się na czarne, a kiedy wykrzyknąłem te słowa jakaś dziwna energia się pojawiła i mój ojciec spadł do tyłu. Czułem, że to nie byłem ja. Co się ze mną dzieje? Nagle zrobiłem się bardzo słaby. Upadłem na kolana z głową do dołu. Mistrz od razu podbiegł do mnie.
- Nic ci nie jest? Donatello? Donatello wytłumacz mi to. Dobrze się czujesz? - zaczął trochę panikować.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego zmęczonym wzrokiem.
- Muszę iść do szkoły - wstałem i kierowałem się w stronę wyjścia.
- Porozmawiamy jak skończysz naukę! - krzyknął zakłopotany.
******************
Ostatnia lekcja, czyli historia. Jaki ten przedmiot jest nudny... Ale jak chcę mieć świetne oceny to muszę słuchać nauczycielki. Czułem się taki osłabiony po tym wszystkim. Musiałem uciąć sobie drzemkę.
- Donnie, boję się... - skierowała się do mnie dziewczyna.
Nie mogłem ujrzeć jej twarzy.
- To tylko kolejka górska, chodź! - krzyknąłem - Będzie super!
- A co jeśli nie? - posmutniała.
- Mi nie wierzysz?
- Niech ci będzie.
Wsiedliśmy w tą atrakcję i czekaliśmy aż wagony się zapełnią.
- O! Zróbmy sobie zdjęcie! - powiedziałem.
- Ale po co?
- Jak będziemy starsi to będziemy wspominać ten dzień.
Zrobiliśmy kilka selfie.
- Obiecuję Ci, że wywołam najładniejsze - spojrzałem na nią.
- Donnie! [...] Donnie!
- Donnie! Donatello Hamato!
Gwałtowie wstałem.
- Tak? Słucham?
- Nie śpimy na lekcji - zwróciła mi uwagę nauczycielka.
- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy - zawstydziłem się.
- Mam taką nadzieję... Wracamy do tematu.
Kim była ta dziewczyna? Pamiętam, że byłem na kolejce górskiej, ale sam. Jak wrócę do domu sprawdzę to na zdjęciu. Nagle zadzwonił dzwonek. Od razu wybiegłem z sali. Przebrałem się w szatni i czekałem na braci, a po kilku minutach wyszliśmy wszyscy razem ze szkoły.
- Chłopaki mam pytanie - zacząłem.
- Mam lepsze pytanie. Co ci dzisiaj odbiło? - rzucił Raph.
- Ugh, nie chcę rozmawiać na ten temat.
- Ale ja chcę!
- Mnie to też trochę ciekawi - dodał Leo.
- I mnie też - dołączył się Mikey.
- Ehh... Po prostu nie umiałem zapanować nad emocjami i musiałem to jakoś przelać w sposób fizyczny. Tyle w temacie. Przepraszam za to. A wracając do mojego pytania... Pamiętacie może jak wybrałem się na kolejkę górską?
- Tak - wszyscy przytaknęli.
- A czy pamiętacie może, żebym poszedł tam z jakąś dziewczyną?
Spojrzeli się na mnie jak na idiotę, a potem na siebie i wybuchli śmiechem.
- Nie, nie było tam April, a tym bardziej jakiejś innej loszki - powiedział z uśmiechem Mikey.
- A okej... - postanowiłem już się nie odzywać.
Dotarliśmy już po jakimś czasie do domu. Przywitaliśmy się z ojcem. Oczywiście nie obeszłoby się bez rozmowy sam na sam z nim. Powiedział, że mam zaraz przyjść do jego pokoju. Wszedłem na górę do swojego terytorium i odstawiłem plecak. Podeszłem do biurka i otworzyłem szufladę. Ujrzałem tam kilka zdjęć. Leo jak był na lemoniadzie, Mikey na huśtawce, Raph na wrotkach i w końcu ja na kolejce górskiej. Byłem tam sam. Ostatnie zdjęcie przedstawiało naszą czwórkę w fotobudce. Jak przyglądałem się wszystkim fotografiom zauważyłem dziwną rzecz. Jakby ktoś został wymazany z nich. Coś chyba jest nie tak z moją głową. Odstawiłem zdjęcia i zszedłem do pokoju Splintera. Wchodząc zauważyłem siedzącego tam Leo. Zdziwiło mnie to i to bardzo. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na kolanach obok brata.
- Co ty tu robisz? - zapytał mnie Leo.
- To pytanie kieruje się do Ciebie - powiedziałem zdziwionym głosem.
- Cisza - przerwał nam ojciec, który stał do nas tyłem w kącie pokoju.
Od razu się wyprostowaliśmy i przestaliśmy gadać.
- Obserwowałem was od dłuższego czasu. Nie wpadło mi nawet do głowy to, że moje dzieci się wyróżniają czymś naprawdę nietypowym. Macie jakąś tajemniczą umiejętność. Nie możecie walczyć z waszymi braćmi, bo szanse nie będą równe. Od dziś będę was szkolił oddzielnie. Donatello i Leonardo będziecie pierwszą grupą, a Raphael i Michaelangelo drugą. To nie sprawiedliwe, że wy podczas walki używacie tajemniczych umiejętności. Myśleliście, że nie zauważę tego? W dodatku... Donatello... Martwi mnie twoje zachowanie... Doskonale wiesz o jakich sytuacjach jest mowa - spojrzał na nas.
Zatkało mnie. Wiedziałem, że mój ojciec może się dowiedzieć, ale że Leo też ma jakąś umiejętność?
Tak dla przypomnienia...
Flashbaaaaaaack
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro