Rozdział 10 Trójkącik
Przemyślałem to wszystko na spokojnie podczas spaceru. To był trudny wybór. Nie chciałem, żeby Karina znowu zniknęła, a tym bardziej, żeby na dodatek coś sobie zrobiła. Ona musi mieć coś nie tak z psychiką skoro mówi to w tak normalny sposób. Kto o zdrowym rozsądku wpada na takie pomysły? Dopiero co się pojawiła, a już zdążyło się tyle zadziać. Nie wyrabiam z tym wszystkim. Kocham ją, ale nie wiem, czy umiałbym żyć w trójkącie i to na dodatek z moim bratem. Z jednej strony to dobrze, że to mój bliźniak, a nie jakiś obcy koleś, ale jak sobie pomyślę, że on ją też dotyka i razem śpią to nie dobrze mi się robi. A co jeśli będziemy chcieli mieć dzieci? Jak to będzie wyglądać? A jak Karina po jakimś czasie stwierdzi, że kocha jednego z nas to co dalej? To jest tak trudna decyzja. Bardzo się zamyśliłem tym, że przez przypadek kogoś szturchnąłem.
- Przepraszam najmocniej! - zatrzymałem, odwróciłem się i lekko pochyliłem.
- Uważaj jak chodzisz!
Zdezorientowany szedłem przed siebie. "Jeśli mnie kochasz to uszanuj moją decyzję". Jeśli tego nie zaakceptuję to będzie koniec. Muszę się z tym pogodzić! Cholera jasna!
***************
Wróciłem zmęczony tymi myślami do domu po jakiejś godzinie. Zastałem w domu tylko moją sympatię.
- Hej skarbie, jak ty? - podeszła do mnie zakładając ręce za mój kark.
Natychmiast się ożywiłem i odruchowo uśmiechnąłem. Mogę w kółko słuchać tych miłych słówek.
- Gdzie mój brat?
- Leło? Poszedł zrobić zakupy. Pewnie wróci za pół godziny. Niedawno wyszedł - położyła moje ręce na swojej talii, co dało mi więcej energii.
- Wiesz na co mam ochotę? - szepnęła mi do ucha.
Zrozumiałem co miała na myśli dlatego się nie odezwałem. Spojrzałem w jej piękne, czarne oczy. Prawą rękę położyłem na jej policzku i zachaczałem o jej ucho. Kciuka ułożyłem na jej brązowych ustach. Wsadziłem go do jej buzi, a ona zaczęła ssać mojego palca patrząc na mnie niewinnie. Kciuk powędrował jeszcze głębiej. Moje myśli zaczęły przytłaczać się w brudne. Czułem, że się podniecam. Drugą ręką zacząłem bawić się jej długimi, czarnymi włosami. Nagle jej ręka wylądowała między moimi nogami.
- Tak szybko stwardniał? - uśmiechnęła się.
- Nic nie poradzę na to, że mnie podniecasz - natychmiast ją pocałowałem, a po kilku sekundach przeobraziło się to ogromną w namiętność.
Wziąłem ją za uda na ręce i zaniosłem do mojej sypialni. Oboje spadliśmy na łóżko. Oderwałem się od niej i zacząłem się rozbierać, a po chwili ona też zdejmowała ubrania. Pomogłem jej. Spojrzałem na jej cudowny biust. Nie umiałem się zahamować. Gwałtownie rzuciłem się na jej piersi przy tym je całując i ugniatając, a ona zaczęła głośno jęczeć. Jej głos tak cholernie na mnie działa... Chciałem więcej i więcej. Robiłem to coraz szybciej i mocniej. Było idealnie. Bardzo mnie to podnieciło. Zaczęła wbijać swoje paznokcie w moje plecy. Spodobało mi się to. Przerwałem próbując nie zatrzymać oczu ja jej sutkach. Po jej wzroku zrozumiałem, że jest już gotowa. Tak samo jak ja. Wszedłem w nią i poczułem ogromną przyjemność i ulgę jednocześnie. Ona pewnie czuła to samo co ja. Tak sugeruję po jej jękach i źrenicach, które unosiły się ku górze. Zacząłem przyśpiszać.
- Donnie! - krzyknęła.
Tak! Głośniej! Wykrzykuj moje imię! Jeszcze bardziej przyspieszyłem. Tak bardzo mnie to wszystko podniecało. Po chwili wybuchła jękami i doszedłem. Zacząłem dyszeć razem z nią. Strasznie się spociłem. Powoli wyszedłem z niej i założyłem bokserki. Położyłem się obok niej.
- I jak było? - położyłem rękę na jej policzku.
- Cudownie Donniś - uśmiechnęła się.
Donniś... Natychmiast zrobiło mi się przykro. Te słowa przypomniały mi o April, która się tak do mnie zwracała.
- Donniś? Co się stało? - wzięła mnie za brudkę.
Spojrzałem w jej oczy. Nie chcę się do tego przyznać.
- Nic - uśmiechnąłem się.
- Na pewno? - wyglądała na zmartwioną.
- Na pewno - wziąłem ją za rękę, którą pocałowałem - Kocham cię.
- Ja ciebie też - zarumieniła się.
- Ubierz się może już.
Kiwnęła głową i zaczęła się ubierać.
- Co tu się dzieje? - wszedł do pokoju mój brat.
Karina się uśmiechnęła, dała mu buziaka w policzek i wyszła. Oburzyło mnie to trochę.
- Ruchałeś się z nią? - zapytał zdenerwowany.
- A co jeśli tak?
- Kurwa. Nie wierzę, że musimy się dzielić.
- Nie musimy, ale to źle wpłynie na nią.
- Kurwa mać! Ale w łóżku jak to będzie wyglądać?
- Ja tylko dopowiem, że jakby co to ma trzy dziury, więc starczy na nas dwóch - zaśmiałem się lekko.
- Dowcipniś się znalazł - warknął wkurzony.
- Hej, nie gniewaj się już. Przecież, jeśli chcesz wejść w ten układ musisz się z tym pogodzić.
- To nie jest takie proste!
- Wiem! Mi też jest ciężko to zaakceptować! Ale dla jej dobra zrobię to, bo ją cholernie kocham!
Chłopak stanął przed ścianą głośno dysząc i uderzył ją wykrzykując przekleństwa. Wyszedł po chwili. Widać, że bardzo to przeżywa. Ja też, ale próbuję nie pokazywać tego po sobie. Wyszedłem z pokoju.
- Karina?! Słyszałaś to? - zapytałem zakłopotany.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze szklanymi oczami.
- Hej, nie płacz! Przecież... - nie mogę powiedzieć, że wszystko jest dobrze, bo wiem, że nie jest - Wszystko się ułoży. Potrzebujemy czasu.
- Rozumiem... - odeszła po chwili.
Pół roku później
Kończyłem właśnie robić obiad. Zawołałem ich na jedzenie. Nałożyłem spaghetti na talerze i czekałem aż przyjdą. Siedziałem na krześle z pięć minut, ale nie przyszli. Postanowiłem, że wejdę do pokoju Leo, a gdy tam wszedłem zastałem ich tam ubierających się. Zaczęło się we mnie gotować. Zrobiłem głębszy wdech i wydech. Zaczęli wychodzić, a w ostatnim momencie złapałem brata za bark.
- Na dziś już sobie odpuść. Dzisiaj śpi ze mną. Daj mi teraz z nią spędzić trochę czasu - mruknąłem cicho.
Chłopak wzruszył ramionami i poszedł dalej. Tak wyglądało już nasze życie codzienne. Nie jesteśmy z niego jakoś szczególnie zadowoleni, ale co możemy zrobić. Najwidoczniej tak po prostu musiało się stać. Jestem pewny, że gdyby E-Donnie nie istniał inaczej by się to wszystko potoczyło. Tylko ciekawe jak...
Hej! Tu autorka! Wiem, że dawno nie było żadnego rozdziału, więc tadam! Trzy rozdziały z rzędu i koniec książki! Domyślam się, że nie dla wszystkich może się spodobać zakończenie, ale chciałam to właśnie w ten sposób ukończyć.. Teraz mogę się wziąć za pisanie "¿Friends?" do którego serdecznie zapraszam! Postaram się jak najszybciej ją wydać! 🤩
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro