Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 Trójkącik

Przemyślałem to wszystko na spokojnie podczas spaceru. To był trudny wybór. Nie chciałem, żeby Karina znowu zniknęła, a tym bardziej, żeby na dodatek coś sobie zrobiła. Ona musi mieć coś nie tak z psychiką skoro mówi to w tak normalny sposób. Kto o zdrowym rozsądku wpada na takie pomysły? Dopiero co się pojawiła, a już zdążyło się tyle zadziać. Nie wyrabiam z tym wszystkim. Kocham ją, ale nie wiem, czy umiałbym żyć w trójkącie i to na dodatek z moim bratem. Z jednej strony to dobrze, że to mój bliźniak, a nie jakiś obcy koleś, ale jak sobie pomyślę, że on ją też dotyka i razem śpią to nie dobrze mi się robi. A co jeśli będziemy chcieli mieć dzieci? Jak to będzie wyglądać? A jak Karina po jakimś czasie stwierdzi, że kocha jednego z nas to co dalej? To jest tak trudna decyzja. Bardzo się zamyśliłem tym, że przez przypadek kogoś szturchnąłem.
- Przepraszam najmocniej! - zatrzymałem, odwróciłem się i lekko pochyliłem.
- Uważaj jak chodzisz!
Zdezorientowany szedłem przed siebie. "Jeśli mnie kochasz to uszanuj moją decyzję". Jeśli tego nie zaakceptuję to będzie koniec. Muszę się z tym pogodzić! Cholera jasna!


***************


Wróciłem zmęczony tymi myślami do domu po jakiejś godzinie. Zastałem w domu tylko moją sympatię.
- Hej skarbie, jak ty? - podeszła do mnie zakładając ręce za mój kark.
Natychmiast się ożywiłem i odruchowo uśmiechnąłem. Mogę w kółko słuchać tych miłych słówek.
- Gdzie mój brat?
- Leło? Poszedł zrobić zakupy. Pewnie wróci za pół godziny. Niedawno wyszedł - położyła moje ręce na swojej talii, co dało mi więcej energii.
- Wiesz na co mam ochotę? - szepnęła mi do ucha.
Zrozumiałem co miała na myśli dlatego się nie odezwałem. Spojrzałem w jej piękne, czarne oczy. Prawą rękę położyłem na jej policzku i zachaczałem o jej ucho. Kciuka ułożyłem na jej brązowych ustach. Wsadziłem go do jej buzi, a ona zaczęła ssać mojego palca patrząc na mnie niewinnie. Kciuk powędrował jeszcze głębiej. Moje myśli zaczęły przytłaczać się w brudne. Czułem, że się podniecam. Drugą ręką zacząłem bawić się jej długimi, czarnymi włosami. Nagle jej ręka wylądowała między moimi nogami.
- Tak szybko stwardniał? - uśmiechnęła się.
- Nic nie poradzę na to, że mnie podniecasz  - natychmiast ją pocałowałem, a po kilku sekundach przeobraziło się to ogromną w namiętność.
Wziąłem ją za uda na ręce i zaniosłem do mojej sypialni. Oboje spadliśmy na łóżko. Oderwałem się od niej i zacząłem się rozbierać, a po chwili ona też zdejmowała ubrania. Pomogłem jej. Spojrzałem na jej cudowny biust. Nie umiałem się zahamować. Gwałtownie rzuciłem się na jej piersi przy tym je całując i ugniatając, a ona zaczęła głośno jęczeć. Jej głos tak cholernie na mnie działa... Chciałem więcej i więcej. Robiłem to coraz szybciej i mocniej. Było idealnie. Bardzo mnie to podnieciło. Zaczęła wbijać swoje paznokcie w moje plecy. Spodobało mi się to. Przerwałem próbując nie zatrzymać oczu ja jej sutkach. Po jej wzroku zrozumiałem, że jest już gotowa. Tak samo jak ja. Wszedłem w nią i poczułem ogromną przyjemność i ulgę jednocześnie. Ona pewnie czuła to samo co ja. Tak sugeruję po jej jękach i źrenicach, które unosiły się ku górze. Zacząłem przyśpiszać.
- Donnie! - krzyknęła.
Tak! Głośniej! Wykrzykuj moje imię! Jeszcze bardziej przyspieszyłem. Tak bardzo mnie to wszystko podniecało. Po chwili wybuchła jękami i doszedłem. Zacząłem dyszeć razem z nią. Strasznie się spociłem. Powoli wyszedłem z niej i założyłem bokserki. Położyłem się obok niej.
- I jak było? - położyłem rękę na jej policzku.
- Cudownie Donniś - uśmiechnęła się.
Donniś... Natychmiast zrobiło mi się przykro. Te słowa przypomniały mi o April, która się tak do mnie zwracała.
- Donniś? Co się stało? - wzięła mnie za brudkę.
Spojrzałem w jej oczy. Nie chcę się do tego przyznać.
- Nic - uśmiechnąłem się.
- Na pewno? - wyglądała na zmartwioną.
- Na pewno - wziąłem ją za rękę, którą pocałowałem - Kocham cię.
- Ja ciebie też - zarumieniła się.
- Ubierz się może już.
Kiwnęła głową i zaczęła się ubierać.
- Co tu się dzieje? - wszedł do pokoju mój brat.
Karina się uśmiechnęła, dała mu buziaka w policzek i wyszła. Oburzyło mnie to trochę.
- Ruchałeś się z nią? - zapytał zdenerwowany.
- A co jeśli tak?
- Kurwa. Nie wierzę, że musimy się dzielić.
- Nie musimy, ale to źle wpłynie na nią.
- Kurwa mać! Ale w łóżku jak to będzie wyglądać?
- Ja tylko dopowiem, że jakby co to ma trzy dziury, więc starczy na nas dwóch - zaśmiałem się lekko.
- Dowcipniś się znalazł - warknął wkurzony.
- Hej, nie gniewaj się już. Przecież, jeśli chcesz wejść w ten układ musisz się z tym pogodzić.
- To nie jest takie proste!
- Wiem! Mi też jest ciężko to zaakceptować! Ale dla jej dobra zrobię to, bo ją cholernie kocham!
Chłopak stanął przed ścianą głośno dysząc i uderzył ją wykrzykując przekleństwa. Wyszedł po chwili. Widać, że bardzo to przeżywa. Ja też, ale próbuję nie pokazywać tego po sobie. Wyszedłem z pokoju.
- Karina?! Słyszałaś to? - zapytałem zakłopotany.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze szklanymi oczami.
- Hej, nie płacz! Przecież... - nie mogę powiedzieć, że wszystko jest dobrze, bo wiem, że nie jest - Wszystko się ułoży. Potrzebujemy czasu.
- Rozumiem... - odeszła po chwili.



Pół roku później



Kończyłem właśnie robić obiad. Zawołałem ich na jedzenie. Nałożyłem spaghetti na talerze i czekałem aż przyjdą. Siedziałem na krześle z pięć minut, ale nie przyszli. Postanowiłem, że wejdę do pokoju Leo, a gdy tam wszedłem zastałem ich tam ubierających się. Zaczęło się we mnie gotować. Zrobiłem głębszy wdech i wydech. Zaczęli wychodzić, a w ostatnim momencie złapałem brata za bark.
- Na dziś już sobie odpuść. Dzisiaj śpi ze mną. Daj mi teraz z nią spędzić trochę czasu - mruknąłem cicho.
Chłopak wzruszył ramionami i poszedł dalej. Tak wyglądało już nasze życie codzienne. Nie jesteśmy z niego jakoś szczególnie zadowoleni, ale co możemy zrobić. Najwidoczniej tak po prostu musiało się stać. Jestem pewny, że gdyby E-Donnie nie istniał inaczej by się to wszystko potoczyło. Tylko ciekawe jak...




















Hej! Tu autorka! Wiem, że dawno nie było żadnego rozdziału, więc tadam! Trzy rozdziały z rzędu i koniec książki! Domyślam się, że nie dla wszystkich może się spodobać zakończenie, ale chciałam to właśnie w ten sposób ukończyć.. Teraz mogę się wziąć za pisanie "¿Friends?" do którego serdecznie zapraszam! Postaram się jak najszybciej ją wydać! 🤩

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro