Udało się?
Siedzieliśmy tak, do puki nie usłyszałem dzwoniącego telefonu. Jak gdyby nigdy nic, odebrałem i usłyszałem głos Wendy.
Parę Godzin Później
Tak się zagadaliśmy, że aż straciłem rachubę czasu. Kiedy popatrzyłem na telefon, okazało się, że gadałem z rudowłosą, dobre 3,5 godziny. Do okoła mnie, było ciemno i ani żywej duszy. Zacząłem rozglądać się dookoła siebie. Pacyfici nigdzie nie było. Po chwili, poczułem lekki ból głowy. Nie wiedziałem dokładnie dlaczego, ale nie przestawał.
-PACYFICA!
Zacząłem ją wołać, lecz nie usłyszałem żadniej odpowiedzi. Nawet nie wiedziałem, że gdzieś poszła. Postanowiłem iść w stronę ścieszki, którą szliśmy przedtem. Co jakiś czas, martwiłem się jeszcze bardziej.
Po jakimś czasie, zapomniałem, że zostawiłem torbę pagórku, na którym siedzieliśmy. Kiedy się wróciłem, zauważyłem siedzącą tam dziewczynę. Szybko do niej podbiegłem i odetchnąłem z ulgą.
-Nawet nie wiesz, jak mnie przestraszyłaś.
Powiedziałem ze spokojem.
-Gdzie byłaś?
Spytałem. Ona wstała na równe nogi i popatrzyla na mnie.
-Najpierw dziedziałam obok ciebie. Po jakiś 20 minutach, postanowiłam zajść do pobliskiej toalety. Kiedy wróciłam, cały czas gadałeś przez telefon. Usiadłam obok Ciebie, czekając aż skończysz. Po jakiś kolejnych paru minutach, dostałam sms'a od matki. Potem przez godzinę, kłuciłam sie z nią. Potem wstałam z miejsca i podeszłam do drzewa z malutkimi liśćmi i zaczęłam je zbierać, a kiedy wróciłam, ty cały czas gadałeś. Po kolejnej godzinie, gdzie co 5 minut szturchania Cię, postanowiłam zabrać swoje rzeczy i schować się za wielkim drzewem, udając, że sobie poszłam. Zaczęłam słuchać sobie muzyki na słuchawkach. Wiem, mogłam to zrobić dużo wcześniej, ale mi się nie chciało. Dopiero po jakimś czasie, zauważyłam, że na miejscu na którym siedziałeś, została twoja torba. I usiadłam tutaj.
Skończyła, a na jej twarzy, pojawił się smutek, pomieszany ze złością, ale to wszystko, tłumaczyła ze stoickim spokojem. Aż zrobiło mi sie głupio.
-Pacyfica. Ja Cię strasznie przepraszam. Nie powinienem tego robić na naszym spacerze...
Ona patrzyła na mnie, jakby chciała mnie zabić.
-Nie. Nie ma sprawy. Ja po prostu wiedziałam, że w pewnym momencie, Ty też mnie zostawisz i olejesz jak moi rodzice.
Dziewczyna wytarła o rękę, swoje oczy we łzach. Zabrała swoje rzeczy i ruszyła przed siebie.
-Pacyfica. Mógłbym Ci chociaż wszystko wyjaśnić?
Ona stanęła w pewnej chwili, ale głowy w moją stronę nie przewróciła.
-Nie chcę Ciebie słuchać. I tak napewno wybierzesz Wendy. Od zawsze ją lubiłeś, a ja nie mam z nią żadnych szans. Dobrze się dogadujecie. Po tej waszej rozmowie to zauważyłam.
-Ale...
-Na razie Dipper.
Odparła i poszła do wyjścia cmentarza, zaczynając przy tym płakać. Poczułem się okropnie. Faktycznie zagadałem się z Wedny i kompletnie zapomniałem o blondynce. Nie wiem dlaczego się tak stało, ale żałuję tego.
Po chwili, zauważyłem światła jakiegoś samochodu. Okazało się, że przyjechał po mnie Stanek. Tylko skąd wiedział, że tu będę? Podszełem do samochodu i od razu wsiadłem do środka obok wuja.
-Nie pytaj skąd wiem.
Powiedział.
-Od Mabel?
Spytałem
-Tak...
Odpowiedział zmarnowanym tonem. Podczas jazdy do chaty, rozmowę zaczął wuj.
-Czemu wyglądasz, jakby złowiono Cię z jeziora?
Spytał, chcąc mnie jakoś pocieszyć.
-Zrobilem coś złego... i teraz chcę to jakoś odkręcić, ale nie wiem jak.
-A co przeskrobałeś?
Spytał zaciekawiony.
-Olałem osobę, której chciałem poparawić humor.
-No to masz przekichane młody.
Schowałem twarz w dłoniach i westchnąłem.
-Wiem...A tak bardzo chciałem zrobić wrażenie na Pacyfice.
-Czyli o nią jednak chodzi.
Popatrzylem na niego z pogardą.
-Wiedziałem, że coś mi tu pachnie Za drogimi perfumami... Przyznaj się wreszcie. Kochasz ją?
Spytał z ogromną pewnością.
-Zakochałeś się w niej czy nie!?
Spytał jeszcze raz. W końcu nie wytrzymałem tej presji.
-Tak, zgadłeś. Kocham, zakochałem się, nie mogę przestać o niej myśleć. O jej śmiechu, o jej radości, profesjonalności i zaradności. ZADOWOLONY?
Zawołałem wyraźnie wnerwiony na Stanka.
-Usatysfakcjonowany.
Odparł z uśmiechem na ustach.
-I co mam teraz zrobić, żeby wybaczyła mi mój błąd?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro