A jednak to była ona
Dziewczyna znalazła mnie wzrokiem. Z jednej strony była zdziwiona, a z drugiej wystraszona. Podbiegła do mnie, złapała za rękę i zaciągnęła tam, gdzie nikogo nie było.
-Stało się coś? Czemu ubrałaś się w worek po ziemniakach?- zapytałem.
Widziałem na twarzy Pacyfici strach. Była rozdrażniona. Cały czas się gdzieś rozglądała. Chcąc ją jakoś uspokoić, złapałem jej twarz w obie dłonie i podniosłem do góry, tak żeby na mnie popatrzyła. Dziewczyna momentalnie się uspokaja, kiedy popatrzyła w moje oczy.
-Kochanie, co się stało?- zapytałem spokojnie.
Dziewczyna spuściła głowę w dół, po czymś ciężko westchnęła.
-Mam problem z rodzicami... domyślili się, że się z Tobą spotykam i zrobili mi dzisiaj aferę.
-Przecież miało ich nie być.
-Ale niezapowiedzianie przyjechali w momencie, kiedy Ty wyszedłeś z mojego domu...
Wyczuwałem, że coś może być nie tak jak powinno.
-...i zamknęli mnie w pokoju...musiałam wymknąć się przez okno i wskoczyć na drzewo... i założyć takie coś...dla niepoznaki.
Dziewczyna poprawiła ubranie, a kosmyk włosów, który opadał jej na twarz, zawiesiła za ucho.
-Dipper...ja się boję, że mogą Ci coś zrobić. Wiem, że jakoś wyjdziemy z tej całej sytuacji, ale moi rodzice są zdolni do wszystkiego...a nie chce, żeby coś złego... żeby- przyznała niepewnie Pacyfika. Widziałem w jej oczach najnormalniejszy strach i obawę przed wszystkim.
Lekko się do niej przybliżyłem i ponownie pogłaskałam jej przeuroczą twarz.
-Pacyfico, damy radę. Nie pierwszy raz byłem w takiej sytuacji i jakoś żyję.
Próbowałem ścierać jej malusieńki słone łezki z pod lewego oka.
-Obiecuję Ci.- powiedziałem, po czym ucałowałem jej czubek nosa, na co na jej twarzy, pojawił się cudowny, szczery uśmieszek.
-Dobrze, gdyby coś się działo, to zawsze jestem. Gdyby była taka potrzeba, mam jeszcze łom do przyłożenia komu trzeba.
Popatrzyłem na nią z lekkim zdziwieniem.
-Ale nie będziesz go stosować na mnie?
Dziewczyna złośliwie się zaśmiała i wytknęła język.
-Jak zasłużysz na uderzenie łomem po głowie, nie zawaham się.
Czując jej aluzje, ponownie się do niej przybliżyłem, po czym zacząłem obdarowywać ją delikatnymi, a także namiętnymi pocałunkami, które od razu zaczęła oddawać.
MABEL
-Dipper! Gdzie Ty jesteś?! Dipper!!
Znowu gdzieś mi zniknął. Nawet na chwilkę nie można go spóścić z oka. Przeszukałam chyba wszystkie zakamarki całego ośrodka i nigdzie nie mogłam go znaleść.
Dopiero po 20 minutach, zdołałam go zobaczyć. Stał do mnie tyłem, a jego tył głowy był trzymany przez bardzo zadbane i młode dłonie. Kiedy tylko podeszłam do niego bliżej zauważyłam dobrze mi znane kosmyki blond włosów.
-Pacyfica?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro