Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Rożdział ósmy (Koniec)

Dipper

Jest po, idę wieku po bocu, rozpadało cię i to bardzo.
Auł bolą mnie nogy od kamieny.
Mój wygląd jest już normalne, tylko jestem zmęczony i mam wory pod oczami.
Światło księżyca straszliwię świeci i daję mi kość, borą mi od księżyca w pełni oczy.

Bill już zniknął, mógł cię już przemienić w pierwodną formę i przeniósł się do swojego wymiaru, oczywiście wymiaru przeznaczonego dla demonów.

Candy pierwsza poszła, spieszyła cię, zresztą ja też.
Bo jak zauważą że mnie nie ma, będę miał kłopoty i co im powiem, powiem im " Przepraszam, muszałem coś załatwić. Byłem z Billem, tym który próbował naś zabić, który zrobił apokalipce kilka lat temu, Billem Cyferką i Candy, wreszcie nie jestem z nim połączony. Nie gniewajcie cię, ze nic nie powiedziałem przez tydzień."

Przecież tak nie powiem, jeśli jeśli bym tak powiedział dostał bym szlaban do końca życia (Ciekawie czy naprawdę jestem nieśmiertelny) i nigdy by się do mnie nie odezwali.

Tam że jestem jest chyba poranna, jest równo. ale są kamiennie

Aktualnie jestem pod dużym ładnym i starym drzewem, są tu 3 drzewa i jedna ławka, obok miejsca obok drzewa, którym cię znajduję.
- Ał- uderzyłem, optarowałem lekko kolano głupim kamieniem.

Uderzyłem cię z kimś.

- Przepraszam- Rozpożnałem ten cieniutki i słodki głoś to Candy

- Nic cię nie stało- Odpowiedziałem, a Candy podniosła głowę, widziałem jej twarz, cała zamoczona mokra od deszczu, włosy mokre i nie myłe w dotyku i zamoczone ubrania.

- Dipper?- Zapytał się zdziwiony

- Tak, to ja- Odpowiedziałem, a ona popatrzyła na mnie.

Ma ładne czekoladowe oczy, zatopiłem cię w nich. Nie zauważyłem jej pięknych oczów, wcześniej.... Stop!!!
Candy to tylko moja znajoma, przyjaciółka.
Candy jest dobrą nawet najlepszą przyjaciółką mojej siostry, Mabel.

- Jest ci zimno?- Zapytałem troskliwię i troskliwym tonem.

- Trochę- Odpowiedziała nie śmiało, nie zasztanawiając cię dałem jej moją ciepłą kurtkę.

Mam jeszcze blużę z kapturem błękitną.

- Nie trzeba było- Powiedziała słodko i nieśmiało.

Ma słodkę usta i jest nie winna, jak bym chciał je pocałować... Stop! Stop! Dlaczego ja o tym myślę? Czy ja cię w niej zakochałem? To nie możliwe.. Nie jestem zakochany...

- Chętnie bym cię odprowadził, ale już jest póżno i nie mogą mnie zauważył. Przepraszam- Powiedziałem współczującym tonem.

- Za co przepraszać? Nic się nie stało- Powiedziała jak zawsze uśmiechnięta- Pa

- Pa do jutra, może cię spotkamy- Powiedziałem uśmiechnięty, odchodziąc, poszła w swoją stronę, a ja swoją- Tak bym chciał, żeby było inaczej- Powiedziałem szeptem

*..................*
Jestem już pod Tajemniczą Chatą, światło w małej bibliotece i u Mabel jest zaświeczone, nie śpią, nie śpi Mabel, to nie wróży nic dobrego.

Zakładam kaptur i wchodzie nie zauważony, nikogo nie ma wszystko jest jak wczoraj, wielki nie porządek, porozwalane wszystko.

Wchodzie do góry, skrzypią schody bardziej niż zwykle.

Omijam bibliotekę, a ktoś otwiera i ściągnie mnie do biblioteki, i zamyka drzwi.

- Co do- Nie dokończyłem bo zauważyłem wciekłą Mabel i siedzącego za nią Willa

- Gdzie byłeś?- Zapytała cię wciekła Mabel, lekko warniając mnie w policzek

- Co cię to interesuję, to nie pierwszy raz.- Powiedziałem wczoraz bardziej wciekły, moja ręka zrobiła cię blada, dałem rękę do kieszeni bluży, Will to zauważył podszedł do nas. A mi opadły negatywne emocję.

- Pokaż rękę- Powiedział a mi na niego popatrzyliśmy

- A po co? Wielki demonie snu i umysłu?- Zapytałem nie winnym tonem, postanowiłem grać i udawać. Tak wiem jestem, podobny do Billa.

- Po prostu pokaż- Robił cie wczoraż bardziej zły, podoba mi się to, ta rola.

- Dipper pokaż- Mabel błagała, końcu wyciągła rękę i była normalna i trochę mokra, oczywiście.

- No widzić, mówiłem - Rzekłem chytrym uśmieszkiem

- No jak to

- Przecież widziałem- Rzekł zdenerwowanym tonem

- Może masz kiepski wzrok- Zmierzył mnie wzrokiem

- Dipper- Powiedziała wciekła Mabel

- O co wam chodzi, możecie dać mi święty spokój- Powiedziałem trochę już zdenerwowany

- Czy to prawda, że byłaś lub jesteś połączony z Billem?- Zapytał cię Will, patrząc na mnie

- Co to bez postawne oskarżenie, jasne że czyste kłamstwo- Tak wiem okłamałem, ale nie mogłem cię przyznać. Poszłem do drzwi, kiedy miałem nacisnąć klamkę, usłyszałem łamiący się głoś Mabel.

- Dipper, jesteś moim bratem, nie rób mi tego.

- Mabel, skąd ta pewną że jesteśmy rodzieństwem, nawet bliźniakami?- Zapytałem, patrząc na nią, napotkały się nacie spojrzenia. Miała łzy w oczach, płakała? Nie to nie możliwe- Skąd masz pewną że co mówi nasza matka jest prawdą? Że nie kłamie, że jest człowiekiem i ..- Tu głoś mi cię załamał, jakoś nie mogłem wyduszyć, kącu powiedziałem- Że Bill jest moim potomkiem lub jest moim starszym bratem... I jestem częściowo lub całkowiście demonem- Tu na chwilę po patrzyłem się na Willa, znów na Mabel i to był błąd

- Dipper, wiem że to prawda ze jesteśmy rozdzienstwem, bliźniakami- Powiedziała patrząc na mnie i dotykając mojego ramienia, ale szybko wzięła rękę- Ten list to kłamstwo, skąd pewną że to nasz wujek

- Mama nigdy nie mówiła o swojej rodzinie, wspominała że ma brata i siostrę, siebie tedy nie było.- To jej oczów nalały się łzy, a ja niż nie mogłem zrobić

- O jaki list chodzi?- Zapytał się Will, nie wiedząc o jaki list i o co chodzi. Wczoraż bardziej mi się to podoba

- Nie interesuj cię tym- Prawie krzyknąłem, pokażując na niego i mierząc go wzrokiem. Wystraszył się i osunął.

- Dipper- Warknęła na mnie Mabel

- Nie będę dyskutować tobą, na ten temat- Warknąłem dając składając ręce na piersi i opierająć cię o drzwi i patrząc na klamkę

- Nie chcę takiego brata- Krzyknęła Mabel, co zwróciło moją uwagę. Może wreszcie stąd pójdę

- A ja nie chcę takiej siostry- Krzyknąłem i wyszłem, nie chciałem tak powiedzieć, nie wiem co wie mnie stąpiło.

- Co się dzieję pali się- Naglę przyszedł wujek Stanek

- Nie nic, dobranoc- Na moje szczęście nie zauważył że jestem przemoczony i się uspokoiłem

- Dobranoc- Powiedział i poszedł, coś tam mówił jeszcze o mnie i o Mabel, zrobiło mi się smutno na sercu.

............................................................................................................................................................................................................

I jak wam się podoba? Trochę zmieniłam scenariusz, miał być innych, a tu nagle piszę innych.

Dlaczego Dipper, aż tak się zachował i dlaczego to powiedział? I dlaczego Mabel powiedziała pierwsza i najpierw że nie chcę mieć takiego brata?.

Czy Dipper na pewno jest znów sobą? Czy ktoś kontroluję czasem co mówi lub robi.

Na te wszystkie i inne pytania, dowieszę cię w drugim sezonie, bo już to koniec, koniec pierwszego sezonu i naprawdę miło się pisało tą książkę i mam nadzieję że sezon drugi też będzie mi miło pisać:).

A w sezonie 2 mam napisane już pierwszy rozdział i bohaterów.

Komentujcie, gwiqazdkujcie i zaobserwujcie mnie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro