Rozdział Pierwszy
Biegnę przez las, nie stojąc w miejscu.
Nie wiem co się dzieję, a cię tu znalażłem.
Wiem tylko jeśli nie ucieknę, zostanę pożarty, przez dłużego potwora, który mnie goni.
Wydaję dziwne niezrozumiałe dżwięki.
Jest dłuży puchaty, żółto biały i ma czerwone oczy, a i ostre pazury.
Nawet jestem szybki, nie może cię zatrzymać, jak narazie nie dokania mnie.
O nie potkołem cię, przez durny dość dłuży kamień.
To już mój koniec.
Nie, nie!!- Krzyknąłem
- Dipper, obudż cię- Ktoś do mnie mówi i lekko szarpnię, nie mogę wyłapacz kto, obraz jest nie wyrażny- Spokojnie, to tylko sen- Próbuję mnie uspokoić.
Wstaję, siadam na łóżku po tulecki i tedy mogę cię przyjdziesz.
Przed de mną siedzą wujek Ford i Stanek.
I ten głość należy do Forda.
Ktoś stoi przy oknie nie mogę się przyjdziesz, to Mabel.
Stanek siedzi przy stołku obok łóżka.
- Wszystko w porządku?- Zapytał cię troskliwym tonem wujek Ford, dając rękę na moje ramię
- Tak wszystko porządku- Gdy to powiedziałem, wziął rękę i uspoił cię- Na lobyłeś nam strachu- Powiedział uśmiechając, co odwzjajemniłem
- To tylko na szczęście, tylko koszmar- Powiedziałem dysząc
- Co ci cię stało?- Zapytał cię wciąż troszkliwym tonem Stanek
- To było, tak.. W nim był..- Na samo wspomnienie snu, zaczynam cię trząs, zamknąłem oczy, poczułem wzrok wujków, na sobie.
- Przesztancie, on to robi specjalnie.- Powiedziała Mabel, aż zaczęli cię patrzeć na nią... Zaraz chwila skąd ja to wiem, przecież mam zamknęte oczy!!- Tak jak ostatnio, manipuluję wami i wszystkich...
Nie wytrzymałem.
- Nie jestem Billem i nie manipuluję nikim!!- Krzyknąłem dysząc i nie mogąc złapać oddechu, prawie zacząłem cię duszyć, ale udaję mi cię złapać powietrze.
- Jasne- powiedziała ironicznie- I jeszcze do tego kłamieć, ściemnać i wymykać cię po kryjomu!!- Krzyknęła wychodziąc i trzaskając drzwami
- Co cię stało? Co cię między wami?- Zapytał cię wujek Stanek, podejrzliwym tonem
- Nic, po prostu...- Nie mogłem dokończyć- Długa historia, pokłóciliśmy cię i tak jakąs wyszło, nie chciałem się z nią pokłócić..Pokłócić z Mabel...- Powiedziałem puczając wzrok.
Jeszcze chwilę siedzieli by cię upewnić czy wszystko porządku, i gdy cię upewnili że wszystko w porządku wyszli.
Dlaczego to właśnie ja, co znacząm te koszmary, ten koszmar?.
.........................................................................................................................
Przepraszam za błędy.
To bardziej wygląda jak Prolog, niż pierwszy rozdział.
Ale w tam tej części, też było krótkę, dobre dłuższe i jak cię zaczęło, czyli to był bardziej jest i był Prolog.
Ale Komentujcie, gwiazdkujcie i zaobserwujcie mnie, mam nadzieję że się spodobało.:*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro