Wpis 4
-Jo ! Wróciłaś! -Krzyczy na mój widok Yoongi. Przytula mnie mocno. Potem się rumieni i odchodzi lekko w bok.
-Będziesz codziennie wracała do baraków ?-Pyta Jimin.
-Nie mam dostać kwatere, ale mam coś dla was. Chodźcie. Szef dał mi jedzenie naładował go tyle ze na spokojnie starczy dla was i dla nas.
Taehyung pov.
Wszystkie papiery lezały już w segregatorach przy odpowiednio zbitym stole..
-Obiekt W-8.. No tak, tak-Mruczę pod nosem.- Szeregowy Sheen choćcie tu żołnierzu.. - Wołam jednego z adeptów który pilnuje mojej kwatery.
- Wasza Wysokość!-Salutuje stojąc na baczność.
-No już, już, spocznijcie. Znacie może tę kucharkę?-pytam pokazując mu jej zdjęcie.
-Jest nowa. Ma na imię Jo.
-Powiedzcie jej że chce by przynosiła mi posiłek.
-Tak jest Wasza Wysokość. Czy teraz życzy sobie książę by podała kolacje.
- Naturalnie.-Gdy chłopak idzie już ku wyjściu.-Tylko powiedz że z rozkazu Księcia ma nie nosić więcej maski.
-Dobrze, Panie.-Powiedział i ukłonił się. Gdy wyszedł opadłem na krzesło. I spojrzałem na jej zdjęcie. Ładniutka.
Chce ja poznać.
Po 15 minutach wjechał srebrny wózek. Ona bez maski w kucyku opadającym na jej ramię.
Dziewczyna kłania się i zaczyna rozkładać talerz.
-Witaj Jo. Choć zjeść ze mną. -Dziewczyna zwróciła na mnie spojrzenie swoich ciemno szarych oczu.
-Ja, nie mogę Panie muszę iść do pracy.
POV. JO
Roześmiał się jak bym powiedziała coś głupiego. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
-To zabawne?
-O hahaha nie tylko. Ja ci oznajmiam że ze mną jesz nie pytam o pozwolenie..
-A-ale ja.. Nie to nie wypada.-Stwierdzam jąkając się, chowam spracowane dłonie za plecami i wchodzę. Po przejściu może połowy korytarza podbiegają do mnie strażnicy unoszą jak piórko i wnoszą do pokoju księcia.
-Zjesz ze mną posiłek i nie możesz się sprzeciwić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro