6.
Silne dłonie zaciskające się na jego szyi, zabierające mu przy tym możliwość oddechu.
Okrucieństwo w oczach, przez które czuł jakby jego dusza była pożerana.
Usta wykrzywione w grymasie bólu, który sam zadawał innym.
Czuł jak resztki świadomości ulatują z niego, wraz z krwią, która upadała teraz na hebanowe panele.
Był jak pęknięty balon, przez szkarłatną ciecz, która spływała po jego bladym ciele, tworząc tym samym piękny, ale tragiczny obraz.
- Już nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Taehyung? Taehyung, obudź się - zaczął szarpać nim delikatnie Yoongi, widząc jak chłopak przez sen zaczyna krzyczeć i szarpać za koc, którymi byli przykryci.
Blondyn otworzył szybko swoje oczy i podniósł się do siadu, przecierając czoło zroszone delikatnym potem. Jego oddech był nierówny i ciężki, a ciało trzęsło się niekontrolowanie.
To był tylko sen.
- P-przepraszam, zły sen - wyszeptał cicho Kim, nie chcąc patrzeć teraz na starszego.
- Da się zauważyć - odpowiedział Yoongi, zgarniając, stawiającego się przez chwilę, studenta w swoje ramiona.
Taehyung odetchnął ciężko i wtulił się mocno w ciepłe ciało zielonowłosego, zaciągając się przy tym jego przyjemnym zapachem. Mimo, że długie ramiona, obejmujące go w tej chwili, sprawiały, że czuł się naprawdę bezpiecznie, nie potrafił zapomnieć o zajściu, które miało miejsce zaledwie kilka godzin temu.
Najgorsze było to, że Kim wcale nie był zły na bruneta. Nic bardziej mylnego, on go usprawiedliwiał. W końcu napady agresji u Jungkooka były czymś częstym, a w tej sytuacji, czymś oczywistym.
Taehyung brał winę na siebie, ponieważ to on zadał te głupie pytanie.
W końcu Jungkook nie zrobiłby mu krzywdy, gdyby nie miał do tego powodu.
Blondyn dziękował w myślach za to, że przyjaciel nie męczył go pytaniami o sen, tylko pozwalał mu nacieszyć się jego obecnością. Właśnie w takich momentach to było dla niego najważniejsze i liczyło się jak nic innego.
- Nie będziesz już tam pracował - powiedział tylko Yoongi, zwracając tym uwagę chłopaka, który prawie po raz kolejny odpłynął do krainy Morfeusza.
- Muszę. Dobrze wiesz, że-
- Nie, żadne twoje bezsensowne wymówki mnie już nie obchodzą. Nie chciałem, żebyś tam pracował od samego początku, a po tym co się dzisiaj stało - zielonowłosy wzdrygnął się na samo wspomnienie wcześniejszej opowieści Taehyunga. - Nigdy już nie pozwolę Ci tam pójść.
Chłopak otwierał swoje usta kilka razy, aby coś powiedzieć, ale w ostateczności nie odezwał się ani razu, mocniej zaciskając swoje dłonie na bluzie starszego.
Mimo, iż bardzo nie chciał tego przyznawać, to Yoongi miał rację.
Kto wie co by się stało, gdyby do świadomości Jungkooka nie wróciły resztki człowieczeństwa?
Nie mógł sobie na to więcej pozwolić. Nieważne jak bardzo pragnął i potrzebował obecności Jungkooka.
Kolejne słowa Mina słyszał już jak za mgłą, gdyż zasnął po raz kolejny, czując te bezpiecznie ramiona otulające jego bezbronne ciało.
*
Taehyung jęknął niezadowolony, słysząc głośny dzwonek dobiegający z jego telefonu. Przysiągł sobie w myślach, że jeśli to jego rodzice dobijający się do niego po raz kolejny, zerwie z nimi wszelkie kontakty.
Zmarszczył natomiast mocno brwi, a jego serce przyspieszyło nieco swojego rytmu, kiedy zobaczył na wyświetlaczu nazwisko matki Jungkooka.
Odebrał szybko, nie myśląc nawet o obietnicy, którą złożył nie tak dawno przyjacielowi. Całe szczęście, że ten wciąż dryfował gdzieś w krainie snów.
Dz-dzień dobry, pani Jeon. Przepraszam, że dziś nie przyszedłem, ale bardzo źle-
Skończ. Masz tu przyjechać.
D-daj mi porozmawiać z twoją mamą, pro-
Przyjedź, musisz się wytłumaczyć dlaczego jesteś idiotą i spierdoliłeś z pracy.
Cisza, która zapadła między nimi była przerywana tylko przez głośne westchnięcia zniecierpliwionego bruneta.
Yoongi przecież nie musi się dowiedzieć.
Będę za pół godziny.
*
Taehyung od dobrych piętnastu minut stał przed drzwiami wejściowymi domu Jungkooka. Za bardzo bał się kolejnego zmierzenia ze starszym.
Słowa bruneta odbijały się w jego głowie niczym echo, które raniło go z każdym razem coraz mocniej. Miał ochotę śmiać się z tego jaki był żałosny, przybiegając na jego zawołanie, podczas gdy tamten obrzucił go błotem, mówiąc, że to tylko i wyłącznie jego wina.
Jednak dla własnej godności tłumaczył sobie, że przyjechał tu tylko porozmawiać z jego matką.
Duże drzwi otworzyły się prawie w tej samej chwili, co głośne pukanie zdenerwowanego Kima.
Na całe szczęście przywitała go rodzicielka Jungkooka. Jednak już z daleka było widać, że coś się stało, a właśnie tego Kim obawiał się najbardziej.
- O, w końcu jesteś, kochany - wysiliła się na słaby uśmiech, wpuszczając studenta do środka. - Myślałam już, że nie przyjedziesz.
Taehyung uśmiechnął się ciepło i gdy już otworzył swoje usta, aby coś powiedzieć, szybko zamknął je, patrząc na scenerię, która nie zmieniła się w przeciągu tych kilku godzin.
Potłuczone szkło, które leżało na panelach.
Wywrócony fotel z licznymi rozdarciami na idealnej skórze.
I coś co sprawiło, że po ciele młodszego przebiegł ten przeraźliwy dreszcz.
Jego własna krew.
- Jungkook mówił mi, że miał mały wypadek, a ty zamiast mu pomóc, po prostu uciekłeś - wyznała smutno, a blondyn odwrócił się w jej stronę zszokowany.
- J-ja-
- Przepraszam za to co się stało - dokończył za niego Jungkook, wchodząc do salonu, jakby nigdy nic. - Wiemy, że jest Ci przykro, tylko dlaczego zrobiłeś mi coś takiego?
Wzrok zmartwionej matki, tak jak i Jungkooka utkwił w nim, sprawiając, że chłopak nie mógł się nawet ruszyć.
Brunet pogrywał w grę, w której wiedział, że od samego początku był zwycięzcą.
Bo Taehyung był oddany tylko jemu.
- P-przepraszam - wymamrotał, spuszczając głowę w dół. Może faktycznie to on był tu winny? W końcu gdyby nie jego pytanie, to do całej sytuacji nigdy by nie zaszło. To była jego wina. - Naprawdę nie chcę stracić tej pracy.
Pani Jeon podeszła bliżej niego, kładąc swoją drobną dłoń na ramieniu blondyna. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust, kiedy zaczęła głaskać delikatnie plecy studenta.
- Nie chciałabym, żeby mój Jungkook stracił kogoś takiego jak ty - szepnęła, mając nadzieję, że nie dojdzie to do uszu jej syna. - Tylko proszę, bądź dla niego, szczególnie w takich trudnych chwilach.
- Obiecuję - powiedział niemal od razu, patrząc na nią przepraszającym wzrokiem. - Chcę być dla niego w każdej chwili.
Na twarzy kobiety rozkwitł w końcu prawdziwy uśmiech, za to na twarzy bruneta, ogromna satysfakcja, jak i skryte głęboko zdziwienie.
Miał go już w garści.
- Dziękuje, Taehyung - powiedziała kobieta, przytulając do siebie blondyna, który nie mógł oderwać teraz wzroku od Jungkooka.
Dam radę go zmienić, muszę to zrobić.
*
Taehyung siedział przy kuchennym blacie, jedząc niechętnie kolację, którą przyrządziła, dla niego i Jungkooka, pani Jeon. Nie jadł dziś jeszcze nic, więc musiał coś w siebie wcisnąć, mimo, że z każdym kolejnym kęsem brało go na wymioty.
Jego myśli były teraz zaprzątane jedynie przez zielonowłosego. Nie pisał, ani nie dzwonił, a Taehyung kompletnie nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.
Ciągle spał? Jest tak zły, że postanowił całkiem się do niego odzywać?
Pesymistyczna strona Taehyung wzięła nad nim górę, sprawiając, że chłopak czuł się jeszcze gorzej, co myślał, że nie było już możliwe.
Wstał z wysokiego krzesełka, odkładając talerz do zmywarki, gdy usłyszał dość głośny huk dochodzący z łazienki, w której kąpał się brunet. Bez chwili zastanowienia pobiegł do pomieszczenia, znajdującego się tuż obok kuchni. Wszedł do łazienki, zasłaniając jeszcze przed tym swoje oczy. Mimo, że się martwił, nie miał zamiaru naruszać jego prywatności.
- Spokojnie, zakryłem sobie oczy - powiedział na początek blondyn, wchodząc głębiej do łazienki, z której ciepło uderzyło go z każdej strony. - Co się stało?
- Upadłem - wymamrotał z wielkim niezadowoleniem w głosie Jeon. - Okropnie boli mnie noga, możesz mi pomóc?
- U-um, j-ja - Taehyung zaczął się jakąć, nie wiedząc co ma teraz zrobić. Nie potrafił zdobyć się na odwagę, żeby popatrzeć na nagiego Jungkooka. - Ale ty jesteś bez ubrań..
- A miałem kąpać się w nich? Chodź tu, nie zobaczę jak się rumienisz - delikatny uśmiech wkradł się na usta mężczyzny, lecz zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Kim po dłuższej chwili podszedł niepewnym krokiem w stronę prysznica, w którym siedział, a raczej leżał, brunet. Kiedy zabrał dłoń ze swojej twarzy, z całych sił starał nie patrzeć się w dolne rejony ciała starszego, co naprawdę nie było czymś łatwym.
Czuł się jak dzieciak, któremu matka zabroniła czegoś, przez co jego ochota na to tylko wzrosła.
- M-mam pomóc Ci wyjść, cz-czy-
- Możesz opłukać mnie wodą? Nie dam rady się ruszyć - powiedział całkiem poważnie brunet, wprawiając tym samym studenta w osłupienie.
Pokiwał powoli głową, ale zaraz skarcił się w myślach za to, wiedząc, że chłopak i tak tego nie zauważy.
- D-dobrze - przez głośny strumień wody, który leciał z prysznicowej słuchawki, Taehyung, ani Jungkook nie usłyszeli dźwięku otwieranych drzwi od domu.
Właśnie to było ich zgubą.
Blondyn zaczął dokładnie obmywać ciało bruneta, zmieniając przy tym co chwilę swoją pozycję. Gdy w końcu usadowił się na rogu wanny, który znajdował się tuż przy głowie mężczyny, zagryzł mocno swoją wargę.
Jego wzrok mimowolnie zjechał na lekko rozchylone wargi Jungkooka, które były pokryte małymi strupami, jak i świeżymi ranami.
Nie zauważył tego wcześniej.
Tak samo jak tego, że jego twarz dosłownie w ułamku sekundy znalazła się milimetry od tej bruneta, który mógł wyczuć to z łatwością.
Oddech Jungkooka momentalnie przyspieszył, czując jak przyjemny ciepły oddech otula jego twarz. Wyciągnął swoją mokrą dłoń do góry i położył ją na policzku młodszego, który pod wpływem dotyku od razu zrobił się czerwony.
- Pocałuj mnie wreszcie - wyszeptał brunet, myśląc teraz jedynie o ustach blondyna, które chciał poczuć już tak bardzo na swoich.
Kim zamknął swoje oczy i przed pocałunkiem, którego oboje pragnęli w tym momencie najbardziej, powstrzymały go słowa Yoongiego, który stał w drzwiach, patrząc na całe zajście od samego początku.
Dźwięk jego złamanego serca mogło usłyszeć w tej chwili całe miasto.
- Taehyung..
*
poprawiałam ten rozdział chyba tysiąc razy.. i pewnie i tak są błędy hahah, przepraszam skarby, że tak długo, ale szkoła to teraz jakiś żart:( mam nadzieję, że choć troszkę wam się spodoba i że zostawcie coś po sobie!
kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro