16.
Lasek przy jeziorze, o 17.
Yoongi zaciskał mocno dłoń na swoim telefonie, wpatrując się co jakiś czas tępo w wiadomość, którą dostał rano na zajęciach. Nie miał pojęcia od kogo mógł dostać to powiadomienie, jednak czuł, że w końcu odnajdzie rozwiązanie wszystkiego co stało się w ostatnich dniach.
Zielonowłosy stanął na wydeptanej ścieżce i rozejrzał się po całym lasku. Zimny wiatr uderzał w jego ciało, powodując gęsią skórkę, która co chwilę tworzyła się na nowo.
Uderzyło go poczucie winy.
- No wyjdź kurwa! - krzyknął głośno, rzucając o ziemię telefonem, którego szybka wyraźnie się stłukła. - Wiem, że to przez ciebie!
Cisza.
Przeszywający ból.
- Zabiłeś go - wymamrotał student, opadając boleśnie kolanami na brudną ziemię. Nie zdawał sobie sprawy z wagi i wartości tych słów, dopóki sam ich nie wypowiedział.
Park Jimin nie żył.
- Ja go zabiłem? - cichy głos zmaterializował się nagle za jego plecami, sprawiając, że zielonowłosy upadł przerażony na ziemię przed sobą. - Wszystko zaczęło się od ciebie.
Yoongi odwrócił się powoli, nie przejmując się tym, że ziemia ubrudziła już go całego. Żadne słowa nie potrafiłyby oddać szoku jaki odczuł, gdy zobaczył stojącego tam Hoseoka.
Hoseoka z tymi przeklętymi zdjęciami w dłoni.
Zdjęciami, które zniszczyły wszystko.
- T-to ty.. - wyszeptał Yoongi, kręcąc głową z niedowierzania. To niemożliwe, że ten delikatny i bezradny rudzielec zrobiłby coś takiego. - Nie byłbyś w stanie.
- Jak się teraz czujesz, hm? Chociaż w połowie tak jak ja, kiedy mnie gwałciłeś? - wrzasnął rudowłosy, rzucając zdjęciami w leżącego na ziemi studenta. - Na początku pomyślałem, że tylko zniszczę Cię w sądzie.
Hoseok podszedł powoli do zielonowłosego i szarpnął mocno za jego włosy do tyłu. Tamten nawet nie raczył, by wyrwać się z silnego uścisku. Wiedział, że zasługuje na o wiele gorszy ból.
- Ale patrzenie jak niszczę was obu, bardzo powoli, było lepsze - rudowłosy zaśmiał się sucho, spluwając na ziemię przy Yoongim. - Gdybyś tylko zobaczył miny rodziców drogiego pana Parka, kiedy zobaczyli te zdjęcia i nagrania. Nic dziwnego, że Jiminie nie wytrzymał psychicznie i skończył ze sobą.
- Jesteś chory! Chodziło Ci o mnie, więc dlaczego go w to kurwa wmieszałeś? - warknął Yoongi, jednak nie ruszył się ani na centymetr. Chciał odczuć chociaż w połowie tyle cierpienia, ile musiał czuć Jimin.
- A jak się teraz czujesz? Kiedy wiesz, że przez twoje niepohamowane zachcianki, ktoś właśnie odebrał sobie życie? Cudownie? Lepiej, niż kiedykolwiek? Lepiej, niż kiedy mnie pieprzyłeś? - Hoseok z całej siły uderzył o ziemię głową studenta, który jęknął z bólu. - On był tylko dodatkiem do mojej zemsty.
Yoongi złapał się za tył swojej głowy, zaciskając mocno oczy z bólu, który promieniował teraz po jego całej czaszce.
Wciąż za mało bólu.
- Zniszczyłeś już tyle osób - kontynuował rudowłosy, chodząc wokoło ciała Yoongiego. - Nie brakuje Ci kogoś do kolekcji?
- O chuj Ci chodzi? - zielonowłosy spojrzał na niego spod półprzymkniętych powiek, marszcząc mocno swoje brwi.
- Taehyung - to jedno imię wywołało w nim tyle bólu, na ile zasługiwał. - Nie o niego chodziło Ci do samego początku?
- Już dawno o nim zapomniałem - kłamstwo, które wręcz paliło usta Yoongiego, poskutkowało tylko gromkim śmiechem u Hoseoka.
- Zapomniałem, że wybrał kogoś innego - westchnął teatralnie chłopak, kładąc swoją stopę na samym środku klatki piersiowej zielonowłosego. - Nie czujesz się źle z tym, że mimo tylu starań, on nadal nie jest twój? Zdeptałeś tylu ludzi po drodze, by na jej końcu nie dostać swojego głównego skarbu.
- Skończ, kurwa skończ! - krzyknął student, zatykając swoje uszy dłońmi. Jego ciało zaczęło drżeć jeszcze mocniej, a on sam wpadł w pewien rodzaju trans.
Hoseok zbliżył się do roztrzęsionego chłopaka i kleknął tuż za jego plecami, opierając głowę na jego ramieniu. Westchnął i zaraz zaśmiał się cicho, owiewając przy tym ucho zielonowłosego ciepłym powietrzem.
- Udowodnij, że nie przegrałeś, Yoongi - szepnął rudzielec, przejeżdżając palcami po delikatnych kosmykach zielonowłosego. - Zdobądź Taehyunga.
*
- A gdy rano przyjdzie świt, księżycowi będzie wstyd, że on zasnął, a nie ty - melodyjny głos Taehyunga wypełniał sypialnie już od dobrych piętnastu minut, kiedy to ten próbował uśpić wiercącego się bez przerwy bruneta.
Gdy w końcu do jego uszu dobiegł spokojny oddech niewidomego, odetchnął cicho, gładząc delikatnie naturalne loki Jungkooka.
Całe zmęczenie odeszło w niepamięć, gdy tylko zobaczył te delikatne rysy twarzy bruneta, który był już pogrążony w śnie.
Żadne słowa nie mogły opisać tego, jak cudownie czuł się Taehyung ostatnimi dniami. Wszystko układało się po prostu idealnie. Nie przejął się nawet telefonem od swojej wychowawcy, który powiadomił go o komisji, zwiastującej wywalenie z uczelni.
Zbyt duża ilość opuszczonych godzin, lecz przez myśl nie przeszło mu nawet, by pojechać z powrotem na uniwerek i walczyć o zostanie w szkole. W tej chwili miał to naprawdę gdzieś.
Potrzebował być przy Jungkooku bez przerwy i dobrze wiedział, że brunet także nie wytrzymałby bez niego chociażby jednego dnia.
Nie chciał nawet myśleć, jak konsekwencje podjętych czynów, odbiją się na jego przyszłości. To nie miało teraz nawet najmniejszego znaczenia.
- Dobranoc, Jungkookie - wyszeptał blondyn, kładąc się ostrożnie na poduszkach. Trzymając swoją dłoń splecioną z tą bruneta, powoli oddał się objęciom Morfeusza z uśmiechem na twarzy.
Jednak jego sielanka nie potrwała długo, gdyż od snu powstrzymał go głośny dzwonek telefonu bruneta. Normalnie zignorowałby telefon i pozwoliłby sobie na nowo odpłynąć, ale nie po to usypiał Jungkooka ponad godzinę, żeby teraz go obudzić.
Sięgnął szybko po telefon i nie zerkając nawet kto dobijał się do nich o tej porze, odebrał.
Halo? Jungkook już śpi
To może nawet lepiej, słonko
Spokojny głos mamy Jeona dobiegł do uszu studenta, od razu go tym rozbudzając. Podniósł się szybko do siadu, starając się nie budzić przy tym wciąż pogrążonego w śnie Jungkooka.
Co się stało?
Nie wiem nawet, jak mam Ci to przekazać.. Wiem, że był on twoim wykładowcą..
Co się stało, pani Jeon?
Park Jimin nie żyje, popełnił samobójstwo w swoim domu
Taehyung cały zbladł. Poczuł jak jego ciała wpada w dziwny rodzaj drgawek, a na usta cisnęły się tysiące pytań. Jednak żadne z nich nie opuściło jego ust.
Taehyungie, jesteś tam?
T-tak, tak, dlaczego to zrobił?
Podobno ktoś rozesłał do dyrekcji oraz jego rodziców zdjęcia, na których dochodzi na stosunku między nim, a jakimś uczniem, chyba Min Yoongim, z waszej szkoły. Wszyscy mówią, że to ten chłopak go zabił, a samobójstwo było upozorowane
Yoongi?
Tak, znasz go, skarbie?
Taehyung nie odpowiedział nic, tylko rozłączył się szybko, rzucając telefon w głąb sypialni. Urządzenie odbiło się z hukiem od posadzki, budząc przy tym półprzytomnego bruneta.
- C-co się dzie- Ej, Taehyung, dlaczego płaczesz? - Jungkook szybko podniósł się do siadu, obejmując blondyna, który teraz zanosił się od płaczu. - Kto dzwonił? To Yoongi?
Blondyn zaniósł się płaczem, który rozrywał go od środka. Szarpał w dłoniach mocno za koszulkę bruneta, który za wszelką cenę próbował go uspokoić.
To wszystko musiało być pieprzonym snem.
Jungkook, słyszysz nas? Jungkook, odezwij się!
- Yoongiego już nie ma.
*
ważne jest tu ostatnie zdanie Hoseoka i napiszcie co uważacie o przedostatnim zdaniu, tym napisanym kursywą!
hahah kocham wasze teorie
wiecie, że to już prawie koniec:( naprawdę, zostało kilka rozdziałów, ale szykuje dla was cudowny waniliowy smut
dziękujcie milkiepie
kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro