14.
Yoongi po raz kolejny przeklinał pod nosem swoją uczelnię, wciąż zastanawiając się dlaczego zdecydował się tu dzisiaj przyjść.
Głowa wręcz pękała mu od męczącego go kaca, tak jak i uczucie zakwasów, które ciążyło nad jego całym ciałem. A wszystko tylko po to, żeby nie skończyć na komisji, która najprawdopodobniej skutkowałaby zakończeniem nauki na tym etapie.
Zielonowłosy szedł ociężale po szkolnym korytarzu, zaciskając drżącą dłoń na swojej torbie, którą miał przewieszoną przez lewe ramię. Szum i głośne krzyki kręcących się po korytarzu studentów doprowadzały go do szału. Doprawdy nie rozumiał jak ludzie mogli zachowywać się, jak zwierzęta w zoo, które były zamknięte w klatkach.
Pod żadnym względem nie obrażając tu zwierząt.
Student wmieszał się w tłum uczniów, którzy wychodzili właśnie z jednej z sal, przeklinając na każdego z nich po kolei pod nosem.
Jednak jeden głoś wyróżnił się spośród panującego tam harmideru, sprawiając, że zielonowłosy zatrzymał się automatycznie, ignorując cięte uwagi innych.
Obrócił się powoli i spojrzał w stronę wykładowcy Taehyunga, pana Parka o ile dobrze pamiętał, unosząc swoją brew pytająco. Co ten mógł od niego chcieć? Naprawdę, jeśli miał słuchać o swoim byłym przyjacielu, to na wstępie mu podziękuję. W końcu to z niego próbował się wyleczyć, a rozmowa na jego temat nie pomogłaby mu w żaden sposób.
Podszedł wolnym krokiem do stojącego w wejściu do klasy czarnowłosego i zaciągnął bardziej torbę na swoje ramię.
- Mogę zająć panu chwilę? Panie..
Yoongi zdążył załapać aluzję i ukłonił się delikatnie, ignorując towarzyszący mu przy tym ból głowy.
- Min. Oczywiście.
Nie mógł być w końcu nieuprzejmy dla mężczyzny, który nic mu nie zawinił. W dodatku nawet nie był jego wykładowcą, więc wolał pokazać się z tej lepszej strony, stwarzając pozory.
Zamknął za sobą drzwi zaraz po poleceniu mężczyzny, podchodząc do jego hebanowego biurka. Stanął nieopodal niego, patrząc wyczekująco na czarnowłosego.
- Jeśli chodzi o Taehyunga i jego nieobecności to nic o tym nie wiem - odezwał się pierwszy, woląc uniknąć tematów, które były jego wyjątkową słabością. - Nie mamy kontaktu.
Jimin pokręcił od razu swoją głową, jeżdżąc niespokojnie palcami po blacie biurka. Gołym okiem było widać po nim, że stresował się czymś niesamowicie, a zielonowłosy coraz mniej rozumiał powód jego obecności tutaj.
- Rozumiem, że udajesz takiego tylko po to, żebyśmy nie rozmawiali o tym co się wczoraj stało, ale ja-
- Przepraszam, co? - przerwał mu student, mrużąc swoje oczy delikatnie. O czym on do cholery mówił? - Co miało się wczoraj stać? Nie było mnie wczoraj na uczelni.
- Ale przecież oboje byliśmy w tym klubie.. O boże - czarnowłosy przyłożył dłoń do swoich ust i odsunął się lekko, czując się jak najgorsza dziwka. - Ty nic nie pamiętasz, to dlatego wyszedłeś bez słowa.
- Nie chcę być niemiły, ale o czym pan pierdoli? Byłem wczoraj w klubie, sam, przez całą noc - odpowiedział stanowczo, starając się wrócić jakoś myślami do tej pijanej nocy, ale jedyne co dostawał w zamian to nasilony ból głowy.
- Ł-łazienka - wymamrotał zażenowany wykładowca, unikając za wszelkie przeszywający go wzrok bruneta. Jakim cudem czuł się tak okropnie, przez tego prawie o połowę młodszego studenta?
Yoongi potarł swoje czoło i zaczął oddychać ciężko, wiercąc się niespokojnie. Za wszelką cenę próbował przypomnieć sobie chociaż pojedyncze momenty wczorajszej nocy, żeby zrozumieć to o czym pieprzył ten z pozoru nieznajomy dla niego mężczyzna.
Kiedy po dłuższej chwili przed jego oczami przewinął się obraz czarnowłosego mężczyzny, którego potraktował jak ostatnią dziwkę w ciemnej łazience, zastygł w miejscu. Przeniósł swój wzrok powoli na Jimina i skrzywił się lekko.
- To był pa- To byłeś ty - odpowiedział bez zbędnych ceregieli. Skoro mógł przeruchać go w toalecie, to tym bardziej mógł mówić do niego per 'ty'. - Ja pierdole.
- Wiem jak to może wyglądać, ale ja sam byłem pijany i nie wiedzia-
- Nie wiedziałeś, że dajesz się pierdolić studentowi? - prychnął Yoongi, nie próbując już nawet powstrzymywać agresji, która w końcu w nim puściła. - Możesz nawet zadbać, żeby mnie stąd wyjebali po tym co teraz powiem, ale jesteś dziwką.
Student pokręcił swoją głową i zaśmiał się sucho, próbując za wszelką cenę, uspokoić uczucie obrzydzenia, które rosło w nim coraz bardziej.
- Pierdoloną dziwką.
Zielonowłosy nie mógł przestać, wiedząc, że pogrąża się coraz bardziej.
Wyszedł z sali, trzaskając głośno drzwiami, zwracając przy tym uwagę kilku uczniów, którzy stwierdzili, że pewnie nie dostał takiej oceny jakiej chciał.
A Jimin stał ciągle w tym samym miejscu, cudem powstrzymując cisnące mu się na oczy łzy.
Stracił jedyną okazję, by przyznać się studentowi, że zerkał na niego od początku roku, a sytuację w klubie uznał za idealny moment do pociągnięcia ich relacji.
Nie wiedział, że Yoongi stał się teraz zupełnie kimś innym.
Bo Yoongi już nigdy nie będzie sobą.
*
Jungkook obudził się w środku nocy, czując przeszywający ból w głowie.
Na początku starał się go zignorować, wtulając twarz w poduszkę jeszcze mocniej, próbując zasnąć na nowo, ale ból stawał się tak nie do zniesienia, że ten miał ochotę płakać z bólu. Wiercił się na łóżku niespokojnie, czując jak z niektórymi ruchami trąca leżącego obok niego blondyna.
Ale on po prostu nie mógł znieść tego bólu. Czuł jakby ktoś powoli rozcinał jego głowę, następnie szarpiąc za to co znajdowało się w środku. Nawet nie zdał sobie sprawy, gdy zaczął płakać cicho, kołysząc się w miejscu.
- Taehyung, Taehyung, Taehyung - powtarzał w kółko płaczliwym głosem, błagając w myślach, by chłopak wybudził się ze snu jak najszybciej. - Nie wiem co się dzieję, pomóż mi.
Kolejne prośby wychodziły z jego ust, gdy chłopak zaczął dopiero powoli się rozbudzać, nie kontaktując za bardzo tego co mówi do niego starszy. Dopiero, gdy zobaczył łzy na policzkach bruneta, całe zmęczenie poszło w niepamięć, a on usiadł przy mężczyźnie, łapiąc za jego trzęsące się dłonie.
- Jungkookie, co się dzieje? Uspokój się - blondyn starał się brzmieć jak najspokojniej, ale nerwy i zmartwienie zaczęło przejmować nad nim kontrolę. Ułożył obie dłonie na mokrych policzkach bruneta, powoli je wycierając. - Powiedz mi spokojnie co się dzieje.
- Głowa - Jungkook wiercił się ciągle, szlochając głośno, tracąc przy tym oddech co chwilę. Ciągnął mocno za swoje włosy, a jego całe ciało wręcz krzyczało z bólu, który teraz odczuwał. - Czuję jakbym umierał.
- Nigdy Ci na to nie pozwolę.
*
Karetka pogotowia na całe szczęście przyjechała pod dom wyjątkowo szybko. Dwóch ratowników wbiegło do posiadłości bruneta, wynosząc go na noszach, gdy ten ciągle płakał z bólu.
Taehyung także zaczął płakać, nie mogąc patrzeć na to, jak najważniejsza osoba w jego życiu cierpi w taki sposób. Blondyn oczywiście uparł się, że musi pojechać z nimi, ponieważ jest opiekunem bruneta, o co, ubrana w specjalny strój, brunetka nawet nie miała ochoty się kłócić.
W szpitalu znaleźli się niecałe piętnaście minut później. Taehyung został sam na ponurej poczekalni, podczas gdy Jungkooka zabrali na salę, chcąc jak najszybciej zbadać przyczynę jego nagłego ataku.
Student powtarzał sobie w kółko, że na pewno chodziło o jeden z napadów paniki niewidomego i tak naprawdę nic poważnego mu się nie stało, ani nie stanie.
Zaczął chodzić w kółko po dużej poczekalni, nie myśląc nawet, by usiąść. Był zbyt przejęty.
Teraz dopiero zdał sobie sprawę jak pusto i cicho było w szpitalu. Był w końcu środek nocy i większość pacjentów spała, a ludzie spoza nie przychodzili tu o tej godzinie.
Taehyung po raz pierwszy, odkąd poznał bruneta, zaczął martwić się, że może stać mu się coś poważnego. Mimo, iż był już świadkiem licznych ataków agresji, czy paniki u Jungkooka, żaden z nich nigdy nie skończył się w szpitalu. Brunet zawsze wyżywał się na blondynie, a potem ulga przychodziła już automatycznie.
A teraz wyraźnie nie miał nawet siły, by zadać cierpienie innym, gdyż nie mógł znieść swojego własnego.
Jungkook cierpiał szczerze, jakby cały ból, który zadawał innym, został teraz odwrócony wobec niego.
A Taehyung przeklinał swoją beznadziejną osobę, ponieważ tak naprawdę nie mógł zrobić nic innego, niż oddać go w ręce kogoś, kto pomoże mu lepiej, niż on sam.
Chwilę później drzwi prowadzące do sali, na której leżał Jungkook, otworzyły się, ukazując starszego mężczyznę, który musiał być doktorem. Taehyung znalazł się przy nim niemal natychmiastowo, patrząc na niego wyczekująco.
Nie wiedział, że słowa, które usłyszy za chwilę, całkiem zniszczą jego nadzieję.
- Nerwy odpowiadające za wzrok pana Jeona zostały całkiem zniszczone - powiedział beznamiętnie mężczyzna, patrząc w oczy blondyna, które szkliły się z każdą sekundą. - Wszystkie przebłyski, które miał, nic nie znaczyły. Działo się to tylko w skutku całkowitego wykończenia tych nerwów.
Taehyung musiał oprzeć się lekko o ladę recepcyjną, gdy tylko poczuł jak nogi zaczynają się pod nim uginać. Czy już nic nie mogło pójść dobrze?
- Cz-czyli nie ma dla niego szans?
- Niestety - mężczyzna potarł delikatnie ramię chłopaka, który czuł, że tylko chwila, a wybuchnie gromkim płaczem. - Pan Jeon nie będzie w stanie odzyskać już wzroku.
*
wymyśliłam wczoraj z klaudią całkiem nowe zakończenie, niż planowałam i obiecuję wam, że tego żaden z was się nie spodziewa
w każdym razie, przypominam, że w środę dodaje moją niespodziankę dla was i mam mega stresa:(
kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro