12.
Czy kiedykolwiek czuliście ten przeszywający was na wskroś ból?
Ból, który palił i miażdżył was od środka, sprawiając, że jedyną rzecz jaką byliście w stanie zrobić było poddanie się.
Poddanie i oddanie się w całości temu uczuciu.
Yoongi prawie, że biegnąc w stronę mieszkań, odszedł jak najszybciej od tej wręcz wzruszającej scenki, która miała miejsce na ich szkolnym parkingu.
<<< Przepraszam.
Tylko tyle dostał zielonowłosy od przyjaciela za złamanie mu serca. Głupie słowo w głupiej wiadomości, którą skasował równie szybko co otworzył. Naprawdę jak mógł być tak naiwny, że uwierzył w te wszystkie słowa blondyna, gdy ten zapewniał go, że już nigdy nie odejdzie? Wystarczyło jedno spotkanie, a on po raz kolejny zapomniał o jego istnieniu.
Chciał tylko wiedzieć co takiego miał w sobie brunet, czego nie miał on. Wiedział, że mógł ofiarować mu o wiele więcej. Szczęście, bezpieczeństwo, troskę, to co Jungkook zawsze mówił, ale nigdy nie robił.
Więc dlaczego Taehyung nie widział jego miłości?
Przecierając co chwilę swoje załzawione oczy, zielonowłosy wszedł do niewielkiej klatki schodowej, która prowadziła do tego jednego mieszkania.
Do mieszkania, w którym wiedział, że stanie się coś, czego będzie żałował już w następny dzień.
Ale teraz nie liczyło się to dla niego ani trochę.
Zapukał szybko w duże brązowe drzwi, czując jak łzy powoli odnajdują swoje miejsce na jego bladych policzkach. Ile łez wyleje jeszcze przez tego cholernego blondyna?
Drzwi otworzyły się chwilę później, a w ich framudze pojawił się drobny rudowłosy chłopak widocznie zdziwiony obecnością studenta właśnie tutaj.
- Yoongi? Co ty tutaj-
Jego słowa zostały przerwane przez usta zielonowłosego, które naparły na te jego z wyjątkową siłą i nieczułością. Starszy zamknął za sobą drzwi nogą i przyparł do ściany trzęsącego się z nerwów Hoseoka.
Młodszy odepchnął go na chwilę i spojrzał na niego, oddychając nierównomiernie i szybko. Jego usta były lekko zaczerwienione przez mocne pocałunki, które wymuszał na nim Yoongi. To wszystko nie działo się w taki sposób, w jaki sobie wymarzył.
- D-dlaczego przyszedłeś? Yoongi, tak po prostu mnie wtedy zostawiłeś.. - odezwał się niepewnie Jung, wbijając spojrzenie w buty zielonowłosego.
- Możesz się po prostu zamknąć? - warknął głośno student. Zachowywał się tak jakby był teraz całkiem inną osobą. - Nie jestem głupi i wiem, że tego chcesz, a ja.. Ja sprawię, że będzie Ci dobrze.
Jego usta znalazły się na zakrytej przez krótki golf szyi rudowłosego, który mimo początkowych sprzeciwień, odchylił swoją głowę do tyłu. Nie minęła nawet minuta, gdy górna część jego garderoby leżała już na ziemi, tak samo jak koszula Yoongiego.
Zielonowłosy czuł jak ból rozdziera go od środka od momentu, gdy tylko przekroczył mieszkanie Junga. Dobrze wiedział, że to co robi jest nieodpowiednie, ale cierpienie przeważało teraz nad wszystkim. Musiał się na kimś wyżyć, bo inaczej by zwyczajnie zwariował.
Otumaniony bólem i złością, nie zwracał nawet uwagi na płaczącego i krzyczącego Hoseoka, który chował teraz swoją twarz w poduszkach, gdy ten wykorzystywał go w ten najgorszy na świecie sposób.
*
- Będę tylko na mieście, kochany. Wracam za godzinkę, góra dwie i masz do mnie zadzwonić, jeśli tylko coś się będzie dziać - starsza kobieta mówiła jak najęta, kierując się powoli w stronę wyjścia z domu.
Taehyung uśmiechał się tylko grzecznie i kiwał głową co jakiś czas na znak zrozumienia i zapewnienia, że na pewno tak zrobi. Złapał za klamkę, otwierając drzwi przed matką bruneta i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Spokojnie, obiecuję, że jesteśmy pod telefonem, w końcu to tylko chwila - zapewnił ją, starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. To prawda, że bał się zostać z Jungkookiem po raz kolejny sam na sam w domu, ale musiał dać mu szansę. Brunet obiecał mu, że od teraz będzie się dla niego starał, a on nieważne jak często słyszał już te słowa, zawsze wierzył w nie na nowo.
W końcu kiedyś musi mu się udać.
Kobieta wyszła z domu dopiero po kolejnych kilkunastu minutach zapewniania blondyna, że przyjedzie w każdej chwili. Po części uważał to za kochane, że tak się starała i martwiła, ale z drugiej strony czuł, jakby to wszystko było tylko na pokaz, by jej syn nie stracił stałej opieki. W końcu kto o zdrowych zmysłach byłby przy nim nadal po tych wszystkich sytuacjach?
Student westchnął ciężko, zamykając cicho drzwi za matką bruneta. Powolnym krokiem ruszył w stronę kuchni, czując jak gardło zaczyna go nieprzyjemnie drapać. Gdzieś z tyłu głowy ciągle miał obraz Jungkooka, który rzuca nim o ziemię, a następnie łamie jego kość.
Bał się ogromnie, ale nie było silniejszego uczucia, niż te, którym darzył zamkniętego w sobie bruneta.
Nalewając soku do jednej ze szklanek, do jego uszu dobiegł przyjemny odgłos pianina. Mimo tego przyjemnego dźwięku, wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł przeraźliwy dreszcz. Każda rzecz związana z tym domem potrafiła sprowadzić jego myśli tylko do tych zdarzeń.
Wypuścił z ust drżący oddech i wyszedł z kuchni, całkiem zapominając o tym, jakie pragnienie odczuwał jeszcze chwilę temu. Potarł swoje lekko zroszone potem czoło i opierając dłoń o framugę zajrzał do salonu, z którego melodia wydawała się być coraz głośniejsza.
- Now there's green light in my eyes and my lover on my mind - Taehyung nie mógł uwierzyć, że właśnie słyszy jak brunet śpiewa. Jego głos był idealny. Melodyjny i idealnie dopasowujący się do piosenki. - And I'll sing from that piano, tear my yellow suit.
Blondyn uśmiechnął się lekko, bo doskonale znał to piosenkę i uważał za wyjątkowo urocze to jak brunet specjalnie zmienił słowa. Uczył się angielskiego od dość długiego czasu, więc zrozumienie tekstu nie było dla niego problemem. Nie wiedział jednak, że brunet także znał ten język.
- Cry and cry and cry, over the love of you - Jungkook dokończył grany przez siebie utwór i przejechał jeszcze delikatnie palcami po wszystkich klawiszach.
Uśmiechnął się lekko i zaraz podniósł głowę do góry, gdy usłyszał ciche kroki zbliżające się w jego stronę. Blondyn westchnął cichutko i oparł swoje łokcie na białym instrumencie.
- Pięknie śpiewasz - Taehyung odezwał się niepewnie, próbując określić jaki humor ma teraz brunet. - Znaczy, grasz też, ale nie słyszałem jak śpiewasz i brzmi to pięknie.
Jungkook zaśmiał się perliście i pokiwał swoją głową powoli. Wstał z krzesełka stojącego przed pianinem i podszedł do delikatnie trzęsącego się blondyna. Położył dłoń na jego policzku i pogłaskał go delikatnie swoim kciukiem.
- Wiem, że nie widzę i prawdopodobnie nigdy nie będę mógł zobaczyć jak naprawdę wyglądasz, ale - brunet wypuścił z ust cichy oddech i przyciągnął do siebie wciąż milczącego studenta. - Ale jesteś dla mnie najpiękniejszy na świecie, ponieważ twoje wnętrze jest piękne. Potrafisz zaszczepić we mnie dobro jako jedyny.
Taehyung stał tam tak, patrząc na Jungkooka w ogromnym zdziwieniu. Nie wiedział nawet co powiedzieć, więc tylko stał z lekko rozchylonymi ustami, czując zbierające się pod powiekami łzy.
- Nie wierzysz do końca w moją zmianę, rozumiem to, bo sam w nią nie wierzę - blondyn spiął się lekko, nie wiedząc jak ma odebrać te zaprzeczające sobie słowa bruneta. - Ja tylko chcę pokazać Ci, że potrafię i zasługuje. Że zasługuje na kogoś takiego jak ty.
- Oh, Jungkook - student odezwał się w końcu cicho, pociągając swoim noskiem. - Od zawsze na mnie zasługiwałeś.
Brunet uśmiechnął się delikatnie, łapiąc zaraz zdziwionego tym czynem blondyna pod udami. Posadził go na białym instrumencie i ułożył swoje dłonie na jego biodrach.
- Taehyungie - Jungkook zaczął cicho, a student zacisnął swoje dłonie na ramionach bruneta, patrząc na niego wyczekująco. - Czy chciałbyś mnie naprawić?
Blondyn uśmiechnął się szeroko i w końcu pozwolił swoim łzom płynąć swobodnie po bladych policzkach. Przejechał dłońmi wzdłuż ramion Jungkooka i westchnął cichutko.
- Chcę naprawić twój cały świat.
*
słabszy rozdział, bo chciałam żeby wyszedł inaczej, ale mam nadzieję, że spodoba się chociaż troszkę:(
kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro