Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

Ciemność.

Dokładnie to było pierwszą rzeczą, jaką zobaczył Jungkook po wybudzeniu się z jego miesięcznej śpiączki. Na początku czuł jakby jego ciało znajdowało się w tym realnym świecie, a dusza nadal dryfowała gdzieś między realiami, a snem.

Mrugał powiekami co chwilę, próbując na siłę wybudzić się z tego okropnego snu.

Ze snu, który tak naprawdę był rzeczywistością.

Pielęgniarka przechodząc koło sali, w której leżał brunet, zauważyła jak ten wierci się na łóżku niespokojnie, szarpiąc za pojedyncze kable, które były podłączone do niemal każdej części jego ciała.

Można powiedzieć, że lekarz zjawił się w sali wręcz błyskawicznie. Młodsza kobieta stała teraz po drugiej stronie łóżka, próbując uspokoić wierzgającego się na szpitalnym łóżku mężczyznę.

- Co się dzieję! Gdzie ja jestem! Chcę się obudzić! - zaczął krzyczeć zrozpaczony brunet, czując jak obce dłonie zaczynają zaciskać się na jego mocno obolałym ciele.

Dlaczego wszystko go bolało?

- Proszę się uspokoić. Jest pan w szpitalu i nie dam rady to panu wytłumaczyć, jeśli się pan nie uspokoi - mówił aż nad wyraz opanowany doktor, patrząc, to na dużą aparaturę ustawioną koło łóżka, to na swojego pacjenta.

Oczywiście słowa te wcale nie podziałały kojąco na Jungkooka, lecz kiedy zdał sobie sprawę, że jego opieranie się na siłę nic nie daje, uspokoił się. Jego klatka piersiowa wciąż unosiła się i opadała nierównomiernie, a jego ciało trzęsło się od samego początku.

- Miał pan wypadek - zaczął spokojnie lekarz, któremu też nie było łatwo przekazać tak okropne wiadomości pacjentowi. - Uderzył w pana samochód, co sprawiło rozbicie pańskiej czaszki. Przy operacji zapadł pan w śpiączkę, która tylko utrudniła nam uratowanie przerwanych nerwów. Uderzenie było tak mocne, że nerwy odpowiadające za wzrok zostały całkowicie zniszczone. Może pan odzyskać wzrok jeszcze w najbliższym czasie, albo może potrwać to dłużej, ale proszę nigdy nie tracić w tym nadziei.

Jungkook przestał słuchać starszego mężczyzny już po jakimś drugim, czy trzecim zdaniu.

Stracił wzrok?

Nie, nie.

To wszystko to sen, a on zaraz obudzi się z niego w ramionach Jimina.

No właśnie, Jimin.

- Gdzie jest Jimin? - brunet przerwał lekarzowi jego w nieskończoność ciągnący się monolog. Ten popatrzył na niego nieco zdezorientowany, przenosząc wzrok na pielęgniarkę, która zareagowała tak samo.

- To pana ojciec? Była tu tylko pańska matka..

- Nie! Mój chłopak! Mój narzeczony! Gdzie on jest! - głos Jungkook zaczął drżeć niekontrolowanie, a jego dłonie zacisnęły się w pięści. - On czeka na zewnątrz, prawda? Proszę, powiedzcie mu, że się obudziłem i że wszystko już będzie w porządku. W końcu przejdziemy przez to razem.

Słone łzy zaczęły spływać po bladych policzkach bruneta, mocząc przy tym także jego szyję.

- Chodzi o niskiego czarnowłosego chłopaka? - zagadnęła niepewnie pielęgniarka, oczekując potwierdzenia ze strony leżącego mężczyzny. Ten pokiwał swoją głową szybko, odwracając ją w stronę, z której dochodził głos kobiety. - Był tu w dzień wypadku. Gdy po operacji dowiedział się o pańskiej śpiączce i o tym, że stracił pan wzrok, więcej się tu nie pojawił.

- Nie - odezwał się stanowczo, kręcąc swoją głową na boki. - Musiała go pani z kimś pomylić. Mój Jimin nigdy by mnie nie zosta-

- Park Jimin? - a wtedy kobieta wiedziała, że chodziło właśnie o niego. Widząc minę Jungkooka, sama poczuła jak coś zaczyna nieprzyjemnie ją ściskać. - Zapisał się na liście odwiedzin, bardzo mi przykro..

W tym dniu Jungkook stracił coś znacznie cenniejszego niż wzrok.

Stracił swój jedyny sens życia.

*

- Odłóżcie wasze testy na moim biurku - powiedział jeszcze głośno nauczyciel, gdy wszyscy uczniowie zaczęli żwawo zrywać się w kierunku wyjścia z sali.

Taehyung wstał bardzo powoli ze swojego miejsca, krzywiąc się znacznie, gdy jego zagipsowana ręka uderzyła w ławkę. Doprawdy, czy istniała większa sierota życiowa, niż on?

Złapał swoją zdrową dłonią, którą na szczęście była tą prawą, za test i zaczął powoli schodzić po schodkach w stronę biurka wykładowcy. Jimin patrzył na niego ukradkiem od samego początku, gdy wszyscy opuścili już salę, udając, że sprawdza coś jeszcze w dzienniku internetowym.

- Taehyung? Masz może chwilę? - ciepły głos czarnowłosego dotarł do uszu blondyna, powodując tym u niego gęsią skórkę.

Oh, jak bardzo chciał odpowiedzieć, że nie i kazać mu się odwalić. Naprawdę nie miał teraz humoru na kolejne przesłuchiwania.

- Wszystko z tobą w porządku? Kto Cię tak urządził? Twoje oceny ostatnio bardzo spadły.. - nauczyciel sam plątał się w swoich słowach, ale każde z tych pytań wręcz paliło go w język, gdy tylko zobaczył poobijanego studenta.

- Upadłem ze schodów, kiedy szedłem do mieszkania - westchnął ociężale Taehyung, opierając się lekko o ścianę. - Problemy rodzinne, poprawię te oceny.

- Nie sądzę, że nie poprawisz, ale po prostu się ma-

- Mogę już iść? To moja ostatnia lekcja, a jedyne czego teraz potrzebuje to tabletki przeciwbólowe - przerwał mu blondyn, co nie było w jego zwyczaju. Zazwyczaj zachowywał się kulturalnie i wysłuchiwał wypowiedzi nauczyciela, nawet gdy te naprawdę go męczyły. On po prostu miał już dość.

- Tak, tak, oczywiście - Jimin pokręcił głową nieco zmieszany, przejeżdżając dłonią po brązowym biurku. - Przepraszam, że zabrałem Ci twój wolny czas.

Taehyung ukłonił się tylko lekko i z cierpkim uśmiechem skierował się w stronę wyjścia z klasy. Niestety słowa, które usłyszał na sam koniec uderzyły w jego najbardziej czuły punkt.

- Jak miewa się Jungkook?

Blondyn obrócił się tuż przed wyjściem z sali, powstrzymując łzy cisnące mu się do oczu.

- Już chyba zawsze będzie tak samo.

*

- Wróciłem, Yoonie - cichy głos blondyna rozbiegł się po mieszkaniu, dobiegając zaraz do uszu zielonowłosego, który gotował w kuchni. - Co tak ładnie pachnie?

Min pojawił się dosłownie parę sekund później w ich sypialni połączonej z salonem, uśmiechając się szeroko. Wszystko zdawało się być takie samo jak wcześniej.

- Mam nadzieję, że coś zjadalnego - zaśmiał się cicho student, podchodząc do przyjaciela, którego ucałował zaraz w policzek na przywitanie. - Jak zajęcia?

- Mam już dość, chcę odpocząć - Taehyung jeknął niezadowolony, opierając głowę o ramię wyższego. - Jak zjemy to pójdziemy spać?

- Wszystko dla mojej blond księżniczki - Yoongi skrzywił się zaraz, czując pięść przyjaciela między żebrami. - No już, przepraszam!

- Głupek, pójdę do toalety i do ciebie wracam, dobrze? Mój pęcherz zaraz eksploduje - blondyn wydął swoją dolną wargę, poruszając nogami w zabawny sposób.

- Idź, idź tancerzyku - zaśmiał się ponownie zielonowłosy, odprowadzając młodszego wzrokiem.

Chwilę później do jego uszu dobiegł głośny dzwonek telefonu Taehyunga. Wzdrygnął się lekko i podszedł powoli do łóżka, gdzie leżało urządzenie.

- Odbierz! Zaraz wyjdę!

Yoongi zerknął na wyświetlacz i mimowolnie zacisnął swoje dłonie w pięści. Miał ochotę uderzyć w coś teraz mocno. Najlepiej w twarz tego niezrównoważonego psychicznie bruneta.

Jungkook
Odbierz/Odrzuć 

Blondyn pojawił się w ich pokoju chwilę później, patrząc na przyjaciela z uśmiechem.

- Kto to? - powiedział, zbliżając się ciekawsko w stronę swojego telefonu.

- Twój ojciec - odpowiedział szybko Yoongi, rzucając urządzeniem z powrotem na łóżko. - Wolałem odrzucić.

- I dobrze - Taehyung zaśmiał się cicho, łapiąc za rękę starszego. - Teraz chcę obiad, jestem tak okropnie głodny.

- Dla ciebie wszystko, Taehyungie - zielonowłosy uśmiechnął się szeroko i biorąc jednym ruchem niższego na ręce, ruszył z nim do ich małej kuchni.

To wszystko dla jego dobra.

*

Jungkook rzucił swoim telefonem o ścianę, słysząc jak ten rozbija się na małe kawałeczki chwilę później. Opadł na białą kanapę, szarpiąc za swoje włosy w agonii, która buzowała teraz w jego wnętrzu.

- To twoja wina, to przez ciebie mnie zostawił - odezwał się nagle brunet, kołysząc się powoli w przód i w tył.

Przeze mnie? Zobaczył jacy jesteśmy naprawdę i dlatego Cię zostawił! Nie zasługuje na ciebie, Jungkook - głos w jego głowie, który zdążył ostatnimi czasy znienawidzić, odezwał się ponownie.

- Ja taki nie jestem! To wszystko przez ciebie! Męczysz mnie od dnia tego przeklętego wypadku i nie dajesz mi żyć! Zostaw mnie kurwa w spokoju! - łzy były nieodłącznym elementem napadu bezsilności u bruneta, dlatego też zaraz poczuł jak jego policzki zalewa słona ciecz.

Jungkook mógł przysiąc, że czuł ten przeraźliwy śmiech, który głaskał jego ciało, przyprawiając go o dreszcze.

Zrozum w końcu, że my tylko pokazaliśmy mu jacy jesteśmy, a on nie potrafi się dla ciebie poświęcić! Nie znaczysz dla niego nic, jesteś dla niego tylko pocieszeniem, kiedy wszyscy inni się od niego odwrócą. Zauważ to w końcu, Jungkook. Jesteś nic niewartym śmieciem beze mnie.

Mężczyzna zapłakał na całe gardło, drapiąc skórę na szyi aż do krwi, którą mógł poczuć pod swoimi paznokciami.

Rozumiesz, że nic dla niego nie znaczysz? Nic! - głos wydawał się być coraz donośniejszy, przez co Jungkook zaczął czuć jak traci resztki swojej świadomości.

Nie tym razem.

- Ale ja go kocham.

*
tak, tak, nowy rozdział! wasze komentarze były dla mnie tak ogromnie motywujące, że płakałam. jesteście przecudowni i nie umiem wyrazić słowami jak bardzo jestem wdzięczna, naprawdę. szykuje także dla was niespodziankę, która mam nadzieję mi wyjdzie! jeszcze raz ogromnie wam dziękuję za te piękne słowa, bo bez nich ten rozdział nie dałby radę powstać!

kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro