~9~
RapGod: Gdzie jesteście? Nudzę się
HopeMan: Poczekaj chwilę, zaraz będziemy
RapGod: Za ile?
HopeMan: Dziesięć minut. Pograj w coś na telefonie
RapGod: Nie chcę mi się
HopeMan: To masz problem
Blondyn położył telefon na stolik i poprawił swoją pozycję. Kiedy ruszył nogą, ból przeszył jego ciało. Wykrzywił twarz w grymasie i starał się nie ruszać złamaną kończyną. Namjoon musiał wytrzymać nie ruszając się przez dwa tygodnie co było dla niego naprawdę bardzo trudne. Nagle do sali z hukiem wszedł uśmiechnięty Hoseok, za nim jak zawsze obojętny Yoongi, a na końcu nieśmiały Jin. Blondyn był zaskoczony tak szybką obecnością przyjaciół. Jego uśmiech powiększył się na ich widok.
- Wyglądasz okropnie Namjoon. Gotowanie ci nie służy.
Hobi zajął miejsce na najbliżej stojącym krześle i wyjął z torby parę owoców, które położył na stoliku obok łóżka.
- Bardzo śmieszne. Mam przypomnieć kto zapisał mnie na kurs?
Hoseok od razu zmienił miejsce i schował się za Jinem. Yoongi natomiast obojętnie położył wodę na stolik i oparł się o ścianę.
- Jak się czujesz?
Nieśmiały głos Jina przebił się przez odrobinę niezręczną ciszę.
- Mam złamaną stopę, więc nie mogę ruszać się dalej niż do łazienki przez najbliższe dwa tygodnie. Jak ból zejdzie to już mogę chodzić dalej.
Uśmiech Namjoona rozluźnił trochę atmosferę. Nagle Yoongi wypowiedział to co myślała cała czwórka.
- Czyli ktoś musi się tobą zająć. Ja nie mogę, mam trasę po Korei. Spektakl, który teraz wystawiamy zdobył ogromną popularność.
Miętowowłosy spojrzał się na Hoseoka.
- Na mnie nie licz, nie mogę. Mam teraz w tym miesiącu intensywne kursy tańca od rana do wieczora w Busan.
Cała trójka spojrzała się na Jina. Był jedyną osobą, która mogłaby zająć się chodzącą destrukcją.
- Jin? Mógłbyś zająć się Namjoonem? Nie chcemy cię zmuszać, ale w tym momencie jesteś jedyną osobą, która mogłaby to zrobić.
Blondyn przysunął się bardziej do przodu przy akompaniamencie skrzypienia łóżka i syku bólu.
- Jin nie zmuszam cię do niczego. Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy, to tylko twoja decyzja.
Jin widząc jak każdy ruch nogą sprawia ból blondynowi, zagryzł wargę. Miał świadomość, że Jimin zabije go za odejście na czas nieokreślony, a Namjoon nie mógłby go obronić bo był uziemiony. Jednak czuł się współodpowiedzialny za stan chłopaka. Dodatkowo była to szansa od uwolnienia się od zaborczego i zbyt agresywnego chłopaka.
- Zaopiekuję się Namjoonem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro