Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~28~

          Minseok nerwowo krążył w kółko przy parkingu szpitalnym. Wejścia do środka, niczym wierny pies, nadal pilnował Yoongi, by ten nie mógł nawet zajrzeć do środka. Obok niego stał rudowałosy mężczyzna, który ewidentnie był czymś niezwykle przejęty.

Mężczyzna tupnął ze złością nogą i niczym dziecko usiadł na ławce z skrzyżowanymi na klatce piersiowej dłońmi i z naburmuszoną miną. Czekał aż jego szkrab wyjdzie z szpitala, bo ewidentnie nie mógł wejść do środka. Nagle za nim pojawił się duży cień, który przysłonił mu słońce. 

Szybko odwrócił się z zamiarem nakrzyczenia na nieproszonego gościa, jednak zatrzymał się zanim zdołał wypowiedzieć choćby słowo. Przed nim stał dużo wyższy mężczyzna z tlenionymi blond włosami. Jednak nie wyglądał źle, jak na osobę z nienaturalnym kolorem. Wręcz przeciwnie, zwracał na siebie uwagę. Jego ciemne oczy z wrodzoną radością spoglądały na niższego.

- Mogę się dosiąść? Trochę ciężko chodzić z stabilizatorem.

Chłopak nie wiedząc co zrobić, będąc również pod wpływem tak hipnotyzującego spojrzenia, zgodził się kiwając jedynie głową. Nagle poczuł jakby coś podobnego się już wydarzyło. Te same uczucia i podobne okoliczności nie dawały o sobie zapomnieć.

Blondyn natomiast pokuśtykał na około ławki i usiadł bardzo blisko Minseoka, nawet za blisko. Wyjął telefon z kieszeni spodni i sprawdził godzinę.

-Czekasz na kogoś?

Obserwowanie nieznajomego przez niższego, przerwał miękki i delikatny głos wspomnianiego mężczyzny. Minseok zmieszany odwrócił wzrok i poczuł jak jego policzki płoną. Dla niego taka reakcja nie powinna mieć miejsca.

- Na swojego byłego.

Kim odwrócił się od blondyna i wbił swój wzrok w czubki swoich butów. Nie chciał zagłębiać się w relacje z nieznajomym. Wolał pozostać u boku Namjoona.

- Trochę słabo. Pewnie twój były już jest szczęśliwy, a ty mieszasz mu w głowie. Chociaż możecie być też przyjaciółmi. Mimo wszystko szkoda, że ktoś tak uroczy nadal tkwi w miejscu.

Słowa blondyna z opóźnieniem dotarły do Minseoka. Jednak, gdy to zrobiły , ten poczuł się winny. Nieznajomy w końcu miał rację. Zmarnował każdą okazje do poznania nowych, ciekawych ludzi.

-Kim Minseok.

Niższy wyciągnął rękę w stronę chłopaka siedzącego obok. Za długo tkwił w jednym miejscu. Czuł, że może sobie poradzić bez Namjoona. Blondyn ewidentnie ucieszył fakt, że Minseok przedstawił mu się. Uścisnął rękę chłopaka i wyszczerzył się.

-Kim Jongdae.

~~~

Xiumin: Cholera Kai, jebać Namjoona mam lepsze ciacho na oku!

Kai: Po pierwsze, jestem z ciebie dumny przyjacielu, że pozwoliłeś sobie odpuścić chłopaka. Po drugie, jestem w pracy cholero jedna!

Xiumin: to czemu mi odpisujesz?

Kai: Bo przez ciebie mam jebany wibrator w kieszeni...

Xiumin: wyłącz je i ścisz telefon w takim razie

Kai: ...

Xiumin: Niby lekarz, a jednak głupi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro