~19~
Namjoon rozebrał się do końca i w samych bokserkach czekał na ręczniki, które miał przynieść Jin. Po chwili zobaczył szatyna wpatrującego się w jego klatkę piersiową. Uśmiechnął się i wyciągnął dłoń po puszysty materiał. Mężczyzna drżącymi rękami wyciągnął przed siebie ręcznik i podał go blondynowi. Ten wdzięczny jedynie się uśmiechnął.
Jin cały czerwony spuścił głowę i również zaczął się rozbierać. W końcu nie chciał zachorować. Miał jeszcze kursy gotowania dla pań w ten weekend.
- Jin w porządku? Cały się trzęsiesz.
Szatyn spojrzał na Namjoona i spłonął rumieńcem. Blondyn miał przewieszony ręcznik na biodrach, a jego mokre włosy przylepiały się do jego skóry. Jin poczuł jak jego dolne partie ciała zaczynają się powoli budzić do życia. Szybko przytaknął, że wszystko jest w porządku i uciekł do pokoju. Nałożył na siebie byle jakie dresy i koszulkę, która jako pierwsza rzuciła mu się w oczy. Jak się okazało była to bokserka Namjoona.
Jin usiadł na łóżku i wziął dwa głębokie wdechy. W końcu musiał przynieść też blondynowi jakieś ubrania. Zamknął oczy i policzył do trzech po czym wstał i ruszył do szafy. Wyjął z niej spodnie i koszulkę.
Ręce trzęsły mu się z zimna. Jednak nie zwracał na to uwagi. Dopiero jak coś ciepłego objeło go w tali zrozumiał, że nie tylko ręce mu się trzęsły.
- Zimno ci, prawda? W takim razie marsz do łóżka.
Jin przechylił lekko głowę i spojrzał w ciemne oczy swojego wspólokatora. Pokiwał głową i dał do rąk Kima ubrania po czym tak jak powiedział młodszy, poszedł do łóżka. Spojrzał jeszcze raz na Namjoona i wstrzymał oddech. Jego umięśnione plecy napinały się, kiedy chłopak starał się założyć spodnie.
Po chwili udało mu się to i szybko wciągnął na siebie koszulkę. Następnie pokuśtykał do łóżka. Wślizgnął się pod kołdrę i przyciągnął do siebie szatyna. Przykrył go szczelniej kołdrą i objął ramieniem. Blondyn nie chciał, aby jego cukiereczek przeziębił się jeszcze bardziej.
Jin natomiast starał się nie myśleć o tych idealnych mięśniach pleców czy ramion, które go obejmowały. Chcąc odrzucić od siebie te myśli, postanowił zmienić temat.
- Jak noga?
Namjoon mruknął tylko coś pod nosem i wtulił się w Jina jeszcze bardziej. Szatyn sprawdził szybko godzinę na zegarze, który wisiał nad drzwiami. Była druga w nocy, nic dziwnego, że blondyn był zmęczony i szybko zasnął.
Dźwięk przychodzącej wiadomości przerwał ciszę. Jin podniósł się trochę i sięgnął przez mężczyznę leżącego obok po telefon. Była to własność Namjoona, jednak pozwalał on Jinowi z niego korzystać.
Odblokował urządzenie i wszedł w wiadomości. Jak się okazało dostał smsa od Yoongiego.
LeniwySuga: Namjoon znalazłeś Jina? Obiecałeś napisać od razu po spotkaniu go. Jest już druga w nocy! Mam nadzieję, że chociaż nie jesteś na dworze. Boże co ja z tobą mam.
Jin delikatnie uśmiechnął się pod nosem. W końcu miał jakieś wsparcie. Nie tylko Namjoon się o niego martwił, ale i Yoongi. Szybko wystukał odpowiedź i wysłał ją. Następnie odłożył telefon i wtulił się w ciepłe ciało blondyna. Nie wiele potrzebował, aby pogrążyć się w krainie snów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro