Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~15~

       Jin wstał z żalem, że nie może dalej całować tych miękkich i delikatnych ust młodszego. Poszedł do drzwi i je otworzył. W progu zobaczył stojącego Jimina z bandażem na ręce i głowie.

- Cześć Jin.

Szatyn cofnął się krok i już chciał zamknąć drzwi kiedy poczuł ręce oplatające go w talii i podbródek opierajacy się o jego ramię.

- Chciałeś coś?

Zimny głos Namjoona przyprawił chłopaka o gęsią skórkę. Cieszył się, że jest on skierowany do Jimina nie do niego. Rudowłosy skrzywił się, ale zachował zimną krew.

- Chciałem zabrać Jina do domu.

Starszy wyswobodził się z objęć blondyna i stanął za nim.

- Nigdzie nie idę.

Jimin zrobił krok do przodu. Wyiągnął rękę aby złapać swojego, teraz już byłego, chłopaka, jednak ktoś kopnął go w plecy.

- Znowu ty gówniarzu?

Cała trójka spojrzała na kolejnego gościa. Teraz w drzwiach stał miętowowłosy z przewieszoną przez ramię torbą.

- Czemu zawsze jak cię spotykam to musisz mnie kopać?!

Jimin wstał i odwrócił się do Mina. Widać było, że niezbyt go polubił. Yoongi natomiast odłożył torbę i złapał za przegub rudowłosego wyciągając go z mieszkania. Na odchodne tylko krzyknął, że utemperuje gówniarza. Namjoon zaśmiał się, ale czując ból w nodze skrzywił się. Jin od razu to zauważył.

- Czemu nie wziąłeś ze sobą kul?

Oskarżycielski wzrok starszego wywiercał dziurę w blondynie.

- Wziąłem, ale zrezygnowałem z nich dla lepszego efektu.

Młodszy uśmiechnął się tylko. Jin westchnął i podał Namjoonowi kule, które oparte zostały o framuge drzwi do łazienki.

- Marsz na sofe. Dzisiaj już nie wstajesz.

Blondyn widział, że starszy nadal jest roztrzęsiony po ponownym spotkaniu swojego byłego. Posłusznie wrócił na kanapę i zawołał szatyna.

- Potrzebujesz czegoś Nam?

Chłopak uśmiechnął się chytrze. Słysząc swoje zdrobnione imię również się lekko zarumienił.

- Tak, potrzebuję. Ciebie. Chodź.

Jin cały czerwony usiadł obok blondyna. Młodszy natomiast położył się znowu na kolanach szatyna. Starszy natychmiast przeczesał ręką niesforne kosmyki włosów Namjoona. Telefon blondyna zawibrował, a on wyciągnął go z kieszeni spodni.

LeniwySuga: Nie wrócę dzisiaj na noc, moja torbę zostaw tam gdzie jest

RapGod: Czemu nie wrócisz? Stało się coś?

LeniwySuga: Powiedzmy, że nauczę gówniarza szacunku do starszych

RapGod: Chcesz go przelecieć prawda?

LeniwySuga:  Jak ty mnie dobrze znasz 😏 Młody ma zajebisty tyłek, no co ja na to poradzę. Po za tym dzięki temu, odwali się od Jina, a on będzie twój. Powinieneś mi podziękować.

RapGod: Tobie tylko jedno w głowie, ale za ,,uratowanie" w ten sposób Jina, dziękuję. Od tygodnia zastanawiałem się jak pozbyć się Jimina.

- Kto napisał?

Blondyn odłożył telefon i uśmiechnął się słodko. Następnie przyciągnął szatyna do siebie i pocałował.

- Yoongi zajmie się Jiminem, więc jesteś teraz tylko mój, słońce.

Namjoon znów złączył ich usta. Młodszy miał nadzieję, że wszystko teraz pójdzie po jego myśli i będzie mógł być z Jinem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro