Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

·Przystojniacy? Na plaży! Złodziej? W Rosewood!·

Postacie występujące w tym fanfiction są wyłącznością Sary Shepard.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Ciepłe, słoneczne, letnie dni od zawsze wprawiały mieszkańców Rosewood w dobry humor. Wyobraź sobie, że ten wolny od szkoły dzień spędzasz razem z rodzioną w ekskluzywnej, trzygwiazdkowej restauracji. Podają tu twoją ulubioną lemoniadę, którą właśnie powoli sączysz.

Czego chcieć więcej?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Spencer Hastings wpatrywała się w swoją szklankę. Plasterek cytryny powoli opadał na jej dno. W normalnych okolicznościach już dawno by go wyłowiła i wypiła zawartość szklanki. Teraz jednak skupiała się na tym, by znieść paplaninę swojej siostry, siedzącej obok. Melissa opowiadała o cudownym weekendzie, który spędziła razem z rodzicami nad morzem. Oczywiście Spencer nie mogła z nimi tam pojechać, czego teraz naprawdę żałowała.

-I codziennie chodziliśmy na plażę, gdzie było strasznie dużo przystojniaków -mówiła, gestykulując rękoma.

-Mhm -przytaknęła Spencer, udając, że to, o czym mówi siostra, ją bardzo interesuje.

Nastolatka myślami była gdzieś indziej. Kilka dni temu ukradła pamiętnik Alison DiLaurentis. Gdy wracała ze zdobyczą do domu, mało co nie zginęła pod kołami samochodu. Nie to jednak było najgorsze. W domu uświadomiła sobie, że różowy zeszyt zostawiła na tapicerce, w aucie Tobyego Cavanaugh. Teraz nie miała wyjścia. Musi odzyskać zgubę, co oznacza ponowne spotkanie z Tobym. Chłopak trochę ją przerażał. Przecież to on oślepił swoją siostrę, bez żadnego powodu. Z zamyśleń wyrwał ją głos mamy.

-Spencer, co zamówić ci do jedzenia? -spytała pani Hastings, mierząc ją wzrokiem.

-Właściwie, to nie jestem głodna -odparła, upijając łyk lemoniady.

Kobieta tylko pokiwała głową i zawołała kelnera, by złożyć zamówienie. W tym czasie Spencer dopiła swój napój do końca.

-Skoro ja nie będę nic jadła, to mogę już wracać do domu? -zwróciła się do ojca.

Pan Hastings spojrzał na żonę, która kiwnęła obojętnie głową.

-Możesz iść, jeśli chcesz -powiedział, podając jej klucze.

Nastolatka życzyła rodzinie smacznego i szybkim krokiem opuściła restauracje. Zwinnie przedostała się przez dwie, pełne ludzi ulice, by w końcu wkroczyć na znajomą, bogatą dzielnicę. Niedaleko jej domu, mieściła się rezydencja Cavanaughów. Bez większego zastanowienia, zamiast na swoją posesję, wkroczyła na ich teren. Podeszła do drzwi, zawieszając rękę nad dzwonkiem. Wzięła głęboki wdech i nacisnęła przycisk. Po chwili usłyszała zbliżające się kroki i dźwięk otwierania zamka. Gdy ciemnowłosy chłopak ją ujrzał, jego zwykły, znudzony wyraz twarzy, zmienił się w zaskoczenie.

-Hej -przywitała się Spencer, zaciskając za plecami ręce, ze zdenerwowania.

-Hej, coś się stało? -spytał, opierając się o futrynę.

-Właściwie to tak. Ostatnio, gdy się spotkaliśmy zostawiłam coś w twoim aucie -wytłumaczyła.

Chłopak pokiwał ze zrozumieniem głową.

-Wcześniej niczego nie zauważyłem, ale możemy sprawdzić. Poczekaj, pójdę po kluczyki -powiedział i zniknął w głębi domu.

Nastolatek wrócił chwilę później, z kluczykami od auta. Wyminął dziewczynę, dając znak, by poszła za nim. Gdy znaleźli się na miejscu, otworzył auto. Spencer rozejrzała się we wnętrzu Jeepa. Od razu zauważyła różowy zeszyt. Toby podniósł i podał go nastolatce. Brunetka podziękowała, już miała pożegnać chłopaka, gdy nagle w oknie zobaczyła jakąś postać. Do tej pory myślała, że chłopak mieszka sam.

-Twoi rodzice i siostra wyprowadzili się, prawda? -spytała patrząc na swoje ubrudzone sznurówki.

-Tak -odburknął chłopak, zerkając nerwowo w stronę domu.

Postać z okna już zniknęła. A może wcale jej tam nie było?

-Mieszkam sam -dodał -muszę już iść.

-Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia -odpowiedziała i ruszyła w przeciwną stronę.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro