Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

·Obserwuję cię·

Postacie występujące w tym fanfiction są wyłącznością Sary Shepard.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Alison Dilaurentis wracała na zalany słońcem taras. Postawiła tam sobie leżak. Chciała się trochę poopalać i zanotować w swoim pamiętniku ostatnie wydarzenie. Sprawa dziwnych sms'ów nadal pozostawała jej tajemnicą. Ktoś chciał zrobić jej głupi kawał. No cóż. Ten żartowniś chyba nie wie z kim zadziera. Nie dość, że kłótnia z bratem, którego podejrzewała o ich wysyłanie, ją zdenerwowała, to jeszcze matka przerwała jej chwilę spokoju, tylko po to, by powiedzieć, że jedzie do galeri. Może i dobrze. Teraz jest w domu sama, nie licząc Jasona, do którego i tak się nie odzywa.
Położyła się na leżaku. Zaraz. Coś tu było nie tak. Zaczęła się nerwowo rozglądać. Gdzie się podział jej pamiętnik? Poczyła ukłucie strachu i paniki. Ten zeszyt zawierał wszystkie tajemnice osób, z których się naśmiewała. Najważniejsze jednak był zapiski na ostatnich kartkach. Tam były jej sekrety. Gdy nastolatka upewniła się, że nie znajdzie zeszytu na tarasie z narastającą wściekłością weszła do domu.

-Jason! -wrzasnęła.

Jej brat po chwili zszedł do salonu. Miał obojętną minę.

-Co się tak drzesz? Już mówiłem, że nic do ciebie nie wysyłałem -powiedział przewracając oczami.

-Nie o to chodzi. -wysyczała przez zaciśnięte zęby.

-To o co? Zobaczyłaś pająka? Ze sklepów wycofali okulary przeciwsłoneczne, które właśnie zamierzałaś kupić, czy może złamał ci się paznokieć? -wyliczał, wiedząc, że jeszcze bardziej rozdrażnia siostrę.

-Przestań! To nie jest śmieszne! Zabrałeś mój pamiętnik! Masz go natychmiast oddać -zarządała kładąc rękę na biodrze.

-Najpierw sms'y teraz to. Zrozum, że twoje prywatne rzeczy nie bardzo mnie interesują. Pewnie sama gdzieś go położyłaś -stwierdził i wrócił do swojego pokoju.

Blondynka przeklnęła pod nosem. Jason mówił prawdę, a to oznacza, że albo zostawiła gdzieś pamiętnik, albo ktoś jej go ukradł. Po raz pierwszy zaczęła się martwić, że utraci pozycję liderki. Nie przeżyłaby tego. Zrezygnowana jeszcze raz przeszukała cały taras, a później swój pokój. Nigdzie nie było zguby. Nagle w pokoju rozległ się dźwięk jej telefonu.
A jeśli to znowu ten żartowniś?
Odblokowała telefon. Odetchnęła z ulgą. To tylko Naomi.

Od Naomi: Aaaa! Wyprzedaż najnowszej kolekcji DVF! :)

Może to dziwne, ale ta wiadomość od razu poprawiła jej humor.

Do Naomi: Super! :D Pójdziemy jutro po lekcjach :)

Po chwili na ekranie ponownie wyświetlił się napis:

Liczba nowych wiadomości: 1

Od Nieznany: Nie musisz się wysilać i szukać swojego pamiętnika. Rób co ci karzę, a odzyskasz swoją zgubę.
-A.

Telefon wypadł Alison z rąk. Ten cały A ją obserwuje i do tego ukradł jej pamiętnik. Początkowy strach przerodził się w wściekłość. Podniosła telefon. Zauważyła kolejnego sms'a od A.

Od Nieznany: Musisz bardziej uważać na telefon. Kolejny upadek mógłby go zniszczyć, a ja nie chcę wysyłać ci wiadomości pocztą.
-A.

Alison zamarła. Jej prześladowca jest bardzo blisko. Patrzy na nią w tej chwili. Zamknęła drzwi i wyjrzała przez okno. Na podwórku nie było nikogo. Dokładnie przyjrzała się zaroślom i innym prowizorycznym kryjówką. Pusto.
Ciekawe czy to A będzie takie mądre, jak zasłonię okno, pomyślała.
Zaciągnęła żaluzje.

-Przecież ja zawsze wygrywam -mruknęła pod nosem.

W tym momencie przejmowała się tylko faktem, że jej sekrety, mogą wyjść na jaw. Byłoby to gorsze nawet od zgubienia wejściówek z miejscem dla V.I.P. na pokaz mody Stelli McCartney.
A może to A wcale nie ma jej pamiętnika? Może po prostu ją obserwował i usłyszał kłótnię z bratem? To może być tylko kolejny, typowy chłopak z Roswood, który w tak orginalny sposób, chce ją poderwać. Biedny. Nie ma na co liczyć. Alison Dilaurentis już ma swoją drugą połówkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro