·Obserwuję cię·
Postacie występujące w tym fanfiction są wyłącznością Sary Shepard.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Alison Dilaurentis wracała na zalany słońcem taras. Postawiła tam sobie leżak. Chciała się trochę poopalać i zanotować w swoim pamiętniku ostatnie wydarzenie. Sprawa dziwnych sms'ów nadal pozostawała jej tajemnicą. Ktoś chciał zrobić jej głupi kawał. No cóż. Ten żartowniś chyba nie wie z kim zadziera. Nie dość, że kłótnia z bratem, którego podejrzewała o ich wysyłanie, ją zdenerwowała, to jeszcze matka przerwała jej chwilę spokoju, tylko po to, by powiedzieć, że jedzie do galeri. Może i dobrze. Teraz jest w domu sama, nie licząc Jasona, do którego i tak się nie odzywa.
Położyła się na leżaku. Zaraz. Coś tu było nie tak. Zaczęła się nerwowo rozglądać. Gdzie się podział jej pamiętnik? Poczyła ukłucie strachu i paniki. Ten zeszyt zawierał wszystkie tajemnice osób, z których się naśmiewała. Najważniejsze jednak był zapiski na ostatnich kartkach. Tam były jej sekrety. Gdy nastolatka upewniła się, że nie znajdzie zeszytu na tarasie z narastającą wściekłością weszła do domu.
-Jason! -wrzasnęła.
Jej brat po chwili zszedł do salonu. Miał obojętną minę.
-Co się tak drzesz? Już mówiłem, że nic do ciebie nie wysyłałem -powiedział przewracając oczami.
-Nie o to chodzi. -wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-To o co? Zobaczyłaś pająka? Ze sklepów wycofali okulary przeciwsłoneczne, które właśnie zamierzałaś kupić, czy może złamał ci się paznokieć? -wyliczał, wiedząc, że jeszcze bardziej rozdrażnia siostrę.
-Przestań! To nie jest śmieszne! Zabrałeś mój pamiętnik! Masz go natychmiast oddać -zarządała kładąc rękę na biodrze.
-Najpierw sms'y teraz to. Zrozum, że twoje prywatne rzeczy nie bardzo mnie interesują. Pewnie sama gdzieś go położyłaś -stwierdził i wrócił do swojego pokoju.
Blondynka przeklnęła pod nosem. Jason mówił prawdę, a to oznacza, że albo zostawiła gdzieś pamiętnik, albo ktoś jej go ukradł. Po raz pierwszy zaczęła się martwić, że utraci pozycję liderki. Nie przeżyłaby tego. Zrezygnowana jeszcze raz przeszukała cały taras, a później swój pokój. Nigdzie nie było zguby. Nagle w pokoju rozległ się dźwięk jej telefonu.
A jeśli to znowu ten żartowniś?
Odblokowała telefon. Odetchnęła z ulgą. To tylko Naomi.
Od Naomi: Aaaa! Wyprzedaż najnowszej kolekcji DVF! :)
Może to dziwne, ale ta wiadomość od razu poprawiła jej humor.
Do Naomi: Super! :D Pójdziemy jutro po lekcjach :)
Po chwili na ekranie ponownie wyświetlił się napis:
Liczba nowych wiadomości: 1
Od Nieznany: Nie musisz się wysilać i szukać swojego pamiętnika. Rób co ci karzę, a odzyskasz swoją zgubę.
-A.
Telefon wypadł Alison z rąk. Ten cały A ją obserwuje i do tego ukradł jej pamiętnik. Początkowy strach przerodził się w wściekłość. Podniosła telefon. Zauważyła kolejnego sms'a od A.
Od Nieznany: Musisz bardziej uważać na telefon. Kolejny upadek mógłby go zniszczyć, a ja nie chcę wysyłać ci wiadomości pocztą.
-A.
Alison zamarła. Jej prześladowca jest bardzo blisko. Patrzy na nią w tej chwili. Zamknęła drzwi i wyjrzała przez okno. Na podwórku nie było nikogo. Dokładnie przyjrzała się zaroślom i innym prowizorycznym kryjówką. Pusto.
Ciekawe czy to A będzie takie mądre, jak zasłonię okno, pomyślała.
Zaciągnęła żaluzje.
-Przecież ja zawsze wygrywam -mruknęła pod nosem.
W tym momencie przejmowała się tylko faktem, że jej sekrety, mogą wyjść na jaw. Byłoby to gorsze nawet od zgubienia wejściówek z miejscem dla V.I.P. na pokaz mody Stelli McCartney.
A może to A wcale nie ma jej pamiętnika? Może po prostu ją obserwował i usłyszał kłótnię z bratem? To może być tylko kolejny, typowy chłopak z Roswood, który w tak orginalny sposób, chce ją poderwać. Biedny. Nie ma na co liczyć. Alison Dilaurentis już ma swoją drugą połówkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro