•Fałszywe zeznAniA•
Postacie występujące w tym fanfiction są wyłącznością Sary Shepard.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Aria Montgomery ostrożnie przewróciła kartkę, by jej nie podrzeć. Normalnie nie zwracałaby na to uwagi, ale jej normalne życie zakończyło się już dawno. Teraz ciągle była zdenerwowana. Jej dłonie drżały w najmniej odpowiednich momentach, a w nocy miała koszmary. Bezskutecznie próbowała o wszystkim zapomnieć, udawać, że nic się nie stało. By chociaż przez chwilę nie myśleć o problemach, sięgnęła po książkę. Wodziła wzrokiem po spisanych tam słowach, ale ich sens kompletnie do niej nie docierał. Kilka razy złapała się na tym, że po raz kolejny czyta to samo zdanie. Przeczesała ręką włosy i przymknęła oczy.
To nie twoja wina, tylko Alison... TonietwojawinatylkoAlison...
TonietwojawinatylkoAlison...
Cały czas powtarzała w myślach to zdanie. Raz nawet stanęła przed lustrem i powiedziała to głośno do swojego odbicia. Niestety nie brzmiało to zbytnio przekonująco. Jeszcze bardziej się wkurzyła, przez co prawie potukła lusterko.
-Aria! Chodź tu na chwilę -usłyszała dobiegający z dołu głos matki.
Nastolatka odłożyła książkę i zwlekła się z łóżka. Wolnym krokiem zeszła do kuchni, gdzie spodziewała się zastać matkę. Kobiety nie było w pomieszczeniu, co oznaczało, że odpoczywa w salonie. Ciemnowłosa ruszyła w tym kierunku, po drodze biorąc z blatu brzoskwinię. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest głodna.
Tak jak się spodziewała, matka siedziała na swoim ulubionym fotelu. Po chwili zauważyła też mężczyznę, siedzącego naprzeciwko jej rodzicielki. W pierwszym momencie pomyślała, że to nowy chłopak mamy. Od kiedy kobieta rozstała się z jej ojcem, po tym jak dowiedziała się, że ten ją zdradzał, umówiła się tylko z jednym mężczyzną. Arię cieszyło, że matka próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Jej radość trwała zaledwie kilka sekund. Facet, którego wzięła za chłopaka mamy, okazał się funkcjonariuszem policji. Dziewczyna poczuła jak w jej gardle rośnie gula. Z trudem przełknęła ślinę i powstrzymała się, żeby nie uciec.
-Pan chce ci zadać kilka pytań -oznajmiła kobieta, patrząc zatroskanym wzrokiem na córkę.
Aria tylko nieznacznie pokiwała głową i usiadła na kanapie, jak najdalej od policjanta. Mężczyzna wyprostował się i wyrecytował:
-Prowadzę dochodzenie w sprawie zabójstwa Emily Fields. Chodziłyście do jednej klasy, prawda?
-Tak -odpowiedziała krótko, nie patrząc w stronę funkcjonariusza.
-Czy Emily miała jakiś wrogów? Czy ktoś wcześniej próbował ją skrzywdzić?
-Nie wiem. Nie znałam jej dobrze -mruknęła.
-Wydaje mi się, że moja córka niestety nie może panu pomóc -do rozmowy wtrąciła się matka dziewczyny.
-Hmm... no tak -ze zrezygnowaniem schował wcześniej wyciągnięty notes - jeśli któraś z pań coś sobie przypomni, to zapraszam na komisariat.
Mężczyzna wstał i ruszył do drzwi, odprowadzany przez mamę Arii i pełne ulgi spojrzenie nastolatki. Ciemnowłosa chciała również uniknąć rozmowy z rodzicielką, więc wykorzystując jej nieobecnoś, wróciła do pokoju. Nie chciała zostać sama ze swoimi myślami. Czytanie książki nie miało sensu, więc włączyła laptopa. Na skrzynce pocztowej miała nieodebraną wiadomość.
Nieznajomy nadawca: Jak się czujesz w roli kłamczuchy?
-A.
Zdezorientowana przeczytała wiadomość kilka razy.
O co chodzi? Kim jest A? Czy wie o morderstwie? Nie. Na pewno nie.
Jak na zawołanie, otrzymała odpowiedź na pojawiające się w głowie pytania.
Nieznajomy nadawca: Nie każdy nabierze się tak łatwo, jak ten policjant, z którym rozmawiałaś. Zdradzę ci sekret. Wtedy w lesie nie byłaś sama.
-A.
Aria zakryła usta dłońmi i wytrzeszczyła oczy.
Ktoś ją widział?!
Kim do cholery jest A?
Gdy usłyszała dźwięk kolejnej przychodzącej wiadomości, podskoczyła na krześle. Z trudem uniosła wzrok, zmuszając się do przeczytania e-mila.
Nieznajomy nadawca: Jestem tu. Wiem o wszystkim i nie odpuszczę ci suko.
-A.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro