·Być jak Ali·
Postacie występujące w tym fanfiction są wyłącznością Sary Shepard.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jeszcze tylko trochę -wysapała Hanna, biegnąc obok przyjaciółki.
Razem z Moną Vanderwaal postanowiły wziąć się za siebie. Miały już dość wysłuchiwana kpin co do swojego wyglądu. Co prawda nie należały do grubych osób, ale dla Alison -szkolnej gwiazdy były dnem, co oznaczało, że w liceum miały przechlapane. Mona zgięła się w pół próbując złapać oddech. Odgarnęła swoje czarne włosy do tyłu i zawiązała sznurówkę, o którą prawie się potknęła. Hanna odkorkowała wodę i łapczywie zaspokojała pragnienie. Razem z Moną katowały się okrutną dietą, która według popularnego magazynu była najskuteczniejsza. Zamiast siedzieć bezczynnie na kanapie, ćwiczyły areobik, a chipsy zastąpiły owocami.
-Ta cała dieta nie jest aż taka zła. Ja już odczułam efekty -powiedziała Hanna.
Co chwila któraś z nich rzucała jakiś pozytywny komentarz, lub starała się zażartować, że to całe odchudzanie to całkiem fajna zabawa. Nie mogły się poddać. Musiały udowodnić Alison, że nie tylko ona się liczy w tej szkole.
-Dobrze, że za tydzień wakacje. Ludzie trochę się zdziwią, gdy w nowym roku przyjdziemy takie...
-Odmienione, piękne, urocze, stylowe -Hanna zaczęła wyliczać na palcach.
-A najlepsza będzie mina Alison. Ciekawe jak Dilaurentis przeżyje, że ma konkurencje -Mona uśmiechnęła się przebiegle.
Dziewczyny postanowiły, że odpoczynek pora zakończyć i truchtem ruszyły przed siebie.
Zbliżały się do rezydencji Dilaurentisów. Na podjeździe stała Alison i jej brat. Kłócili się o coś. Mona szarpnęła Hannę za ramię i pociągnęła w pobliski żywopłot.
-Co ty wyprawiasz?! -spytała nastolatka z wyżutem, ściszając głos, żeby rodzeństwo jej nie usłyszało.
-Możemy się dowiedzieć o co im poszło -wyszeptała Mona.
-Chcesz podsłuchiwać Alison? Jeśli nas przyłapie to może się źle skończyć.
-Nie przyłapie. Musimy podejść bliżej -zaczęła po cichu przedzierać się przez krzaki.
Po chwili usłyszały znajomy głos. Głos, który ciągle gnębi je w szkole.
-Co ty sobie wyobrażasz?! -Alison oparła rękę na biodrze wrogo zerkając na chłopaka.
-O co ci znowu chodzi? -odburknął.
-Boże, Jason! Myślałeś, że się nie zorientuję, że to ty wysyłasz te głupie sms?!
-Nie wysyłałem do ciebie żadnych sms'ów. Aż tak mi się nie nudzi.
-Jeśli się dowiem, że to ty... -wysyczała przez zęby.
Jasona najwidoczniej rozśmieszyła frustracja siostry, bo zaśmiał się pod nosem i powiedział:
-To co? Poskarżysz się mamie?
Dziewczyna obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem. Obróciła się na pięcie i z dumnie uniesioną głową wróciła do domu. Po chwili Jason odjechał gdzieś swoim BMW. Hanna i Mona zostały same. Wydostały się z zarośli i zaczęły otrzepywać dresy z małych listków i patyków.
-Ciekawe o jakie sms'y chodzi? -Hanna nie mogła uwierzyć, że ktoś żartuje sobie z Alison. No bo w końcu to była ALI jej się takich rzeczy nie robi.
Mona wzruszyła ramionami, a po jej twarzy przeszedł uśmieszek zadowolenia.
-Nie mów, że to ty je wysłałaś?! -wykrzyknęła Hanna zakrywając usta rękoma.
-Należy jej się nauczka.
-Mona! Jeśli ona się dowie to jesteś martwa! Co do niej napisałaś?
-Uspokój się Hanna. To nie ja. Zgrywam się tylko. Nie wiem kto je wysłał ani co w nich było, ale najwidoczniej udało się nimi wkurzyć Alison. Ona zajmie się szukaniem sprawcy i nawet nie zauważy, jak odbieramy jej popularność.
Hanna odetchnęła z ulgą. Może Mona miała rację? Może to jest ich szansa?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro