Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

six


                — C-co? — wydusił całkowicie zaskoczony Harry. I, pomimo że próbował udawać, iż był niewinny, to jego policzki się zaczerwieniły, a zęby przygryzły dolną wargę. To była oznaka, że coś ukrywał i Halley doskonale o tym wiedziała.

— Harry, to proste pytanie — stwierdziła i skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, całkowicie zapominając, że ma na sobie tylko jego koszulkę, która przez tę czynność się podwinęła i teraz nie sięgała jej nawet do połowy uda.

Chłopak nie chciał przyznawać prawdy, bo to właśnie tego się obawiał. Że zada mu takie pytanie, a kiedy wyzna, że całował ją, kiedy była nieprzytomna, ona nie będzie czuła tego samego. Pomyśli, że jest jakimś zboczeńcem. Spoliczkuje go.

Więc zrobił to, co nie zniszczyłoby ich przyjaźni.

— Halley, oszalałaś? Po co miałbym robić coś takiego?

Dziewczyna spuściła wzrok na swoje stopy, kuląc palce. Mogłaby przysiąc, że słyszała Harry'ego w swoim śnie, a następnie poczuła coś ciepłego i miękkiego na swoich wargach — bez wątpienia były to inne usta, ponieważ czuła czyjś oddech. A może znowu to jej się śniło?

Była skołowana. Zastanawiała się, dlaczego Harry w jej snach ją całował i to było zazwyczaj wtedy, gdy zostawała na noc w jego mieszkaniu albo on u niej.

Może tęskniła za Hunterem, bo te sny zdarzały się coraz częściej, odkąd z nim zerwała.

Ale w głębi siebie wiedziała, że Harry ją fascynował, lubiła przebywać w jego pobliżu i robić z nim wszystko — nieważne czy było to rozmawianie, oglądanie telewizji, czy cokolwiek innego. Nie czuła tego samego, gdy spędzała czas z Hunterem.

— Okej — wymamrotała. Nie wiedziała dlaczego, ale jej serce opadło przez tę odpowiedź. Opuściła ramiona wzdłuż ciała i popatrzyła na Harry'ego, który stał kilka centymetrów od niej. Nagle nie była w stanie złapać oddechu.

Podszedł jeszcze bliżej: na tyle blisko, że chłopak czuł zapach, który zawsze ze sobą nosiła — kwiaty i wanilię. Ich nosy niemalże się stykały.

Owijając ramiona wokół jej wąskiej talii, przyciągnął ją do siebie i oparł o siebie ich czoła. Posłał jej uśmiech, spoglądając prosto w jej oczy.

Okej, naprawdę chciała, by się pochylił i ją pocałował. I to nie tylko dlatego, by mogła porównać swoje sny z faktycznym zdarzeniem. Zamknęła oczy, kiedy ich nosy się dotknęły.

— Może dokończymy robienie śniadania? — zaproponował, odsuwając się od zszokowanej dziewczyny.

Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiłem. — Uśmiechnął się pod nosem.

Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobił. — Halley zmarszczyła brwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro