six
— C-co? — wydusił całkowicie zaskoczony Harry. I, pomimo że próbował udawać, iż był niewinny, to jego policzki się zaczerwieniły, a zęby przygryzły dolną wargę. To była oznaka, że coś ukrywał i Halley doskonale o tym wiedziała.
— Harry, to proste pytanie — stwierdziła i skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, całkowicie zapominając, że ma na sobie tylko jego koszulkę, która przez tę czynność się podwinęła i teraz nie sięgała jej nawet do połowy uda.
Chłopak nie chciał przyznawać prawdy, bo to właśnie tego się obawiał. Że zada mu takie pytanie, a kiedy wyzna, że całował ją, kiedy była nieprzytomna, ona nie będzie czuła tego samego. Pomyśli, że jest jakimś zboczeńcem. Spoliczkuje go.
Więc zrobił to, co nie zniszczyłoby ich przyjaźni.
— Halley, oszalałaś? Po co miałbym robić coś takiego?
Dziewczyna spuściła wzrok na swoje stopy, kuląc palce. Mogłaby przysiąc, że słyszała Harry'ego w swoim śnie, a następnie poczuła coś ciepłego i miękkiego na swoich wargach — bez wątpienia były to inne usta, ponieważ czuła czyjś oddech. A może znowu to jej się śniło?
Była skołowana. Zastanawiała się, dlaczego Harry w jej snach ją całował i to było zazwyczaj wtedy, gdy zostawała na noc w jego mieszkaniu albo on u niej.
Może tęskniła za Hunterem, bo te sny zdarzały się coraz częściej, odkąd z nim zerwała.
Ale w głębi siebie wiedziała, że Harry ją fascynował, lubiła przebywać w jego pobliżu i robić z nim wszystko — nieważne czy było to rozmawianie, oglądanie telewizji, czy cokolwiek innego. Nie czuła tego samego, gdy spędzała czas z Hunterem.
— Okej — wymamrotała. Nie wiedziała dlaczego, ale jej serce opadło przez tę odpowiedź. Opuściła ramiona wzdłuż ciała i popatrzyła na Harry'ego, który stał kilka centymetrów od niej. Nagle nie była w stanie złapać oddechu.
Podszedł jeszcze bliżej: na tyle blisko, że chłopak czuł zapach, który zawsze ze sobą nosiła — kwiaty i wanilię. Ich nosy niemalże się stykały.
Owijając ramiona wokół jej wąskiej talii, przyciągnął ją do siebie i oparł o siebie ich czoła. Posłał jej uśmiech, spoglądając prosto w jej oczy.
Okej, naprawdę chciała, by się pochylił i ją pocałował. I to nie tylko dlatego, by mogła porównać swoje sny z faktycznym zdarzeniem. Zamknęła oczy, kiedy ich nosy się dotknęły.
— Może dokończymy robienie śniadania? — zaproponował, odsuwając się od zszokowanej dziewczyny.
Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiłem. — Uśmiechnął się pod nosem.
Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobił. — Halley zmarszczyła brwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro