Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

neuf


                Harry siedział obok Halley, ich uda się stykały, a jego serce biło coraz szybciej z każdą mijającą sekundą. Obserwował ją za każdym razem, gdy odwracała głowę w stronę telewizora, w którym wspominali o którymś z jej sławnych mężów — swego czasu ona i Harry kłócili się przez to, że jego nie było na tej liście — albo dziewczyn, które jej się podobały.

Grali w Monopoly już od ponad godziny i zaliczyli wiele sprzeczek na temat kupowania domków oraz temu podobne. Wydęła wargi, chowając twarz w ramieniu Harry'ego i mamrocząc coś o tym, że Monopoly niszczy związki i przyjaźnie. Ale w końcu postanowili skończyć kupowanie, a w zamian po prostu rzucać kostką i przesuwać pionkiem po planszy.

— Osobiście uważam, że wygrałam. — Halley odwróciła się do swojego najlepszego przyjaciela. On już na nią patrzył, więc jedynie spojrzał jej w oczy, a jego usta wygięły się w uśmiechu.

— Nie ma mowy, ja wygrałem — stwierdził, a przez jego ciało przeszło silne pragnienie, by owinąć wokół niej ramiona. W zamian ponownie odwrócił się do gry planszowej i zaczął zbierać porozstawiane na niej figurki. — Teraz wisisz mi obiad.

— Nie ugotuję ci obiadu — zaoponowała Halley i przesunęła się, by już nie dotykać Harry'ego. Założyła ręce na piersi, a on jedynie pokręcił głową na to, jaka była urocza.

— Kto mówił coś o gotowaniu? — spytał, wstając z podłogi oraz podając jej rękę. — Wiem, że beznadziejna z ciebie kucharka. Więc jesteś mi winna... Włoskie jedzenie.

— Chodzi o randkę? — Te słowa opuściły jej usta, zanim zdążyła pomyśleć. Harry'emu udało się powstrzymać od zarumienienia i upozorować, że wcale nie cieszy się jak małe dziecko w święta. Halley jednak nie zdołała tego zrobić, a na jej policzkach pojawił się rumieniec.

Kiedy to zobaczył, przyciągnął ją do swojej piersi i owinął ramię wokół jej talii. Następnie pochylił głowę, by jego usta znalazły się przy jej uchu. Czuł, jak delikatnie się wzdryga, gdy otarły się o małżowinę. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, ale nie pozwolił swojej głowie zachwycić się tym gestem, bo zawsze mogła nic do mnie nie czuć.

— Hm, możemy to uznać za randkę — wyszeptał jej do ucha, upewniając się, by usta dotykały go przy każdym słowie. Następnie pochylił się, by mógł oprzeć głowę na jej ramieniu i wtulił nos w zagłębienie jej szyi.

Halley w tym czasie popatrzyła na ich odbicie w wiszącym na ścianie lustrze. Zauważyła, jak uroczo razem wyglądali, jak uroczo wyglądał on, opierając głowę na jej ramieniu. Uśmiechnęła się na ten widok, po czym owinęła ramiona wokół jego szyi i zaczęła bawić się jego włosami.

— Bo to będzie tak wyglądało dla prasy — dodał Harry, przez co jej serce stanęło.

To zostanie uznane za randkę tylko przez prasę — powiedziała oschle sama do siebie w myślach. Odsunęła dłonie od jego włosów, ale nie oderwała wzroku od lustra.

Miała plan, by Harry przyznał się do wszystkiego, o czym kłamał. Nie była tylko pewna, czy to faktycznie było kłamstwo. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro