7 lat wcześniej #1,5
Następnego dnia wygramoliłam się z mojej różowej pierzynki, ziewając jak opętana. Zanim się zorientowałam do pokoju wszedł Toby.
-Hejka!!! Nie spałem całą noc, ponieważ obmyślałem plan w co będziemy się dzisiaj bawić!!!-wykrzyczał przytulając mnie tak, że nie mogłam złapać powietrza.
-T-toby d-dusisz!-wyszeptałam
-O przepraszam, nie chciałem...-powiedział drapiąc się po karku.
"Czy tylko ja myślę, że jest uroczy...słodki...kocha...Co ja wygaduję!!! Sam ogar..."-Moją kłótnię z myślami przerwał Toby.
-Ziemia do Sam! Halo!
-Sorka...Idziemy na dół? Jestem strasznie głodna. Wiesz co to oznacza?
-GOFRY TIME!!!-wykrzyknęliśmy w tym samym czasie, śmiejąc się z niczego.
Zbiegliśmy na dół naszym ulubionym sposobem, czyli: Bieg, bieg, skok na barierkę, ślizg, ślizg i bęc na podłogę, lecz nie tym razem. Zamiast przyjemnego spotkania z drewnianymi paletami, mięliśmy nie przyjemne spotkanie z papą.
-Dzieńdoberek panie bobrze!!!-wykrzyknął Toby, a ja turlałam się ze śmiechu na podłodze.
Po pewnym czasie Slendi nie umiał ogarnąć latających poduszek, skandowania o gofry i ogłaszania wiadomości w pudełku.
-Dzieci spokój. Sam, gdzie ty znowu lecisz?!-"powiedział" z rezygnacją w głosie papa.
-Niech się tata nie przejmuje, ja biegam bo się denerwuję. Ciekawi mnie tylko jedna rzecz...GDZIE SĄ MOJE GOFRY!!!
-CHCEMY GOFRY! CHCEMY GOFRY! CHCEMY GOFRY!-zaczęliśmy z Tobym skandować.
Tatuś podniósł nas mackami, i wywalił do ogrodu.
-No po prostu super. Lepiej być nie mogło. Wyrzucił nas z NASZEGO domu, i nawet nie dał NAM jedzenia-powiedziałam podkreślając niektóre wyrazy.
-Nie martw się. Choć na drzewo. Pobawimy się w małpiatki!-Toby w tym momencie miał uśmiech od ucha do ucha.
-Ja jestem Panem Małpiatką, a ty jesteś Panią Małpiatką, ok?
Jasne jak słońce!-powiedziałam szczerząc się moim ślicznym, szczerbatym uśmieszkiem, po czym zaczęliśmy się bawić...
Time Skip
Po skończonej zabawie, papa przyniósł GOFERKI!!! Zaczęliśmy je wsuwać, robić z nich ludziki, a potem rozmawiać o wszystkim i niczym. W końcu nastała krępująca cisza, którą od razu przerwał chłopczyk.
-Wiesz co uwielbiam najbardziej na świecie.-zapytał mnie Toby
-Gofry?..
-N-nie...Ciebie...Jesteś bardzo ładna, słodka jak goferek i zabawna. Ja Cię lubię-lubię...-powiedział po czym pocałował mój policzek...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro