5 → party
━━━━━ ♡ ━━━━━
PARTY
CHAPTER FIVE
━━━━━ ♡ ━━━━━
Impreza trwała w najlepsze, kiedy Luke się zjawił. W prawdzie blondyn nie miał nastroju na to, aby się tam pojawiać, ale kumple go namówili, więc nie było wyjścia. Zresztą panowało przekonanie, że impreza bez Hemmingsa to żadna impreza, a z tym nie mógł się już kłócić. Blondyn wszedł do domu, przeczesując palcami swoje zbyt długie włosy, po czym wsunął dłonie do kieszeni jeansowej kurtki, którą miał na sobie. Ludzie poznali go od razu i ciepło się z nim witali na co nic nie odpowiadał albo ewentualnie kiwał głową. Jego uszy bardzo szybko przyzwyczaiły się do głośnej muzyki płynącej z salonu i właśnie tam się udał, aby odnaleźć swoich kumpli.
Zdał sobie sprawę, gdy próbował się dostać do odpowiedniego pomieszczenia, że otacza go morze nieznanych mu twarzy. Wiedział, że to była kwestia młodszych roczników w szkole, na które po prostu nie zwracał uwagi, bo nie było mu to do szczęścia potrzebne. Zresztą na swój też nie zwracał uwagi, bo nie wiedział nawet z kim chodził na poszczególne przedmioty, które wybrał, a z kim nie, więc nawet się nie dziwił temu, że nie miał pojęcia o reszcie gości. Poza tym tak naprawdę wcale go to nie obchodziło, bo bawił się dobrze tylko w sprawdzonym towarzystwie, gdzie nikt go nie kontrolował i mógł być sobą.
— Cześć — Przywitał się Jack, wyciągając swoją dłoń do blondyna. Luke ją uścisnął, a potem usiadł na kanapie obok szatyna. — Co tam?
— Hej — Blondyn rozsiadł się wygodniej, a później zmierzył parę siedzącą na przeciwko krytycznym wzrokiem. Dziewczyna, siedząc na kolanach swojego chłopaka prawie go połykała, podobnie jak i on, w dodatku zaciskając przy tym swoją dłoń na jej pośladku. Było to niesmaczne dla otoczenia i Hemmings wiedział, że gdyby był sam to kazałby im spieprzać na górę, jeśli chcą się obściskiwać, a nie robić przedstawienie całej imprezie. — Nic, nie mam za bardzo ochoty, aby tu być. — dodał, wzruszając ramionami.
— Spokojnie, mam coś, co poprawi ci humor — powiedział przekonująco i skinął głową na blondyna, aby wstał i poszedł za nim do garażu. Tam była ta część imprezy, o której mało kto wiedział i lepiej byłoby, gdyby tak zostało. Na bycie na zewnątrz było trochę za zimno, więc niewielka grupka osób znalazła sobie osobne miejsce i nikogo niesprawdzonego nie wpuszczano do środka. Jack otworzył drzwi, przez co przy stoliku zrobiło się małe poruszenie, ale gdy towarzystwo zorientowało się, kto przyszedł, wszyscy się rozluźnili. Nawet gospodarz imprezy o nich nie wiedział. — Patrzcie, kogo przyprowadziłem! — dodał, śmiejąc się pod nosem.
— Luke — Giselle wyraźnie ożywiła się na widok blondyna. Wszyscy wiedzieli, że od dawna próbowała go usidlić, ale nie wychodziło, bo Hemmings twierdził, że nie nadawał się do związków i taka była prawda. Nie potrafił wyobrazić sobie siebie samego, stłamszonego przy jakiejś dziewczynie. Nie, to zdecydowanie nie było dla niego. — Już myślałam, że nie przyjdziesz — dodała, robiąc mu miejsce obok siebie. Blondyn od niechcenia usiadł obok, ale nie miał zamiaru kontynuować tej konwersacji.
— Jestem — mruknął tylko, wzruszając ramionami, a później spojrzał na Jacka, aby ten dał mu to, po co przyszli. Chłopak rzucił w jego stronę białą paczuszkę z proszkiem w środku, a Luke zabrał się do wydzielenia sobie działki i wciągnięcia jej. Tylko tak mógł sobie poprawić humor.
━━━━━ ♡ ━━━━━
Pearl, siedząc w salonie, dała się namówić, aby po jakimś czasie udać się na górę, gdzie było spokojniej i dało się spokojnie porozmawiać. Razem z Kurtem i kilkoma innymi osobami zaszyli się w jednym z pokojów, gdzie pałeczkę przejął Hummel i zaczął temat gorących, szkolnych plotek. Reszta dziewczyn wprost go uwielbiała, ale był też Blaine, do którego Kurt robił maślane oczy i z tego, co nastolatka zauważyła, nie było to bezowocne, bo drugi gej w tym towarzystwie również doceniał starania Kurta.
— Jak ją zobaczyłem, to myślałem się zaraz zwrócę cały swój lunch. Kto się tak ubiera? Paskudnie — Nastolatek pokręcił głową, wyraźnie oburzony zasadami modowymi jakiejś nastolatki z ich szkoły. Pearl zachichotała tylko, upijając trochę Coli ze swojego kubeczka i pokręciła głową. Gdy przychodziło do plotek, Kurt zmieniał się nie do poznania. Wiedział wszystko o wszystkim i sam potrafił rozpuścić coś nieprawdziwego z takim skutkiem, że w ciągu następnej lekcji mówiła o tym cała szkoła. A pomimo to Kurt wciąż miał wielu znajomych.
— Daj spokój, to mieszanka bycia emo i radosną nastolatką, gdzie coś poszło nie tak? — odezwała się Jane, z którą Pearl chodziła na angielski. — W ogóle wiecie, że podobno w garażu zawiązało się jakieś koło wielbicieli narkotyków? — dodała całkiem poważnie, chcąc, aby uwaga teraz skupiła się na niej.
— Jak kto? Co ty mówisz?
— Podobno Luke i Jack tam poszli, a kim jest Jack, to wszyscy wiemy — Jane spojrzała wymownie na zgromadzone twarze, a Kurt zrobił taką minę, jakby go naprawdę zaskoczyła. — Jeśli dzisiaj nie przyjedzie tu karetka, to znaczy, że nic nie brali. Ale szczerze w to wątpię — dodała, kręcąc głową.
— Jak można tak truć sobie życie? — westchnęła Pearl, po czym poprawiła się na podłodze. Do tej pory nie włączała się w rozmowę, bo wolała tylko słuchać, ale po tym co usłyszała, słowa mimowolnie wypłynęły z jej ust. — Przecież narkotyki to takie świństwo. Nie wiem nawet czy to prawda i czy rzeczywiście tam coś biorą, ale jeśli tak, to po co? Jaki to ma sens?
— Nie wiem, Pearl, nikt z nas nie wie, ale wydaje mi się, że Luke ma po prostu sporo problemów ze sobą — Jane wzruszyła ramionami i założyła kosmyk włosów za ucho. — Nigdy im się nie przelewało, mama rzekomo pracuje jako sprzątaczka, więc nie mają zbyt dużo pieniędzy, a jego starszy brat już studiuje, więc to też jest masa wydatków - dodała, na co Pearl skinęła głową. Nie mogła się nie zgodzić, bo sama doskonale zdawała sobie sprawę jak ciężko mogło czasami być, gdy miało się większą rodzinę.
— To straszne — przyznała jeszcze, a później zajęła się już swoim kubkiem, chociaż zdała sobie sprawę, że straciła ochotę na imprezę, a jej myśli zajął ten cały Luke i to czy mogłaby mu w jakikolwiek sposób pomóc.
━━━━━ ♡ ━━━━━
dzisiaj rozdział wcześniej, bo mam kilka spraw do załatwienia, ale mówcie co sądzicie!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro