15 → broken promise
━━━━━ ♡ ━━━━━
BROKEN PROMISE
CHAPTER FIFTEEN
━━━━━ ♡ ━━━━━
Pearl poprawiła koc na swoich kolanach, po czym zerknęła na telefon, który leżał obok niej na kanapie i westchnęła ciężko, nie widząc żadnej nowej wiadomości o blondyna. Był piątek wieczorem, a ona czekała, aż się do niej odezwie. Blondyn ostatnimi czasy naprawdę zbliżył się do niej i czy tego chciała czy nie, musiała przyznać sama przed sobą, że zaczynało jej na nim zależeć, choć wcale nie powinno. Luke dawał jej również sygnały, że ona jemu również nie była obojętna, dlatego zaczęła go prosić, aby ograniczał narkotyki albo w ogóle próbował z tym skończyć, ale skończyło się to tylko sprzeczką i szatynka była smutna od kilku dni, bo nie odzywał się do niej chyba, że naprawdę nie miał co robić.
— Nie ma sensu się chyba zadręczać, Pearl — przyznała Santana, która usadowiła się na siedzeniu przy kanapie. Znajdowały się u niej w domu, bo postanowiły zrobić sobie babską noc, bez Kurta, przez co był oburzony, ale i tak coś mu koniec końców wypadło, więc ostatecznie nie obraził się ani na jedną, ani na drugą. — Jeśli miałby coś napisać, to już by to zrobił — dodała, kręcąc głową, po czym sięgnęła po miskę z popcornem.
— Chyba masz rację — przyznała, kiwając głową, wzdychając przy tym ciężko. — Denerwuje mnie to, wiesz?
— Nie dziwię się — Santana westchnęła smutno, po czym poprawiła się na fotelu, jedząc powoli popcorn. — Kogo by nie denerwowało? Ewidentnie chce się z tobą umawiać, a może nawet zacząć z tobą chodzić, ale robi jednocześnie takie rzeczy i zadaje się z tysiącem innych lasek? Założę się, że im też narobił nadziei i teraz biją się pomiędzy sobą o niego — dodała, prychając.
— Nie wiem, ale mam wrażenie, że chyba sobie coś po prostu wymyśliłam, bo inaczej nie da się tego wyjaśnić. Gdyby chciał czegoś spróbować, to chyba byśmy spróbowali, nie uważasz?
— Uważam, ale z drugiej strony miej na uwadze to, że to Luke. Założę się, że raczej nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w związkach, bo do tej pory tylko właził laskom do łóżka w wiadomym celu. I pamiętaj też o tym, że gdyby chciał tylko seksu od ciebie, to jednak nie rozmawialibyście tak jak jeszcze nie tak dawno temu, nie przyszedłby się wtedy spotkać z nami, kiedy prawie zabiłaś Kurta wzrokiem i nie zabrałby cię do kina kilka razy. Wydaje mi się, że on sam nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, że coś jest na rzeczy. Nie bronię go, oczywiście, że nie, ale wydaje mi się, że po prostu sam się w tym pogubił.
— Chyba tak, ale gdyby mu zależało, to spróbowałby chociaż na jeden czy dwa razy dać sobie spokój z imprezami, a tym bardziej z narkotykami. Ma chyba na tyle silnej woli, aby się od tego uwolnić. Każdy dookoła widzi, że on się stacza, ale nikt nie chce mu pomóc. Ja sama nie dam rady go z tego wyciągnąć.
— Wiem, skarbie. Ale jeśli on sam nie będzie chciał wyjść z tego gówna, to nikt go do tego nie zmusi. Nikt. Ta decyzja musi wyjść tylko i wyłącznie od niego. Inaczej nic nie osiągnie. Nawet jakby ktoś go namówił.
Pearl westchnęła tylko cicho, a później sięgnęła po popcorn, aby go zjeść. Starała się nie patrzeć na swój telefon, ale mimowolnie jej wzrok wędrował właśnie w tamtą stronę i nie mogła nic na to poradzić. Na szczęście nie była typem osoby, która była rozchwytywana w social mediach, więc nie musiała się denerwować, gdy przychodziło do niej jakieś powiadomienie, bo ich po prostu nie było za dużo, o ile w ogóle. Szatynka wzdychała tylko cicho raz po raz, starając się skupić na filmie, ale wszystkie jej myśli krążyły wokół Hemmingsa i tego, co robił i czy przypadkiem nie była to jakaś głupota.
— Zadzwoń do niego, bo widzę, że nie wytrzymasz — Santana spojrzała na przyjaciółkę, a później roześmiała się pod nosem i pokręciła głową. Pearl zarumieniła się mimowolnie, a później odkryła się z koca i łapiąc telefon w dłoń, odeszła w stronę kuchni, aby w spokoju wykonać połączenie do Hemmingsa. Mówił jej, że zamierza wpaść na imprezę tylko na chwilę, ale wiedziała, że pewnie to było tylko czcze gadanie i zabaluje na poważnie albo w ogóle zaleje się w trupa i później ktoś go będzie musiał w takim stanie odwieźć do domu albo zapłaci fortunę za taksówkę. Westchnęła ciężko, gdy przykładała telefon do ucha i pokręciła głową.
Pojawił się sygnał, a Pearl powoli miała już dość tego oczekiwania. Z każdym kolejnym dźwiękiem miała nadzieje, że Luke w końcu odbierze i porozmawiają, dzięki czemu ona się uspokoi i będzie wiedzieć na czym stoją, a także jakoś upewni się, że chociaż po części wszystko było z nim dobrze. Blondyn niestety nie odebrał. I nie zanosiło się na to, aby miał odebrać. Wcale jej się to nie podobało, ale przecież nie miała prawa być na niego o to zła. Nie byli parą, a tylko lubili siebie nawzajem - tak jej się wydawało - i chyba miało coś z tego wyjść, ale Pearl nie była pewna czy chciała pchać się w taki związek.
— Hej, to ja — przyznała, nagrywając się już na pocztę głosową. Miała nadzieje, że Luke chociaż odsłucha, gdy wytrzeźwieje albo znajdzie chwilę w cichym miejscu - Mam nadzieje, że nie robisz niczego głupiego. I nie bierzesz niczego głupiego. Daj mi znać, gdy już wrócisz do domu, dobrze? Chcę wiedzieć, że nic ci się nie stało. I nie bij się z nikim, proszę. No i nie przesadzaj z niczym. Nie chcę znowu widzieć cię w szpitalu. To... na razie. Uważaj na siebie — dodała, po czym się rozłączyła. Spojrzała na telefon, a później wyjrzała przez okno i zawróciła w stronę salonu, mając nadzieje, że chociaż odsłucha tę wiadomość, a jej nie będzie smutno przez resztę nocy.
— Już?
— Nie odebrał — westchnęła, opadając z powrotem na kanapę. — Obiecywał mi wiele rzeczy, ale przypuszczam, że powiedział to tylko po to, abym skończyła swoje wywody — dodała, przewracając oczami. — Wróćmy do oglądania, nie chcę na razie o tym rozmawiać.
━━━━━ ♡ ━━━━━
dziesięć rozdziałów do końca! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro