Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 11


Od czasu kiedy lekcje się zaczęły  leżałam na Harry'm na wpół śpiąca. Słaniając się patrzyłam, jak ludzie rozchodzą się do swoich klas.  Wzięłam swoją torbę, wstałam i rozciągnęłam się.  Ziewnęłam i zaczęłam mrugać oczami aby nie zasnąć. Zerknęłam okiem na Harry'ego  i dostrzegłam, że mierzy wzrokiem pasek wystający z moich spodni.

"Założyłaś moje bokserki?" spytał z tym jego chytrym uśmieszkiem.

''Nie patrz tak na mnie"  powiedziałam patrząc gniewnie  na niego.  Uniósł ręce w geście obrony i również zabrał swoje rzeczy.  Wyszliśmy razem z klasy, po czym rozeszliśmy się w różnych  przed lunchem.  Byłam lekko rozczarowana brakiem całusa w policzek, ale uświadomiłam sobie, że to byłoby zbyt wzruszające, jak dla nas.

Starałam się nie myśleć o nim na lekcjach, ale zawsze wkradał się do mojego umysłu.

Tak jak to głupio brzmiało, czasem myślałam na tym, jakby to wyglądało, gdybyśmy były razem. Mogłabym budzić się z jego ramionami owiniętymi wokół mnie, moglibyśmy szeptać sobie słodkie rzeczy, obdarowując siebie nawzajem spontanicznymi pocałunkami, po czym zrobilibyśmy razem śniadanie, z jego ramionami owiniętymi wokół mojej tali całowałby mnie słodko po karku, szeptałby, że mnie kocha, moglibyśmy trzymać się za ręce. Inni byliby zazdrośni. Zaśmiałam się tylko z tego, o czym myślałam. Harry nigdy taki nie będzie.  Nie umawia się na randki, na pewno nigdy nie był zakochany.  Przez długi czas nie wiedziałam co czuje, ani o jego huśtawce nastrojów.  Przez dłuższy czas nawet zaprzeczałam, że jestem w nim zakochana. Nie chciałam być w nim zakochana.

Mógłby mnie tylko zranić. Mimo jego dobrej strony, potrafi być okrutny.  Wewnętrznie wątpiłam w to, że Harry dowie się co do niego czuję, mógłby udawać, że czuje coś do mnie tylko po to aby dobrać się do moich majtek, a później porzucić mnie i poszukać następnej.  Miałam ochotę przyłożyć sobie za to myślenie, ale to prawda.  Moje serce bolało.  Sądziłam, ze zajmowałby się dziewczyną, a później wyrzucił jak śmiecia. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo nienawidzę tej jego strony.  Nie wiedziałam czy to szalona zazdrość, czy wiedziałam co jest źle, ale nagle poczułam, że jestem strasznie na niego zła.  Przez wiele rzeczy.  Za to, jak wiele kobiet zranił, za odpychanie mnie, kiedy tylko martwiłam się o niego, za to że nie czuje tego samego do mnie, co ja do niego. Praktycznie byłam zła nawet na to, że odwołano lekcje i nastała przerwa na lunch.  Wiedziałam, że nie mogę się  z nim zobaczyć. Nie teraz.  Mogłam na niego nawrzeszczeć, on mógłby nawrzeszczeć na mnie, po czym mógłby nastać chaos.  Mimo ogromnej złości nie chciałam tego.


Nienawidziłam się za to, że mogłabym zrobić dla niego cokolwiek i naprawdę nie chciałam z nim walczyć.  Dzisiaj był zbyt piękny dzień na to.  Nie wiem, co jest źle.  Samo myślenie wystarczy, że chcę krzyczeć.  Zamiast iść na lunch skierowałam się do akademika.  Chciałam tam zostać dopóki lunch się nie skończy, a wtedy będę mogła pójść na lekcje i wrócić do domu do Harry'ego, który ostatnio był nieobliczalny.  Mam na myśli spanie ze mną i zaproszenie mnie do swojego rodzinnego domu.  Nie wiem co się dzieje pomiędzy nami.  Tak jakbyśmy mieli coś sobie powiedzieć, ale nie wiemy co.

Dotarłam do akademika w rekordowym czasie. Szybko weszłam do budynku i zasadniczo szybko wędrowałam między korytarzami, aby nikogo nie spotkać.  Nie byłam w nastroju żeby z kimś porozmawiać.  Nie byłam głodna, więc usiadłam na kanapie.  Straciłam apetyt na myśl o tym, jak wiele kobiet wygłupiało się wokół Harry'ego.  Byłam niedoświadczona i najwyraźniej zbyt niewinna by móc się z nim zrównywać.  Zastanawiałam się dlaczego w ogóle chce się ze mną przyjaźnić.  Naprawdę nie chciałam o tym myśleć. Wygląda na to, że będę musiała z kimś o tym pogadać.  Cóż, nigdy się nad tym nie zastanawiałam.  Może dlatego, że wiesz, że nikt nie będzie chciał ci powiedzieć. 
To przynajmniej wyjaśniałoby dlaczego chce się ze mną przyjaźnić. On to on.

Tatuaże i inność i dziewczyny. Ja byłam sobą. Książki, studiowanie perfekcyjne wyniki.  Zwinęłam się w kłębek patrząc obojętnie na tv. Chciałabym wiedzieć dlaczego wszystko jest tak skomplikowane.

Drzwi otworzyły się, a potem usłyszałam szuranie butami.  Spojrzałam na drzwi i dostrzegłam Harry'ego, który zerknął w stronę pokoju i skontrolował go.  Zatrzymał się, gdy mnie zobaczył i wszedł do pokoju.

"Hey, czemu nie jesteś na lunchu?" spytał podchodząc bliżej. Wyglądałam jakbym się rozpłynęła i nie chciała być nigdzie indziej, niż obok niego.

''Co jest?"  zapytał widząc mój lęk. Jego oczy były maksymalnie skoncentrowane, ale od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy są prawdziwe. Jeśli udawał.  Harry lubił grać z dziewczynami. Czy byłam jedną z tych dziewczyn?

"Nic" odpowiedziałam trochę bezbarwnie unikając jego oczu.

"Nie, wcale, co się stało?" spytał podchodząc bliżej.

'Nic, Harry. Odpuść" westchnęłam.

Coś błysnęło w jego oczach. Wyglądało to tak, jakby był zraniony, ale szybko zastąpił to złością.  cofnął się i uśmiechnął się szyderczo.

"Super. Tak czy tak nie chcę nic wiedzieć o twoim żałosnym problemie" spiorunował mnie wzrokiem i prawie odszedł. Prawie.  Byłam zmęczona pościgiem. Z westchnięciem spojrzałam na zegar, zdając sobie sprawę, że już czas wracać do klasy. Naprawdę nie chciałam.

Droga przez campus była długa i bolesna.  Weszłam do budynku i unikałam ludzi na tyle, na ile było to możliwe.

"Harper!" usłyszałam jak ktoś mnie woła

Wywróciłam oczami i odwróciłam się, ale zagotowało się we mnie, gdy zobaczyłam, że to Louis.

"Hey" westchnęłam

"Hey," odpowiedział i zaczął iść razem ze mną do klasy

"Co się stało z Harry'm? Wpadł do kawiarni obrażony a gdy zapytałem o co chodzi warknął 'Harper jest suką!' " powiedział.  Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam, jak Harry mnie nazwał.  To bolało. Chciałabym się nie przejmować się tym, ale tak się nie da.

"Nie byłam w dobrym humorze, a gdy zapytał mnie co się stało, powiedziałam, że nic, po czym się wkurzył na mnie"  odpowiedziałam patrząc przed siebie.  Louis stanął i złapał mnie za ramiona. Spojrzałam na niego.

"Nie pomagasz sobie. Jeśli chcesz Harry'ego, musisz być ostrożna na to, co mówisz"  powiedział miękko.  Byłam zmęczona tym, że traktuje mnie, jakbym nie wiedziała  co robić.

"Widzę. Nie chcę wiem  co mam powiedzieć! Powinnam zamknąć usta lub powiedzieć to co chciał usłyszeć. To nie fair i mam tego dość! Nie chcę już tego więcej!"  powiedziałam rozdrażniona. Patrzył się na mnie przez minutę, zanim zamknął mnie w szczelnym uścisku.  Oddałam go, czując, że potrzebowałam tego.

"Nie mogę oddychać" zażartował z napięciem w głosie. Lou i ja nigdy nie byliśmy tak blisko. Przyjaźniliśmy się, ale nigdy nie zwracaliśmy uwagi na detale.

"Powinienem iść na francuski" powiedział.

"Nie ma mowy! Mam tą samą lekcję" powiedziałam podekscytowana. Nikogo nie lubiłam w klasie od francuskiego.  Wszyscy byli albo idiotami albo wyszykowani i zawsze się na mnie patrzyli, ponieważ byłam przyjaciółką Harry'ego. Nie wiedzieli o nim tyle co ja.

Wiedzieli tyle, że się chowa.  Nie powinnam się tak tym martwić, ale nie ważne jak i gdzie,  zawsze będę go bronić.

"Powinniśmy iść" powiedział

'Yeah, powinniśmy"  Powiedziałam odwracając się wraz z Louisem.  Zmroziło mnie na sekundę, gdy odnalazłam wzrokiem Harry'ego na korytarzu, patrzącego na nas.  Zaciśnięta szczęka, zaciśnięte pięści. Natychmiast spuściłam wzrok i przyśpieszyłam.  Mogłam poczuć jego wzrok na sobie przez cały czas.  Gdy przechodziłam obok niego wyglądał jakby chciał mnie złapać, ale dostrzegł, jak bardzo jestem spięta i zostawił mnie.  Mogłam przysiąc, że słyszałam, jak warknął na Louisa.  Sądzę, że Louis też to usłyszał.

"Ktoś tu ma problemy," wymamrotałam.

"Mówisz?" odparł.

Francuski był mniej nudną lekcją, odkąd Louis tu był. Żartowaliśmy ze wszystkiego wokół cały czas. Zachowywaliśmy się jak dzieci.

Raz Louis zrobił kulkę z papieru i rzucił nią zbyt mocno, przez co jakiś koleś dostał w tył głowy.  Starałam się nie śmiać, gdy ten koleś obrzucał Lou groźnym spojrzeniem przez 5 minut.

"Ten koleś był okropny"  powiedział Louis, gdy kierowaliśmy się do domu

"Myślałam, że zerwie się ze swojego miejsca i wyciągnie cię za drzwi"  odpowiedziałam chichocząc.

"To nie jest śmieszne. Byłem przerażony" wymamrotał patrząc na swoje buty, gdy szliśmy.
 Zaśmiałam się i szturchnęłam go.

"Ktoś tu jest małym przerażonym kotkiem" zanuciłam

Wypuścił długie jęknięcie. "Nie śmiej się ze mnie" odparował z niezadowoloną miną.

"Hey Harper! Słońce! Zaczekaj!" odwróciłam się słysząc melodyjny głos.  El przybiegła do nas i uśmiechnęła się do mnie szeroko, zanim cmoknęła Lou w usta. Owinął ramiona wokół jej barków i przyciągając ją do siebie, kontynuowaliśmy spacer.

"Jak francuski?" spytała patrząc na niego.

"Był bliski wrzucenia do rębaka"  streściłam

El popatrzyła się na mnie dziwnie, po czym skierowała się w stronę Louisa, aby jej wszystko wyjaśnił. "Rzuciłem papierową kulką, a ona uderzyła w tył jakiegoś gościa, a ten przez 5 minut patrzył się na mnie tym swoim obrzydliwym wyrazem twarzy. Byłem przerażony" wyjaśnił.

"Aww, cóż, już jestem"  powiedziała El słodkim głosem, stając na palcach, aby go pocałować. Uśmiechnęłam się do nich, gdy dotarliśmy pod drzwi. Chciałam pociągnąć za klamkę, ale te otworzyły się zanim ją dotknęłam. Spojrzałam w górę i dostrzegłam Harry'ego, stojącego tam z zaciśniętą szczęką i płonącymi oczami.

"Musimy porozmawiać" powiedział ostro.

"Nie mam ci nic do powiedzenia" splunęłam i odepchnęłam  go  zostawiając zdezorientowanych El i Lou w drzwiach.

"Nie uciekaj ode mnie" praktycznie krzyczał za mną.  Ignorowałam go, ale był uparty.  Złapał mnie za ramiona i szarpnięciem odwrócił do siebie. Zderzyłam się z jego torsem, przy czym załapałam w pięść jego koszulkę.

"Powiedziałem nie odwracaj się ode mnie" wyszeptał niebezpiecznie.  Nie mogłam tego tak zostawić. Wyszarpnęłam się z jego uścisku i pchnęłam go w tors, dzięki czemu nabraliśmy dystansu.

"Co? Czego ty chcesz?" spytałam, a rozdrażnienie w moim głośnie stale rosło.

"Co jest pomiędzy tobą a Louisem?" skrzyżował ramiona i czekał. Zbita z tropu oniemiałam.

"Co masz na myśli? Absolutnie nic nie ma pomiędzy mną a Louisem!" splunęłam. Dlaczego do cholery mógł tak pomyśleć?

"Kłamiesz. Jesteś dziwką. Namawiasz tego kretyna Chase'a, a później pieprzysz się z Louisem. Jesteś obrzydliwa" splunął.

Raniło mnie to i miałam ochotę się drzeć, ale gula w gardle była zbyt wielka do połknięcia.

Nie chciałam aby zobaczył, jak płaczę. Absolutnie nie. Odepchnęłam go omijając El na drodze do drzwi. Miałam tylko jedno miejsce, które znałam jak własną kieszeń i płakałam na zewnątrz. Nienawidzę gdy płaczę przez niego, bo te słowa były dla mnie jak odłamki szkła wbijające się w serce i nie mogłam pomóc, ale wiedziałam, że to niesamowity moment na łzy.  Szlochałam, a łzy lały się po mojej twarzy, ale miło było w końcu uwolnić swoje uczucia. Płakałam przez wszystko.

Harry nigdy nie będzie czuł tego samego co ja wobec niego, mój brat poszedł do więzienia po tym, jak narkotyki go zniszczyły, mój ojciec szukał i złamał matkę, by złożyć do kupy wszystkie części w jeden perfekcyjny świat, gdy opuściła swój mały, to tyle.
 Gdy wszystkie łzy wyschły wytarłam oczy i westchnęłam, stając i rozglądając się po pustej sali.  Równoważnia i nierówna poprzeczka stały w rozsypce. Rzeczy, które stały na sali wydawały się być nietknięte. 

Rozglądałam się po sali, zastanawiając się ile szczęścia wywołuje we mnie gimnastyka.  Rozglądałam się jeszcze przez chwilę, po czym zdjęłam bluzkę dziękując, że wzięłam sportowy stanik do torby.  Zdjęłam spodnie i spojrzałam na bokserki, które przykrywały moje uda i westchnęłam. Tak bardzo jak chciałam, nie mogłam długo być wściekła na Harry'ego. Nienawidziłam z nim walczyć i chciałabym nie stracić swojego humoru z rana.  Czemu zawsze musimy zataczać kółko?  Czemu nie możemy raz zrobić coś inaczej?  Rozciągnęłam się na trampolinie aby rozgrzać swoje mięśnie.  Zbyt dużo myśli kłębiło się w mojej głowie,a swoje problemy muszę odsunąć daleko.

~

Gdy weszłam do mieszkania była druga w nocy i miałam nadzieję, że nikogo nie obudziłam.  Cicho odłożyłam torbę na kanapę i sama na niej ległam. Byłam wykończona, ale przynajmniej myślałam najmniej o wszystkim.

Toczyłam wewnętrzną walkę czy iść do pokoju Harry'ego po ubrania, ale nie zrobiłam tego, zważywszy na to, że mógłby rzucić we mnie lampą, karząc mi wyjść. Zwinęłam się w kulkę na kanapie, modląc się, aby sen nadszedł. Nawet jeśli moje ciało było zmęczone, mój umysł był rozpędzony i nie mogłam zmusić się do zamknięcia oczu. Usłyszałam szuranie i spojrzałam w tamtym kierunku. Harry stanął drzwiach, popatrzyliśmy na siebie zanim odwróciłam wzrok.  Zbliżył się do mnie, a ja przesunęłam się na kanapie, aby miał gdzie usiąść. Siedzieliśmy w ciszy, kiedy spojrzał na mnie.

Jego oczy patrzyły na mnie miękko, wyrażały niemą desperację, przez co poczułam się źle.

"Wrócisz, proszę do łóżka?" spytał. Ton w jego głosie łamał mi serce. Był wzruszający, przez co nabrałam ochoty, aby owinąć ramiona wokół niego i nigdy go nie puszczać.

Spojrzałam na niego i zatrzymałam się. Może nie powinnam. Może to była kolejna gra?

"Proszę?" spytał, a ja nie mogąc się powstrzymać kiwnęłam głową.


Weszliśmy do sypialni, Harry przeraczkował przez łóżko i zakopał się pod kołdrą, gdy szukałam ubrań. Znalazłam przypadkowy t-shirt i jakieś figi. Zmieniłam ubrania, wychodząc z bielizny, zbyt zmęczona, by się tym przejmować.

Gdy położyłam się na swojej połowie, Harry zerknął na mnie, a ja na niego.  Nie ukrywał się z tym, gdy skanował moje ciało od góry do dołu. Udawałam, że tego nie zauważyłam, aby nie zobaczył moich zaczerwienionych policzków, a w duchu dziękowałam że jest ciemno. Ponieważ Harry spał na kołdrze, mogłam przekręcać się w każdą stronę. Nagle w jednej chwili wisiałam w powietrzu i mogłam przysiąc, że czas się zatrzymał.  Cały świat przestał wirować, a my wpatrywaliśmy się w drugą osobę w ciemności.  Odzyskałam zdolność myślenia i zsunęłam się na kraniec łóżka, aby usiąść. Oparłam się o ścianę, zastanawiając się jakby to było, gdybym pocałowała go w usta.

Były takie pełne i w pięknym odcieniu ciemnego różu.  Zanim całkowicie zagubiłam się w swoich myślach, ramiona Harry'ego owinęły się wokół mnie, zaskakując mnie. Sądziłam, że zasnął.

"Śpię lepiej, gdy jesteś ze mną" wyszeptał cicho do mojego ucha.

"Ja też" wyszeptałam, zamykając oczy, gdy przyciągnął mnie do siebie, przez co w głębi duszy zmięłam, to jednak nie umiałabym komuś tego wytłumaczyć.

"Nie miałem tego na myśli wcześniej" znów wyszeptał

"Wiem, że nie mogłeś" westchnęłam

"Przepraszam" wyszeptał szczerze, mnie w szyję, a gęsia skórka pojawiła się na moich nogach i rękach.  Zadrżałam.

"Wiem"  powtórzyłam

"Czy ty...Wciąż chcesz pojechać ze mną do mojego domu?" brzmiał naprawdę na zaniepokojonego i zatroskanego.  Zamarłam, gdy Harry się spiął,  odwróciłam głowę, by móc spojrzeć w jego oczy.

"Oczywiście, że tak"  powiedziałam wyciągając się, aby móc wziąć jego twarz w swoje dłonie.  Delikatnie przebiegłam kciukiem po kości policzkowej, a jego powieki  zatrzepotały jak skrzydła motyla. "Harry, jedna kłótnia nie zmieni mojego nastawienia do tego,"  powiedziałam

Jego oczy otworzyły się powoli, po czym pochylił się, aby przycisnąć swoje usta do mojego czoła.

Przycisnął mnie mocniej do siebie, po czym znów się pochylił.

Zostawił mały pocałunek na mojej szyi, a ja z łatwością zrelaksowałam się.

"Branoc Jaskierku" wyszeptał z chrypką do ucha.

"Branoc Hazz" wyszeptałam .


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro