Chapter 10
Harper's P.O.V
"One są bez sensu" burknął Harry.
"Nie. Nie są" westchnęłam.
'Wszystkie śpiewają to, co słodkie gwiazdeczki popu napiszą dla nich, to nawet nie ma jakiegokolwiek przesłania" jego oczy wciąż skanowały drogę.
"To kłamstwo! Same piszą piosenki!" broniłam.
"Cóż, nieudolnie" powiedział zerkając na mnie przez chwilę.
"Jesteś niemożliwy."
"To jedna z rzeczy, które we mnie kochasz" droczył się z ty swoim uśmiechem, który uwydatniał jego słodkie dołeczki.
Dostałam małego ataku paniki, ponieważ jazda Range Roverem z Harry'm nie była tak fajna jak na motocyklu. Włączyłam radio, z którego poleciało Fifth Harmony. Harry natychmiastowo zmienił kanał, a gdy zapytałam się czemu to zrobił, od razu zaczęliśmy rzucać argumentami na temat muzyki. Cieszyłam się, że niektóre rzeczy wróciły do normy. Rzeczy, które były niezręczne i niewygodne, a ja chciałam swojego przyjaciele z powrotem.
"Cokolwiek" powiedziałam wywracając oczami "Frajer" burknęłam na jednym wydechu, ale byłam pewna, że na tyle głośno, żeby Harry to usłyszał.
Jego oczy rozszerzyły się a szczęka opadła."Jak śmiesz!" powiedział piskliwie, zabawnie brzmiąc na urażonego. Nie powstrzymałam się i zaczęłam się głośno śmiać.
"Nie wiedziałam nawet, że możesz mówić tak wysokim tonem!" powiedziałam, próbując się uspokoić.
Harry odchrząknął i posłał mi krzywy uśmiech, jako jeden z tych jego seksownych możliwości "Nigdy więcej,."
Później zapanowała cisza, ale przyjemna cisza. Miałam głupie pragnienie potrzymać go za rękę i sądzę, że zrobiłabym tak, gdyby nie fakt, że wjechaliśmy na parking. Wzięłam swoją torbę, wysiadłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami, po czym okrążyłam auto. Równocześnie weszliśmy do lokalu. Otworzył drzwi, przez co posłałam mu uśmiech, a on go odwzajemnił. Gdy weszliśmy poczułam mocny zapach kawy. Już wiedziałam co chcę, byłam uzależniona od kawy. To jest problem.
Musiałam przestać wąchać, bo Harry położył swoje dłonie na dole moich pleców, delikatnie pchając mnie w przód.
Nawet gdy później sprzedał mi kuksańca w bok i znów ułożył ręce z powrotem, pozwoliłam mu na to. Gdy czekaliśmy przy ladzie chciałam oprzeć się o niego. To tak, jakbym perfekcyjnie znała jego ciało. Gdy czerpałam przyjemność z psychicznej bliskości, wygrałam. Oplotłam ramionami jego ciało, układając głowę na jego piersi, po czym wypuściłam ciężki oddech.
"Jestem zmęczona" powiedziałam spoglądając na niego krótko. Zaśmiał się lekko i zaczął się bawić puklami moich włosów.
"To nie pomaga" dodałam zdając sobie sprawę ile jest prawdy w tym co powiedziałam.
"Czemu? Lubisz jak bawię się twoimi włosami?" spytał, a jego ton głosu był lekki i słodki.
"Tak" Powiedziałam patrząc na niego. Na sekundę zgubiłam się w jego pięknych zielonych oczach. Nie widziałam nikogo z tyloma odcieniami oczu co u Harry'ego. Były wyjątkowe i tak bardzo je kochałam. Wróciłam myślami do rzeczywistości, gdy przyszła moja kolej. Powoli uwolniłam Harry'ego, bo wcale nie chciałam tego robić.
"Co pani podać?" spytała starsza pani zza lady
"Poproszę podwójne czekoladowe chip frappe*" powiedziałam uprzejmie. Zaczęłam szukać portfela, gdy Harry składał zamówienie.
"Tylko czarną kawę" powiedział. Przestałam szukać na chwilę i spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem.
"Kto pije czarną kawę bez niczego?" spytałam.
"Wiele ludzi" zaoponował.
"Wiele ludzi na kacu" odparowałam.
"Nie mam kaca" powiedział rzeczowo. "Jestem na koksie. Dlaczego mieszasz zawsze te dwie?" zażartował. Zaśmiałam się, ale powiedziałam do niego surowo.
"Lepiej będzie, jak nie będziesz na narkotykach" powiedziałam patrząc na niego. Zachichotał.
"Nie martw się, nic nie brałem."
Starsza pani wywołała nasze imiona, a ja nawet nie zauważyłam jej. Zaczęłam znów szukać portfela. Ale gdy napój z mojej dłoni został zabrany, Harry oparł się o mnie i uśmiechnął się do dwóch osób za ladą. Zorientowałam się, że zapłacił za nas. Posłałam mu rozgniewane spojrzenie. Nie lubię, gdy ktoś płaci za mnie.
"Cicho bądź, czuję się przez to lepiej" powiedział widząc mój wyraz twarzy.
"Cokolwiek" westchnęłam biorąc łyka kawy. Przez chwilę siorbał swoją kawę, po czym spojrzał na mnie nieśmiało.
"Wiesz, święta są tuż tuż..." powiedział próbując nie patrzeć mi w oczy.
"Yeah" zaczęłam powoli, dodając Harry'emu odwagi, aby powiedział mi o co mu chodzi
"Cóż, moja mama zadzwoniła do mnie pewnego dnia z pytaniem, czy przyjeżdżam do nich tego roku. Powiedziałem jej co o tym sądzę i zadecydowałem, że chcę jechać" urwał. Pozostawałam cicho, chcąc wiedzieć więcej. poruszył się nerwowo i odchrząknął. W końcu spojrzał na mnie, a jego oczy wyrażały wiele emocji. Strach, nadzieję, desperację i coś jeszcze, czego nie byłam w stanie odczytać.
"Pojechałabyś ze mną? Spotkać się z moją rodziną?" znów uciekł wzrokiem.
Nigdy nie widziałam go w takiej sytuacji. Zawsze był spokojny i uroczy. Teraz wyglądał jakby wrócił do czasów gimnazjum w postaci chłopca, który próbował zaprosić dziewczynę na pierwszą randkę. To było słodkie i fakt, że gdy zapytał o spotkanie z rodziną był zdenerwowany, sprawiło, że moje serce rosło, przez co nie mogłam złapać oddechu. Byłam zbyt podekscytowana, kiedy mnie zapytał. Znów zaczął mówić.
"Znaczy, nie musisz. Rozumiem, że masz własną rodzinę i powinnaś ich odwiedzić. Cóż, albo nie jesteś towarzyska. Znaczy się moja rodz-" nie przestawał nadawać. Wymówiłam jego imię znowu i zaobserwowałam, że wziął moją dłoń w swoją i w końcu popatrzył się na mnie, po czym zamknął swoje usta.
"Byłoby wspaniale, gdybym pojechała z tobą spotkać się z twoją rodziną" odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Wyszczerzył się do mnie, a potem dostrzegł, co się stało.
"Uh, super" powiedział biorąc łyka kawy. Uwolniłam jego dłoń i wzięłam łyka napoju. Spojrzałam w górę na niego i dostrzegłam, że spogląda przez okno, walcząc z uśmiechem. ie walczyłam ze swoim.
~
Po tym miłym, kawowym poranku Harry i ja poszliśmy na lekcje. Poszliśmy w różne strony, ale to nie powstrzymało go od pocałowania mnie w policzek i obdarzenia mnie radosnym uśmiechem. Poczułam się jakbym byłam w siódmym niebie. W klasie szczęśliwie zaczęłam marzyć, gdy uderzyła mnie pewna rzecz. Co z Chase'm? Nie mogę go tak po prostu olać. A co jeśli pójdę z nim a spotkanie, tym samym rujnując wszystko co jest pomiędzy mną a Harry'm? Rodzina była poufnym tematem dla Harry'ego i sam fakt, że zapytał mnie o coś takiego było wielką rzeczą. Trochę panikowałam, ale próbowałam nie zwracać na to uwagi.
Na biologii Harry usiadł obok mnie. Nie wiem jak mogłabym wyjść z Chase'm.
W połowie lekcji Harry zaczął bawić się moimi włosami. Mrugnęłam sennie, zdając sobie sprawę, że nie pamiętam połowy z tego, co mówił nauczyciel.
''Niczego się nie nauczę, jeśli będziesz tak robić" wyszeptałam do niego.
"Pomogę ci z tym później" szepnął wzruszając ramionami, a ja odpuściłam, ponieważ wiedziałam, że mógł. Jak już mówiłam wcześniej, wariat-geniusz.
Absurdalne jest to, że zwraca uwagę na wszystko co się dzieje dookoła niego kiedy chce. Plus, wszystkie informacje zatrzymuje w głowie. Kochałam to, ze Harry był inteligentny i nienawidziłam, gdy nikt o tym nie wiedział. Wszyscy osądzali go po tatuażach i sposobie, dzięki któremu ugania się za laskami. Każda dziewczyna uważa, ze jest gorący, a każdy chłopak sądzi, że jest niebezpieczny. Potrafią go prorokować, ale wtedy nie jest sobą. Sądzę, że to pewien sposób, aby nie zakolegować się z nimi.
On tylko pokazuje im swoją postawę. Nie lubię tej strony Harry'ego, gdy walczy. Kiedy walczył, chciałabym, żeby wszystko w nią wkładał. Nie lubię patrzeć, jak Harry cierpi. Był ważny dla mnie i wiedziałam, że jest typem, który obroni dziewczynę, ale chciałabym oddać mu swoje życie za niego. Jest warty tego poświęcenia i w ten czy inny sposób pokażę mu to.
* chip frappe-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro