Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

31 lipiec 1980

Pov James

Razem z Łapą czekamy już z jakieś trzy godziny i dalej nic. Z każdą minutą coraz bardziej się stresuję. A co jeśli coś pójdzie nie tak? A co jeśli stanie się coś mojej Lily,albo naszym dzieciom? Takie myśli ciągle piętrzyły się w mojej głowie. 

— Hej Rogacz spokojnie. Wszystko będzie okej — uspokajał mnie Syriusz.

— Stoimy tu od trzech godzin i nic się nie dzieje. Słychać tylko wrzaski i krzyki — mówiłem przerażony.

— Zluzuj Rogaś. Lily jest pod dobrą opieką. Nic jej nie będzie — mówił do mnie spokojnie jak gdyby nigdy nic — Uspokuj się bo nawet ona pewnie tak nie panikuje jak ty — parsknął lekkim śmiechem.

— Nie pomagasz pchlażu.

Nagle w drzwiach pojawiła się pielęgniarka.

— Pan Potter — zawołała mnie.

— I jak? Co z nią? Wszystko w porządku? Nic jej nie jest?

— Spokojnie proszę pana. Z pana żoną jest wszystko dobrze. Z resztą tak samo jak z maluchami. Zapraszam. Może pan wejść panie Potter — powiedziała wskazując na drzwi,do których od razu podszedłem. 

— A ja mogę wejść? —wypalił mój przyjaciel — Jestem ojcem chrzestnym — dodał szybko widząc jej minę.

— Oczywiście. Jeśli tylko rodzice pozwolą.

— Tak. Nie widzę problemu — powiedziałem i szybko wszedłem do sali na której leżała moja ukochana i nasze dzieci.

Łapa wszedł zaraz za mną. Lily leżała na łóżku z dwoma małymi niemowlakami. Gdy ją zobaczyłem podbiegłem szybko do niej.

— Lily! Wszystko okej skarbie?

— Tak James — odparła z uśmiechem na tważy.

— Te dzieci są identyczne. Jak mamy je rozróżnić?

Lily uśmiechnęła się tylko i pokiwała głową z dezaprobatą. Spojrzała na dwójkę maluchów śpiących w jej ramionach.

— To jest nasz syn — wskazała głową dziecko po lewej stronie — A to nasza córka — wskazała na drugą małą istotkę po prawej stronie — Chcesz potrzymać Harrego?

— Tak — powiedziałem na co podała mi delikatnie mojego synka. Zaraz potem odezwał się Syriusz.

— Lily dasz mi potrzymać moją chsześnicę? — zapytał z nadzieją w głosie.

— Oczywiście — powiedziała i podała mu drugie dziecko.

— Ojejku jaka słodka! — zachwycał się Łapa.

— Tylko jej nie obuź psie — powiedziałem do niego na co udał urażonego i odszedł dalej z moją córeczką — Ej ej ej ty mi dziecka nie kradnij Łapo.

— Zobaczysz James Harry i Clarissa będą następnymi huncwotami. 

— Oj lepiej nie — zaśmiała się Lily na co ja i Łapa parsknęliśmy obrażeni.

— Cudownie będzie patrzeć jak po raz pierwszy pojadą do Hogwartu — powiedziałem rozmażonym głosem.

15 czerwiec 1981

— Oj dawaj Harry. Powiedz. No powiedz Łapa. Ł–A–P–A —
Syriusz od pół godziny męczył Harrego żeby ten powiedział "Łapa" co było mało prawdopodobne że zrobi bo miał dopiero rok i ledwo co gawożył więc tak nagle nie zacznie sobie gadać tylko dlatego że Łapa tego chce. Patrzałem z rozbawieniem na przyjaciela,który rozpaczliwie starał się nauczyć mojego syna mówić "Łapa".

— Syriusz on tego nie powie. Za mały jest — powiedziała Lily wkładając Clarissę do kołyski koło Harrego.

— Oj Lily zepsułaś zabawę. Tak fajnie się patrzyło na pchlaża starającego się nauczyć roczne dziecko gadać — powiedziałem obużony.

— Zobaczysz zaraz zacznie gadać — zapewniał mnie. Potem zwrócił się do bawiącej się drewnianymi klockami Clarissy — Hej. Clarissa powiedz Łapa.

Clarissa spojrzała na niego jak na idiotę i wróciła do zabawy klockami olewając go, a ja zaśmiałem się. Ale on się nie poddawał.

— No Clarissa. Powiedz Ł–A–P–A — ale ona teraz nawet na niego nie spojrzała — Niewdzięczne dziecko —  powiedział pod nosem i znowu spojżał na Harrego — Proszę Harry powiedz Łapa — Harry wsadził palce do buzi i zaczął coś gawożyć pod nosem.

— Teraz Harry mówi o tym jakim wielkim idiotom jesteś — powiedziała moja żona z tryumafalnym uśmiechem na twarzy.

31 październik 1981

Narracja trzecioosobowa


Była noc duchów. W dolinie Godryka było dość spokojnie. Na pierwszy rzut oka wszystko było jak zwykle. Jednak pojawiła się tam pewna postać ubrana na czarno z kapturem na głowie. Postać szła w kierunku domu Potterów. Gdy była już przy drzwiach wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w ich kierunku. Drzwi pod wpływem zaklęcia Alohomora otwożyły się i ukazały wnętrze domu. Mężczyzna powoli weszedł do środka gdy na drodze stanął mu inny mężczyzna. Był nim James Potter szczęśliwy tata dwójki przeuroczych bliźniaków Harrego Pottera i Clarissy Potter. Teraz jednak James musiał bronić dzieci i żony stając oko w oko z tajemniczą postacią,którą był nie kto inny jak sam Lord Voldemort największy czarnoksiężnik tych czasów. Mężczyźni zaczęli walczyć jednak po pewnym czasie James padł martwy na ziemię. Miał przed sobą tyle chwil. Tyle chwil które mógł spędzić ze swoimi dziećmi i żoną. Jednak przez zdradę jego przyjaciela nie dożył tego. Voldemort wszedł po schodach na górę skąd dochodził płacz dziecka. Wszedł na górę i z impetem otworzył drzwi zza których dochodził dźwięk płaczu. Stała tam rudo włosa kobieta,a za nią jej dzieci. Zasłoniła je własnym ciałem dając zabić się czarnemu panu. Kobieta padła martwa na ziemię podobnie jak jej mąż uśmiercona zaklęciem Avada Kedavra. Voldemort podszedł do kołyski. Siedziała tam dwójka bliźniaków. Jedno z dzieci cały czas płakało. Był to Harry. Chłopiec spojżał zapłakany na mężczyznę,który wystawił w ich kierunku różdżkę. Siostra Harrego nie płakała w jej oczach można było zobaczyć strach i złość. Clarissa spojżała na niego z przerażeniem,ale też i z nienawiścią. Wiedziała co się stało i co się jeszcze zaraz stanie. Zielone światło błysnęło z różdżki napastnika i trafiło w obydwoje dzieci siedzących bardzo blisko siebie. Dzieciom jednak nic się nie stało,a zaklęcie odbiło się od nich i ugodziło Voldemorta sprawiając że czarnoksiężnik padł martwy na ziemię tak samo jak padły jego dwie ofiary zabite tej nocy. 

„Czas by wszyscy poznali prawdę”
---------------------------------------------------------

∆Oto cała prawda∆

Uwaga!

W serii będą pojawiały się niektóre sceny i kwestie z książek i filmów. Oczywiście postaram się żeby było ich jak najmniej i żeby były zmienione,ale nie chcę zmieniać tego za bardzo. Mam nadzieję że wam się spodoba.

Bay UwU

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro