Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21


-Załóżmy się- padło z jej ust, kiedy wszyscy się rozeszli, a Akashiego poprosiłaś o przyniesienie ci wody.

Ton jest głosu, mimika ciała... To wszystko ci nie pasowało i śmierdziało podstępem.

-Niby o co?- zapytałaś opanowana.

-Jeżeli wygram to oddasz mi Seijuro, albo tego swojego ducha obrońce- powiedziała, a na jej ustach pojawił się chytry uśmieszek.

-Nie nazywaj go po imieniu i bez przyrostka to brak szacunku- syknęłaś ostrzegawczo- Czyżbyś zapomniała też, że nadpisywanie kontraktu może skończyć się utratą wspomnień?- zapytałaś retorycznie- Nie jestem do tego przekonana, ale jeżeli ja wygram to będziesz mi oddana- dodałaś  i wyszłaś mocno zasuwając drzwi.

Nie wiedziałaś tylko, że ktoś was podsłuchiwał i tym kimś nie była Mania, którą wysłałaś z czerwonowłosym...


Nadeszła godzina finału....

Czułaś zżerający  Cię stres, zdenerwowanie, niepewność i wiele innych, lecz wiedziałaś jedno.

Musisz wygrać.

Nie robisz tego dla kogoś tylko dla siebie samej i swojej przyszłości.  Bez Akashiego uschniesz z tęsknoty, a twoja psychika może znów nie wytrzymać pomimo tego jak silna się stałaś, bo jesteś silna z nim i dla niego. Natomiast tracąc Manie możesz utracić wspomnienia i tym samym uczucia do rubinowookiego  oraz swoją pierwszą przyjaciółkę, i w sumie jedyną.

Gotowa fizycznie stanęłaś na arenie...

Wiedziałaś, że zaraz sędzia  ogłosi start finału tym samym skazując  Cię na walkę o tak bardzo istotne dla ciebie osoby. Kiedy mężczyzna już otwierał usta coś, a raczej ktoś mu przerwał.

-[Imię]-  powiedział Akashi powoli do Ciebie podchodząc. Stanął przed tobą wręcz świdrując Cię wzrokiem...

Chłopak zazwyczaj tak nie robił... Co prawda był tym Absolutem, ale  dla Ciebie starał się być po prostu idealnym chłopakiem. W jakimś stopniu okazującym uczucia, ale bez przesady i dobrym wręcz we wszystkim.

Więc dlaczego czerwonowłosy tak się zachowywał?

Nie wiedziałaś o pewnej sprawie.... Podczas zgadzania się na ten absurdalny zakład mieliście obserwatora, którym był twój ojciec. Pytanie brzmi, jak zdołał się ukryć?  Ale to na później.

Rubinowooki porwał Cię w swe ramiona tym samym przytulając Cię na oczach tylu ludzi z twojego rodu.

-Oboje dobrze wiemy, że nie możesz przegrać- szeptał ci głębokim głosem od którego dostawałaś ciarek...

To było dla Ciebie coś nowego... Sama nawet nie wiedziałaś, że aż  TAK  reagujesz na tego niesamowitego chłopaka.

-Wygraj dla mnie, a w szczególności dla siebie- dodał i musnął wargami płatek twego ucha. Przeszedł Cię dreszcz, a na twoje policzki wstąpił rumieniec, co spodobało się Akashiemu.

Lubił widzieć jak się rumienisz. Uwielbiał, kiedy okazujesz mu uczucia...I tylko jemu... Napawał się tym jak reagujesz na niego. Po prostu pokochał  Cię i Twoją miłość do niego.

A raczej nie od dziś wiadomo, że miłość zmienia człowieka... Nawet jeśli taki człowiek jest Absolutem...

-Proszę zejść z pola pojedynku- poprosił sędzia, a chłopak westchnął cicho, lecz ciężko, ale zszedł dla Świętego Spokoju.

Chciał, aby chwila waszych czułości trwała trochę dłużej, ale raczej ci tego nie powie... Chociaż ty sama też tego chciałaś.

Znów się ustawiłaś, lecz tym razem gotowa fizycznie oraz  psychicznie.

Dzięki Seijuro dostałaś zastrzyku energii.

-Przygotować się!- krzyknął sędzia, a tłum ludzi ucichł, wiedząc, że  za chwilę zacznie się walka.

Ty oraz twoja przeciwniczka założyłyście nakrycia głowy...

Jeszcze tylko się "przywitałyście" i...

-Zaczynajcie!- znów krzyknął mężczyzna.

Twoja siostra cioteczna nie zamierzała się patyczkować, bo od razu ruszyła na ciebie i zamierzała agresywnie zaatakować twój czubek głowy, ale zdołałaś odtrącić "miecz", by szybko i precyzyjnie zaatakować ją w  "ochraniacz" na rękę, czyli tam gdzie za trafienie można dostać punkt. Niestety [Imię sis ciotecznej] zdążyła się wycofać.

Byłyście od siebie oddalone, by po chwili ruszyć na siebie z oczywistymi zamiarami. Chcąc zdobyć punkt, który już po chwili został zdobyty, ale nie przez Ciebie.

Uwielbiała nad tobą triumfować, bo to  było jej wpajane praktycznie od  urodzenia. Czerpała z twoich porażek chorą satysfakcje... W dodatku spodobał jej się Twój narzeczony, więc odebranie Ci go będzie podwójnie opłacalne.

Następny punkt należał do Ciebie, a zadałaś go w gardło. 

Walka była wyrównana, ale  wiedziałaś, że to jeszcze nie wszystko na co cię stać...

W końcu trenowałaś, aby mieć nad nią przewagę. Jeszcze nie pokazałaś swojej pełnej mocy, nie powiedziałaś ostatniego słowa. 

Aktualnie miałyście remis, ale wiedziałaś, że któraś z was za chwilę zdobędzie punkt...  I tą osobą zamierzałaś być Ty.

Znów na Ciebie zaszarżowała, ale tym razem zamierzałaś nie sparować cios tylko zaatakować przed nią...

Leciała w twoją stronę, a kiedy zaczęła opuszczać  "miecz" Ty po prostu   szybko zmieniłaś swoje położenie, by zdobyć punkt kolejnym uderzeniem w gardło.

-Walcząc z tobą mam wrażenie, iż mało trenowałaś od naszego ostatniego takiego pojedynku- powiedziałaś chcąc wyprowadzić ją z równowagi, ale nie udało ci się, a szkoda, bo chciałaś sobie pograć na jej uczuciach.

Kolejny odskok, kolejne uderzenie, kolejny punkt i znów jesteście na równi, a walka trwa już trzy minuty, czyli zostały ci tylko dwie,  a później trzy minutowa dogrywka, w której osoba, która pierwsza zdobywa punkt wygrywa...

Nie chcesz na to pozwolić, prawda?

Tym razem obie na siebie szarżujecie...  Ona chce trafić w gardło, a ty w prawy bark. 

Ona tylko chce wygrać, a ty zamierzasz to zrobić... Czy wygrasz? 

Nie... To źle brzmi...

Ty musisz wygrać, bo jesteś Absolutna.

Schyliłaś się, a przeciwniczka poleciała kilka kroków dalej, lecz zanim pobiegła  jakoś dalej Ty trafiłaś ją w czubek głowy.

Punkt dla Ciebie i minuta do końca... 

Kolejne zaszarżowanie na siebie, ale obie unikacie "mieczy".

Czas powoli mija... Tik, tak... Tik, tak.

-Dajesz [Twoje imię]!!- wrzeszczy Mania, która już po prostu nie może usiedzieć w miejscu z emocji jakie ją rozrywają.

Uśmiechasz się pod hełmem...

Czujesz zmęczenie, ale zamierzasz wygrać i tego dokonasz.

Teraz ty szarżujesz na nią, a ona po chwili się dołącza i biegniecie tak na siebie...

Punkt został zdobyty...

Tłum wiwatuje! Sędzia przymierza się do wykrzyknięcia imienia zwycięszczyni.

Przegrałaś? 


Pff... Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć?!  Jesteś Absolutna, a co to oznacza?

-Wygrywa [Nazwisko] [Twoje imię]!- wykrzykuje sędzia.

Oznacza właśnie TO!

Powoli zdjęłaś hełm, aby po chwili spojrzeć na  [imię siostry ciotecznej]  z wyższością.

-Przegrałaś, a ja wygrałam podwójnie- rzekłaś w jej stronę przerażająco spokojnym tonem, który maskował nawet zmęczenie- Od teraz jesteś mi oddana- dodałaś ozięble i się odwróciłaś chcąc iść do swojego narzeczonego, ale przed zrobieniem tych kilku kroków powstrzymał Cię dźwięk uderzenia o skórę...

-Jesteś do niczego!!- usłyszałaś zdenerwowany wrzask za plecami, więc obróciłaś się natychmiastowo.

Ujrzałaś jak twoja ciotka przymierza się do kolejnego uderzenia w policzek twojej siostry ciotecznej. Błyskawicznie podbiegłaś i złapałaś  kobietę za rękę, by następnie wykręcić ją za jej plecy.

-Co ty robisz?!- krzyknęła patrząc na Ciebie z furią i chciała wyszarpać rękę, ale jej na to nie pozwoliłaś.

-Ja dziedziczka roku [Nazwisko] wydziedziczam cię [Nazwisko] [Imię ciotki] z rodziny- rzekłaś doniośle- Robię to dla dobra twojej córki oraz reputacji naszej rodziny, a teraz idź się spakuj i zniknij. Zobaczymy się w sądzie- dodałaś puszczając ją, by podejść do poszkodowanej- Nie zrobiła ci wielkiej krzywdy, prawda?- zapytałaś chcąc przykucnąć przed nią, ale Cię powstrzymała.

-Coś ty narobiła?!- wykrzyknęła powstrzymując łzy- Moja rodzina właśnie się rozpadła- starała się zdusić szloch.

-To dla twojego dobra- powiedziałaś nie do końca rozumiejąc jej reakcje.

-Mojego dobra?!- krzyknęła wstając.

-Jesteś teraz  mi podporządkowana, więc pogódź  się z moją decyzją i przyjdź jak w końcu przejrzysz na oczy-dałaś jej radę i odwróciłaś się, by ruszyć do Akashiego.

   Time Skip

Już niedługo zapadnie zmrok, a emocje z turnieju już dawno opadły i naszły Cię myśli, ale jako Absolutna osoba raczej sobie poradzisz....

-Dobrze zrobiłaś- usłyszałaś w pewnym momencie głos swego narzeczonego.

Powoli podniosłaś głowę i spojrzałaś w jego rubinowe oczy.

-Raczej tak, ale ona mnie za to bardziej znienawidzi.... I będzie tak dopóki nie przejrzy na oczy, co może trwać nawet kilka lat, albo w ogóle nie nadejść...- westchnęłaś -Seijuro, przejdźmy się po ogrodzie- poprosiłaś patrząc przez okno.

-Zgadzam się. Ewidentnie przyda Ci się świeże powietrze- i na jego ustach  pojawił się lekki uśmiech, który był prawie niewidoczny w tym półmroku.

Przez następną godzinę spacerowaliście sami we dwoje... Manie odesłałaś jakiś czas temu, aby ochłonęła z emocji i tej całej dumy jaką się napełniła podczas twojej wygranej. Może spędziła ten czas rozmawiając z sługą ojca? Albo gdzieś z ukrycia was podgląda?  Nie miałaś pojęci i w sumie dobrze, bo jej też należy się trochę prywatności.

Zamierzaliście już wracać, kiedy....

-Akashi- zaczęłaś, a on delikatnie poniósł prawą brew, bo POPROSIŁ Cię, abyś mówiła do niego po imieniu- Wiem... Użyłam nazwiska, bo to ważne- wytłumaczyłaś.

-Wysłucham Cię- rzekł obracając się przodem do Ciebie.

-My... Może inaczej... Wiesz, że moja rodzina jest niezwykła, ale to jeszcze nie jest wszystko, co powinieneś wiedzieć- zaczęłaś po wzięciu głębokiego wdechu- Zazwyczaj w wieku od 20 do mniej więcej 26 lat  wybiera się na ducha strażnika, który ma za zadanie podążać za swym panem i w razie potrzeby zapobiegać jakimś mniejszym czy czasem większym wypadkom w taki sposób, by wyglądało to naturalnie- rozwinęłaś temat. 

Oczywiście Mania uchroniła Cię przed  nożyczkami chłopaka w dosyć spektakularny sposób przez co tamten Akashi bardzo się tobą zainteresował. Ludzie zazwyczaj boją się nieznanego, ale nie tacy...

-Jeszcze nie masz 20 lat, więc w czym problem?- zapytał zauważając w tobie cząstkę niepewności.

-Jestem najmłodszą posiadaczką strażnika, a raczej strażniczki- wyjawiłaś.

Czerwonowłosy po prostu stał i się w Ciebie patrzył...

-Czyli on.... A raczej ona zawsze gdzieś z nami była, a ja nawet jej nie widziałem?- mruknął pod nosem- Ten duch... Ma imię, prawda? Jest teraz z nami?- zadawał pytania nie będąc złym czy jakoś obrzydzonym. Był po prostu ciekaw.

Tym sposobem Akashi Seijuro, twój narzeczony i zarazem przyszły mąż dowiedział się o istnieniu Manii, a ona dowiedziała się o tym dopiero nazajutrz...

Na początku była zła, ale  później wybuchła szczęściem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro