Rozdział 10
Dzień po meczu...
-Akashi jest dzisiaj lekko nieobecny- powiedziała w zamyśleniu Mania- Może się zakochał?- dodała, a Ciebie coś delikatnie ukuło w okolicach serca.
-T-to niemożliwe- mruknęłaś lekko się zawieszając- Zresztą to już nie moje zmartwienie- dodałaś kierując się ku klasie w której miałaś mieć aktualnie lekcje. W zamyśle na kogoś wpadłaś i uderzyło Cię uczucie Deja vu, kiedy spojrzałaś w górę i ujrzałaś czerwone włosy.
-Wybacz- mruknęłaś na tyle głośno, by usłyszał i go wyminęłaś, co było małym błędem.
Kątem oka dostrzegłaś jego twarz... była lekko blada, a pod oczami miał delikatne wory. Aż tak przegrana go poruszyła?- spytałaś siebie w myślach i stanęłaś przed chłopakiem, by następnie pstryknąć mu palcami przed oczyma. Ocknął się natychmiastowo.
-Akashi Seijuro- zaczęłaś swą wypowiedź-... zaczynasz straszyć ludzi, a na dodatek nie zdajesz sobie z tego sprawy, co jest lekko żenujące, jak na Absoluta- zakończyłaś odważnie patrząc mu w oczy. Pomrugał kilka razy, porozglądał się dyskretnie i cudem przyznał ci racje.
-Przed meczem z Seirin uczyłam tego drugiego ciebie uśmiechu, więc proponuje ci, abyś się zaczął uśmiechać i tyle powinno starczyć- powiedziałaś i chciałaś już iść, ale się zatrzymałaś- O i odprowadzę cię dziś do domu, bo inaczej jeszcze wejdziesz w słup- dodałaś lekko się czerwieniąc i odeszłaś.
-Ty się rumienisz?- spytała niedowierzająco Mania, a ty jeszcze bardziej zburaczałaś.
-T-to niemożliwe!- pisnęłaś cichutko zaprzeczając widocznym faktom- A jak ci mija poranek?- spytałaś chcąc zmienić temat, co chyba się udało.
-Wiesz... myślałam, że nic nie będzie się działo, a tu takie ryby, więc jest ciekawie-odpowiedziała uśmiechając się zadziornie- A jak twoje serce?- spytała- Chyba to miłość, wiesz?- dodała.
-Raczej to jakaś delikatna choroba serca i tyle- szepcząc to wzruszyłaś ramionami i usiadłaś do ławki, która znajdowała się w pobliżu miejsca Seijuro. Ma się tego farta....
Lekcje minęły ci sprawnie, więc teraz nadszedł czas odprowadzenia Akashiego do domu.
-Więc mówiłaś prawdę- rzekł widząc Cię w bramie szkolnej.
-Dotrzymuje danego słowa- odpowiedziałaś- Prowadź i się zamyślaj ile chcesz- dodałaś i ruszyłaś za nim.
-A jeśli pomylę drogi?- zapytał ukradkiem patrząc na twą twarz.
-Mam przy sobie telefon i to raczej starczy- odpowiedziałaś na jego pytanie i ukazałaś urządzenie.
-Akashi mam pytanie- powiedziałaś lekko zwalniając.
-Pytaj śmiało [Nazwisko]- rzekł uprzejmie, a na dodatek nie użył przyrostka do twojego nazwiska.
-Czy to prawda, że twój ojciec jest surowy?- zapytałaś i wyczułaś jego spięcie.
-Skąd wiesz?- spytał i stanął w miejscu, wyczekująco patrząc w twoją stronę.
-Zdradzę tylko tyle, że to nikt ze szkoły ani personelu w twoim domu- rzekłaś wymijająco- A teraz choć, bo jeszcze oberwiesz.... nie wiem... za spóźnienie?- mruknęłaś tak, by usłyszał. Kiedy byliście przed willą zatrzymałaś go na chwilę.
-Akashi zapamiętaj, że zawsze możesz we mnie widzieć przyjaciółkę- powiedziałaś na pożegnanie, szybko go przytuliłaś i odeszłaś.
Przez resztę dnia chodziłaś zaskakująco zadowolona ze swego czynu.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro