Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Aktualnie jechałaś do szkoły, a na dodatek to twój pierwszy dzień! Nie byłaś jakoś super podekscytowana, ale jakaś cząstka entuzjazmu w tobie była. Może tutaj będę do samego końca?- spytałaś siebie w myślach, ale szybko przepłoszyłaś takie myślenie.

Tym razem miałaś na sobie mundurek, byłaś wieziona w samochodzie (ale i tak drogim) i nadal był szofer... I nic nie mogłaś zrobić z tymi fantami puki żył twój tatulek. A na dokładkę czułaś w kościach, że  dziś coś się wydarzy... Pięknie, nie?

Wysiadłaś z samochodu i zaczęłaś kierować się w stronę szafek...

Przez lekki natłok myśli zamyśliłaś się i wpadłaś na kogoś.  Wyczułaś  przerażająco przytłaczającą aurę, ale nic sobie z tego nie robiłaś. Czemu? Cóż... Jesteś następczynią nie byle jakiego rodu, tak już jest. W dodatku przez lata nauczyłaś się posiadać podobną aurę tylko, że umiesz ją chować... Chyba tak można to nazwać.

-Przepraszam jeśli na ciebie wpadłam- rzekłaś unosząc wzrok i napotykając jego spojrzenie. Lodowate robiące dziurę w twej głowie, a zarazem władcze. Patrzyłaś tak chwileczkę aż w pewnym momencie złapał Cię za podbródek i brutalnie zmusił do spuszczenia wzroku.

-Zostaw...- warknęła Mania, ale jej przerwałaś swą wypowiedzią.

-Więc ty jesteś Akashi- mruknęłaś i trzepnęłaś jego rękę tym samym jej się pozbywając-Wiesz mam swoją niezachwianą wolę- rzekłaś znowuż wracając wzrokiem do jego oczu-... i nie zamierzam być ci posłuszna- zakończyłaś ozięble i pokazałaś swą aurę. Widziałaś jak jego źrenice lekko się zwężały, ale zainteresowałaś się bardziej kobietą stojącą za nim. Była duchem z krwi i kości.

-Do zobaczenia Akashi- powiedziałaś i już chciałaś sobie pójść, kiedy coś sobie uświadomiłaś, ale mimo to ruszyłaś do szatni. Mijając zjawę rzuciłaś ciche "Widzę cię" i już ciebie nie było.

-Mania wiesz, że Akashi i tak cię nie usłyszy?- spytałaś na tyle cicho, by usłyszała tylko ona.

-Wiem, ale to taki odruch- odpowiedziała ze skruchą.

-Spokojnie to nic- powiedziałaś, aby podnieść ją na duchu i się udało.

Co okazało się na lekcji? Cóż... jesteś w klasie z Akashim i siedzisz blisko jego ławki, pięknie.

Jak tylko zakończyły się lekcje zdołał Cię złapać, ale nie byłaś z tego powodu przerażona....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro