Prolog
Twa rodzina pochodzi od pewnego rodzaju kapłanów, ale nie byli oni byle jacy... Pochodzisz z głównej gałęzi rodu, a właściwie to ty jesteś następczynią głowy rodziny i całkowicie zdajesz sobie z tego sprawę. Posiadasz także dar przekazywany z pokolenia na pokolenie, niestety twój jest tak silny, że uaktywnił się już w wieku dziecka.
-Mamusiu...- zachlipałaś biegnąc do swej matki z przerażeniem wypisanym na twej młodej twarzyczce.
-Czemu płaczesz?- spytała kobieta przytulając Cię mocno.
-Ja... Ja je widzę- zaczęłaś szlochając- Oni... oni przenikają przez ściany!- krzyknęłaś przerażona.
-Cichutko- szepnęła twoja mama gładząc Cię po głowie- Opowiem ci historie po której zrozumiesz, dobrze?- spytała wstając wraz z Tobą w jej ramionach. Pokiwałaś głową, lecz nadal lekko się trzęsłaś.
Byłaś wtedy tylko dzieckiem mającym zaledwie sześć latek, niestety kilka lat po tym wydarzeniu zmarła twa matka.
-Mamusiu...? Mamo... Mamusiu!- patrzyłaś, jak twa matka umiera, a to były jej ostatnie chwile.
-Pamiętaj one zawsze będą Cię chronić. Żyj ma.... droga- wyszeptała, a jej ręka bezwładnie upadła na pościel.
-Mamusiu!!- zawyłaś, a do pomieszczenia wtargnęła twa rodzina. Zabrali Cię od ciała twej matki i kazali wyjść z pokoju.
Miałaś prawie dziewięć lat, a los zadał ci taki cios... Lecz mimo to nie poddałaś się, a raczej nie pozwolono ci na użalanie się nad sobą. Przez następne lata twe życie wypełniła nauka zamiast zabawy, a ty stałaś się poważniejsza i rozsądniejsza niż jakiekolwiek dziecko z twej klasy. Twoi rówieśnicy zazdrościli ci osiągnięć w nauce, wiec zostałaś sama...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro