Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. "Chyba mamy problem"

W końcu Asriel i Chara dotarli do domu. Azzy otworzył drzwi i wpadł zdyszany do przedpokoju. On i Chara biegli przez całe Snowdin nie zatrzymując się. Raz Chara prawie potknęła się o własne nogi. Mimo to była tą, która zmęczyła się najmniej. Aktualnie stała w progu drzwi i zginała się w pół ze śmiechu na widok zdyszanego Asriela klęczącego na środku podłogi i próbującego złapać oddech.

-Co...w tym...takiego...śmiesznego?-zapytał Asriel ciągle dysząc. Odpowiedział mu tylko śmiech Chary. Azzy westchnął. Powoli podniósł się chwiejnie na nogi, które miał jak z waty. Mimo tego podszedł do Chary i złapał za ręce aby wprowadzić ją domu. Następnie zamknął drzwi i spojrzał na dziewczynę. Powoli się uspokajała, ale i tak ciągle się śmiała. Asriel ponownie westchnął. Zdjął kurtkę i powiesił na wieszaku. Chara poszła w jego ślady. Nadal chichotała.

-Czemu dalej się śmiejesz?-zapytał Azzy.

-Bo to było zabawne-odpowiedziała ze śmiechem.

-Co niby? To, że nie mam kondycji?-spytał Azzy. odpowiedział mu ponowny wybuch śmiechu.

-Eh, co jak co, ale masz wybitne poczucie humoru. W każdym razie, trzeba by było zabrać się za robienie obiadu-powiedział chłopak zmieniając temat. Teraz dopiero Chara zdała sobie sprawę, jaka jest głodna i ochoczo pokiwała głową. Oboje weszli do kuchni. Asriel otworzył lodówkę i zaczął w niej grzebać. Chara zaglądała mu przez ramię z zaciekawioną miną.

-Znalazłeś coś ciekawego?-zapytała dziewczyna.

-Nic, tylko resztę jajek, ser...

-Zapiekanka!

-Co?

-No, możemy zrobić zapiekankę. Ale nie taką na bagietce.

-No to jaką?

-Zobaczysz. Potrzebujemy tylko jajek, sera, pomidorów, szynki, mleka, jakiś dobrych przypraw i szklane naczynie do pieczenia mięsa.

Asriel przygotował wszystko, czego potrzebowali. Postępował zgodnie z instrukcjami Chary. Do szklanego naczynia powkładał plastry szynki, sera i pomidorów, podczas gdy Chara miksowała jajka z mlekiem. Następnie dziewczyna wlała mieszaninę do naczynia i razem z Asrielem przyprawili odpowiednimi przyprawami. Później wsadzili do piekarnika. Obydwoje odetchnęli. Chara spojrzała na Asriela, a Azzy na Charę. Oboje byli cali brudni, Chara z mieszaniny jajek i mleka, a Asriel z pomidorów i przypraw. Oboje wybuchnęli śmiechem. Asriel poszedł na górę i wrócił z dwoma ręcznikami. Zaczęli wycierać się nimi, aby pozbyć się brudu chociaż w minimalnym stopniu. Po tym Azzy rzucił ręczniki w losowe miejsce i razem z Charą usiadł na kanapie. Na początku siedzieli w kompletnej ciszy. W końcu jednak Asriel zaczął rozmowę.

-Chara...

-Hm?

-Chciałbym ci podziękować.

-Za co?

-Za to, że stanęłaś w mojej obronie wtedy, w Snowdin.

Chara zamilkła. Już prawie zdążyła zapomnieć o tym wydarzeniu.

-Cóż, to nic takiego. Po prostu czułam, że muszę to zrobić.

-Ale...Ale i tak czuję się winny.

-Co? Dlaczego?

-No bo...mogłem się sam obronić. Ale tego nie zrobiłem, bo byłem za słaby i za bardzo się bałem, że...

-Że co?

-...Że mogę zrobić im krzywdę.

-Azzy, dlaczego tak myślałeś. To prawda, przemoc jest zła, ale czasami musisz jej użyć. Można wtedy zrobić krzywdę, ale jeżeli będziesz się zastanawiał, te cenne minuty zastanowienia będą cię pewnego dnia kosztować życie.

Asriel nie odpowiedział. Siedział ze spuszczoną głową.

-Posłuchaj mnie. Świat jest okrutny. Dlatego czasem musisz skrzywdzić, bo od tego będzie zależało twoje życie. Twoje, albo twoich rodziców. Co jeśli ktoś będzie chciał skrzywdzić twoich rodziców? Będziesz stał i się zastanawiał, bo nie chcesz temu komuś zrobić krzywdy?

-...Nie...

-No właśnie! Zapamiętaj to. Przemoc nie jest dobra, ale czasami trzeba jej użyć. Rozumiesz?

-Chyba tak...

Chara przytuliła Asriela. Chłopak odwzajemnił uścisk. Nagle rozbrzmiał dzwonek piekarnika. Chara i Azzy zerwali się z kanapy i podbiegli do piekarnika. Chara wzięła rękawice kuchenne, otworzyła drzwiczki piekarnika i wyciągnęła zapiekankę.

-Mmm, pysznie pachnie-powiedział Asriel. Chara postawiła zapiekankę na stole. Zanim jednak zdążyła cokolwiek z nią zrobić, zadzwonił telefon.

-Poczekaj chwilę, odbiorę-powiedział Azzy. Poszedł do salonu, bo tam właśnie znajdował się telefon, po czym podniósł słuchawkę.

-Halo...Asriel...Nie mogę, rodziców nie ma w domu...Tak, musieli pilnie wyjść, wrócą wieczorem. A co, coś się stało?...Nie wiem, o co chodzi?...Oh, naprawdę?...Co, nie!...T-tak, rozumiem...Do widzenia.

Asriel odłożył słuchawkę niemało przerażony. Podszedł do Chary chwiejnym krokiem.

-Chara...Chyba mamy problem...

-O co chodzi?

-Dzwoniła mama chłopaka, którego pobiłaś w Snowdin...Ona już o wszystkim wie...

No siema! Mam nadzieję, że rozdział nie zanudził was za bardzo. Ogólnie mnie osobiście za bardzo się nie podobało, jak zakończyłam ten rozdział. To znaczy, zakończenie miałam zaplanowane od początku, tylko że w mojej wyobraźni ten koniec wyglądał lepiej. Ale to tylko moje osobiste zdanie. Mam nadzieję, że wam się podobało. Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro