Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Wysoki mężczyzna szedł energicznym krokiem przez zatłoczone chodniki Coruli, jednego z ważniejszych miast Technosów. Odziany był w długi płaszcz, standardową kamizelkę kuloodporną, spodnie, podobne do tych noszonych przez żołnierzy​, a na nogach ciężkie buty. Na dłoniach miał skórzane rękawiczki bez palców. Wszystko utrzymane w jednym kolorze: czarnym. Jego twarz otoczona była średniej długości kruczoczarnymi włosami  Stalowoszare oczy uważnie obserwowały otoczenie. Ludzie usuwali mu się z drogi, patrząc na niego z lękiem. Może dlatego że swoją posturą mocno odstępował od zwykłych mieszkańców miasta, choć bardziej prawdopodobne jest to, że mieszczan przerażała broń jaką miał na sobie. Na plecach niósł długą, szaro-czarną strzelbę, przy lewym boku, w kaburze, spoczywał sporych rozmiarów pistolet. Na tym samym poziomie, z drugiej strony, w skórzanej pochwie spoczywał nóż wykonany z ciemnej stali. W całym stroju było jeszcze kilka ukrytych ostrzy. Wyżej przedstawiony mężczyzna nazywał się Gabriel Kenaev i był Egzekutorem, czyli specjalnym wysłannikiem Najwyższej Rady rządzącej wszystkimi Technosami, mającym za zadanie eliminować wszystkich Magów lub szpiegów im służącym. Gabriel podszedł do trzypiętrowego budynku otoczonego przez licznych policjantów. Korzystając ze  swoich pawęży ustawili mur wokół budowli i skierowali w jej kierunku swoją broń. Egzekutor podszedł do tych, którzy tarcz nie mieli i powiedział:
- Chce się widzieć z waszym przełożonym.
Policjant spojrzał na niego, a następnie powiedział:
- Kapitan nie przyjmie do siebie pierwszego lepszego najemnika.
Następnie splunął pod buty Gabriela. Ten przyjrzał mu się dokładnie i już szykował się do złamania nosa, gdy odezwał się jego bardziej kumaty kolega:
- Muller, spójrz na niego. Nie widzisz że to Egzekutor? Z nimi się nie zadziera, a tym bardziej nie pluje im się pod nogi.
Gabriel skierował wzrok na mówiącego i nieznacznie skinął głową, potwierdzając jego słowa. Na swoje nieszczęście, Muller okazał się zbyt tępy, by wiedzieć kim są Egzekutorzy, co wyraził słowami:
- Egzekutorzy? Dobra nazwa dla bandy najemników. Słuchaj no, w dupie mam to kim jesteś, nie przejdziesz.
Po tych słowach Gabriel przyłożył policjantowi prosto w nos, łamiąc go. Muller złapał się za nos, klnąc tak obficie, jak lała mu się z niego krew. Egzekutor zwrócił się do drugiego oficera z pytaniem:
- Gdzie znajdę dowódcę?
- W tamtym wozie.
Wskazał stojące niedaleko spore policyjne auto, wyglądające na mobilne centrum dowodzenia. Gabriel skinął głową w podzięce, a następnie poszedł w tamtym kierunku. Po kilku chwilach był już przed drzwiami, które otworzył. W wozie siedziało trzech policjantów, w tym dowódca, który był starszym człowiekiem z wąsami i sporym mięśniem piwnym. Na początku, gdy zobaczył Gabriela zdziwił się, a następnie powiedział:

- Egzekutor Kenaev, czekaliśmy na Pana.

- Co wiemy?

- Mamy informacje o przynajmniej jednym magicznym zasrańcu w środku. Najprawdopodobniej jest sam.

- Od ilu minut obstawiacie budynek?

- Od dziesięciu.

Po usłyszeniu tych słów Gabriel walnął pięścią w ścianę wozu, mówiąc:

- Idioci! Przez tyle czasu na pewno przygotował jakieś silne zaklęcie. Za ile ma tu dotrzeć grupa uderzeniowa?

- Mniej więcej 15 minut.

- Za długo. Nie mamy czasu, sam się nim zajmę.

Gdy to powiedział, zdjął płaszcz, odsłaniając umięśnione ręce z wytatułowanym szarym kołem zębatym na lewym barku. Odwiesił ubranie na pobliskie krzesło, pokazując kilka granatów ogłuszających, wiszących przy pasie z praej strony. Następnie zdjął z pleców strzelbę, sprawdził, czy jest załadowana, a następnie wyszedł z wozu i skierował się w kierunku budynku, gdzie ukrywał się Mag. Podszedł do drzwi i nie czekając, rozwalił zamek pierwszym pociskiem. Następnie delikatnym pchnięciem odsunął je od siebie i wszedł do środka. Było tam cholernie ciemno, ale Gabriel nie zapalił latarki umieszczonej u wylotu lufy. Egzekutor nie widział niczego podejrzanego w okolicy, więc udał się po schodach na wyższe piętra. Ostrożnie stawiał kroki, by nie zaalarmować przeciwnika. Nie zauważył niczego dziwnego na pierwszym i drugim piętrze, ale na trzecim Gabriel usłyszał nerwowe szepty. Skierował się w kierunku z którego dobiegały. Stanął przed drzwiami​ i już miał je otworzyć, gdy przypomniał sobie o tym, że poluje na Maga, więc zamiast naprzeciwko drzwi, stanął pod kątem do nich i dopiero wtedy je otworzył. Dobrze zrobił, odsuwając się bezpośrednio sprzed drzwi, bo w miejscu gdzie wcześniej stał, pojawiła się kula ognia. Chwilę później Gabriel wrzucił do środka jeden z granatów, a gdy usłyszał wybuch, wszedł do środka. Tam zobaczył Maga, który o dziwo nie był oślepiony. Najwidoczniej zdążył zamknąć oczy przed detonacją, więc nie był w pełni unieszkodliwiony. Egzekutor wycelował strzelbę w kierunku przeciwnika i gdy już miał pociągnąć za spust, w jego stronę poleciała masa iskier. Odruchowo zasłonił się lewą ręką, jednak małe ogniki dotarły do strzelby, znacznie ją podgrzewając. Gabriel sparzył się i upuścił broń, a w tym czasie szpieg zdążył wyciągnąć swój miecz. Było to wąskie obosieczne ostrze bez jelca. Padające na nie światło wywoływało fioletowe refleksy. Szpieg zaatakował z doskoku, nie dając swojemu przeciwnikowi czasu na wyjęcie innej broni. Na całe szczęście korytarz, w którym się znajdowali był długi i Egzekutor dawał jakoś radę uskakiwać do tyłu przed pierwszymi atakami. Po chwili wyjął nóż i zaczął blokować nim ataki Maga. Na nieszczęście dla Gabriela, jego przeciwnik trochę wiedzy na temat walki w zwarciu miał, więc nie mógł przejść do ofensywy. Szpieg narzucił całkiem szybkie tempo, przez co Gabriel musiał się cofać. W ten sposób dotarł do schodów. Czarodziej widząc, że oponent nie zamierza dalej uciekać​, wyprowadził mocny zamach, celując prosto w szyję. Spodziewał się, że będzie po wszystkim, ale Gabriel uskoczył i zwinnie wyminął maga, po czym rzucił się biegiem i skręcił w trzecie drzwi po lewej. Schował się między skrzydłem a ścianą. Czarodziej przez jakiś czas męczył się, aby wyciągnąć miecz, który z głęboko wbił się w ścianę po nieudanym cięciu, ale w końcu dał sobie spokój. Odwrócił się w stronę korytarza.

- Wiem po co przyszedłeś, ale wiedz, że nie dam się zabić.

Gabriel stał nadal za drzwiami starając się nie wydać żadnego dźwięku. Nawet oddech kontrolował, aby był jak najcichszy. Mag zaczął kreślić w powietrzu okrąg. Ślady po jego ruchach pozostawały w postaci białych świecących linii. Gdy skończył, rzucił szeptem jakieś słowa, tak aby, zgodnie z panującymi zasadami, technos go nie usłyszał. Przez korytarz przeszła fala uderzeniowa. Bez efektu. Mag, upewniwszy się, że oponent kryje się gdzieś w pokojach, wszedł do pierwszego po lewej i powtórzył rysowanie kręgu, po czym wyszedł i zamknął drzwi. Gabriel nawet ze swojej pozycji usłyszał długi, przeciągły, piszczący dźwięk. Wiedział, że jeśli czegoś nie wymyśli, będzie na przegranej pozycji i Mag go w końcu dopadnie. Rozejrzał się po pokoju, ale nie znalazł niczego, co na pierwszy rzut oka mogłoby się przydać. Rzucił jeszcze okiem na okno z nadzieją. Uśmiechnął się, bo właśnie znalazł sposób na poradzenie sobie z magią przeciwnika. Okna były uszczelniane żywicą. Podszedł szybko, starając się unikać skrzypiących desek i dotknął żywicy. Stwardniała. Naturalnie nie dziwiło to Gabriela, który wyjął zza pasa fiolkę z żółtawą substancją i wylał trochę pod okno i rozpuścił zaschniętą substancję, a następnie ulepił z niej dwie kulki i włożył je sobie do uszu. Nie było to przyjemne uczucie, ale przynajmniej nic nie słyszał. Mag w tym czasie sprawdzał pozostałe pomieszczenia. Teraz przyszła pora na pomieszczenie, w którym krył się Egzekutor. Czarodziej zbliżał się do niego, wszedł przez framugę drzwi i zaczął rysować krąg. Nie zauważył ukrywającego się w środku Gabriela, który podszedł do niego od tyłu i przystawił wyjęty przed chwilą pistolet do głowy. Mag cofnął rękę, aby uderzyć, ale jego przedramię zostało złapane i zatrzymane w powietrzu. Egzekutor odezwał się:

- Dokończ zaklęcie.

Ubezwłasnowolniony wykonał posłusznie polecenie, po czym padł na podłogę pod​ wpływem uderzenia. Odwrócił się w stronę oponenta ze strachem na twarzy.

- Wypowiedz słowa zaklęcia.

Duszę czarodzieja opuścił strach, zastąpiony przez śmiech.

- Jesteś głupi. To Cię zabije - zaśmiał się.

Gabriel nie słyszał czarodzieja, więc tylko powtórzył rozkaz:

- Wypowiedz zaklęcie.

- Skoro chcesz.

Czarodziej wypowiedział słowa zaklęcia, a następnie momentalnie zatkał sobie uszy rękoma. Spodziewał się, że egzekutor także legnie na ziemi ogłuszony przerażająco głośnym dźwiękiem. Jakież wielkie było jego zdziwienie, gdy ten stał niewzruszony. Mag jeszcze przez chwilę trzymał się za głowę, po czym jego ciało zaczęło drgać w dziwnych spazmach, a następnie bezwładnie rozłożyło się na ziemi, a z uszu i z nosa zaczęła lecieć krew. W ten sposób Gabriel właśnie nauczył się nowego zaklęcia i jego działania. Znaczy mniej więcej pamiętał jego treść. W jego zawodzie taka wiedza była przydatna, choć oficjalnie nielegalna. Sam jednak, nawet jeśli nauczyłby się na pamięć jakiegoś zaklęcia, nie mógł go użyć, gdyż nie miał odpowiedniego sprzętu.  Gabriel wiedział, że czarodziej  już najprawdopodobniej nie żyje, ale dla pewności wyciągnął strzelił raz w środek głowy. Wyszedł z pokoju, przeszedł korytarz i wrócił do miejsca w którym walka się zaczęła. Przed drzwiami pierwsze co zrobił, to podniósł z ziemi swoją strzelbę. Lufa nie była uszkodzona, a jedyne co zobaczył to lekko nadpalona skóra na rękojeści. Sięgnął za siebie i włożył broń w zakładaną na plecy kaburę, po czym wszedł do pomieszczenia. Było ono urządzone jak na siedzibę szpiega magów przystało. Na kilku półkach pełno było kartek z raportami, naszkicowanymi kręgami oraz tekstami. Na podłodze tradycyjnie dla czarodzieja znajdował się duży krąg. Po dłuższych oględzinach wyszedł z pomieszczenia, zabierając co ciekawsze kartki ze sobą, po czym przeszedł korytarz i ze sporym trudem wyjął z ściany miecz maga, jako trofeum. Potem udał się w stronę wyjścia, opuszczając tym samym budynek.

  ______________________________ 

W: Oddajemy w wasze ręce pierwszy rozdział naszej historii. 

P: Cieszmy się i radujmy!

W: Pamiętajcie o gwiadzkach i komentarzach.

P: Do zobaczenia następnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro