Rozdział 8
Skończyłam zajęcia przypisane mi na ten dzień i opuściłam budynek wytwórni.
Zgodnie z obietnicą Janek już na mnie czekał, na co uśmiechnęłam się lekko.
- No, to możemy iść.
Powiedziałam, a chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Masz jakąś konkretną propozycję miejsca, w które chcesz się udać, czy to tylko taki spontaniczny spacer?
Zapytał szatyn, na co chwilę się zastanowiłam.
- W sumie to raczej takie spontaniczne wyjście. Wiesz, aby zapomnieć o tych nienajlepszych początkach naszej znajomości, dać sobie drugą szansę i poznać się lepiej.
Zaproponowałam, na co chłopak ucieszył się, gdyż jego preśliczny niemal anielski uśmiech nie schodził mu z twarzy. Mogłabym go takiego oglądać godzinami. Dobra, nawet jeśli na samym początku mnie wkurzał jak chyba nikt inny, to nie mogłam zaprzeczyć, że chłopak jest niesamowicie przystojny i na jego widok w dziwny i nieznany mi sposób zaczynam odczuwać przyjemne ciepło.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że jednak dałaś mi drugą szansę.
Powiedział szczerze, wewnętrznie walcząc z chwilowym smutkiem, który przez chwilę był widoczny w jego błyszczących oczach.
Jakim cudem ja wcześniej nie dostrzegłam tak istotnych detali? Czyżby nienawiść przyćmiła mi wzrok?
Nie chcąc, aby chłopak był smutny, instynktownie go przytuliłam. Chłopak objął mnie jedną ręką, a drugą bawił się moimi włosami. Wiedziałam, że był to fest czysto przyjacielski, dlatego nie wyrywałam się z tego uścisku i nie upominałam chłopaka. W ciszy wpatrywaliśmy się sobie w oczy, a ja poczułam się bezpieczna. I szczęśliwa.
Naprawdę szczęśliwa, czego nie zaznałam przez cały miniony miesiąc.
- To gdzie by piękna pani chciała się udać najpierw?
Zapytał Jaś, a na moje policzki wdarł się zdradziecki rumieniec.
- Proponuję pizzę, bo jestem głodna jak diabli.
Powiedziałam i pociągnęłam Janka w stronę najbliższej pizzerii. Na miejscu zajęliśmy miejsce na samym końcu a następnie wybraliśmy z karty menu pizzę, która wydała nam się najbardziej apetyczna, czyli serowa.
Janek złożył zamówienie, a następnie czekając na jedzenie pochłonęła nas rozmowa.
- Wybacz, że tak teraz na starcie o ro zapytam, ale nie daje mi to spokoju.
Dlaczego tak dziwnie się wobec mnie zachowywałeś? Naprawdę nie potrafiłam zrozumieć o co ci chodziło? O rywalizację?
Chciałeś się mnie pozbyć jako konkurentki?
Muzyk chyba był świadomy tego, że odebrałam to właśnie w taki sposób, jednak powód zapewne był inny. Szatyn rozejrzał się po lokalu, sprawdzając, czy oby na pewno nikt nas nie podsłuchuje ani nie szpieguje, po czym pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha.
- Próbowałem cię ostrzec.
- Ostrzec? Przed czym? O dlaczego nie powiedziałeś mi tego wprost?
- Bo nie mogłem. Czekałem aż zostaniesz sama i wtedy miałem zamiar ci o wszystkim powiedzieć, jednak gdy już byłaś sama i na mnie nakrzyczałaś, to już nie byliśmy sami. Dlatego próbowałem ci to przekazać bez użycia dokładnych słów.
- Ale o co chodzi?
- O wytwórnię. Widzisz, ja w show-biznesie siedzę od osiemnastego roku życia, a muzyką zacząłem się interesować i rozwijać w tym kierunku od dziecka.
Obecnie mam dwadzieścia cztery lata, więc sama widzisz, że trochę czasu minęło.
Zaczął, na co przytaknęłam głową, słuchając go z uwagą.
- No i widzisz. Przez wszystkie te lata na własne oczy i własnym doświadczeniu poznałem prawdę na temat bycia podopiecznym wytwórni. Znam mocne i słabe strony tych instytucji, dla których nie liczy się nic, poza pieniędzmi.
- Co masz na myśli?
- To trochę kontrowersyjny temat i część z tego co ci powiem, może ci się wydawać nie do przyjęcia, ale taka właśnie jest prawda.
Po pierwsze chodzi o zaufanie.
Nigdy nie udaj tym hienom. Oni będą dla ciebie mili, chwalić cię, komplementować, będą mówić co to, co tak naprawdę chcesz usłyszeć nawet, jeśli nie jest to prawdą.
Będą ci pomagać, ale nie bezinteresownie.
Oni będą cię wykorzystywać, stworzą z ciebie sztuczny twór, który ma jedynie robić im za maszynkę do pieniędzy. Co zarobisz, to większość z tego zgarniają oni.
Oni nie będą patrzeć na twój stan zdrowia i bezpieczeństwa, dla nich kasa jest ważniejsza od ciebie. Mało tego, aby łatwiej tobą kierować, odurzą cię narkotykami lub zniszczą psychikę tak, abyś bez mrugnięcia okiem robiła to, co ci będą kazać. Jeśli chodzi o narkotyki, to na tamtej imprezie oboje tego doświadczyliśmy. Mnie najlepszy kumpel z wytwórni dosypał czegoś do kieliszka wódki mimo, że nie chciałem pić alkoholu to ostatecznie mnie namówił na "tylko jeden". I tylko ten jeden wystarczył, aby popełnić błąd, którego będę żałował do końca życia.
Zatkało mnie. Co jak co, ale to mi akurat do głowy nie przyszło. Ale to oczywiście był dopiero początek.
- Po drugie im mniej w ciebie zainwestują tym lepiej. Widzisz, to jest tak, że jak potrzebujesz mieszkania, to ci je przydzielą, tak samo z wyżywieniem, ubiorem, fryzjerami, kosmetyczkami, masażystami, stylistami i lekarzami, opłacą kwotę występów, koncertów, debiutu, koszty nagrań albumów i występów w telewizji, jednak i tutaj jest haczyk. Za wszystkie te usługi rośnie ci dług, bowiem od tego ile w ciebie zainwestuje wytwórnia, tyle będziesz miała narzuconej pracy, aby zwrócić im wszystko co do grosza, jednak pamiętaj, że każdy występ i udział jest płatny, więc jak uda ci się spłacić jedno, to zawsze ci rośnie dług przy drugim. Jest to niekończące się koło i droga niby bez wyjścia, ale wyjścia zazwyczaj są dwa - samobójstwo albo seks.
Im więcej słyszałam, tym silniejszy niepokój odczuwałam. Moje ciało drżało od nadmiaru przytłaczających informacji, jednak chcąc czy nie, musiałam poznać całą prawdę.
- Po trzecie to co dzieje się w wytwórni zostawiaj za zamkniętymi jej drzwiami.
Im więcej o tym mówisz, tym bardziej odbija się to przeciwko tobie. Jeśli powiesz choćby słowo za dużo, to ty i twoi bliscy przypłacacie za to życiem, a w telewizji będzie jedynie wspomniane coś o nieszczęśliwym wypadku, nieuleczalnej chorobie lub samobójstwa popełnionego w wyniku depresji. Nikt nie pozna prawdy i uwierzy jedynie kolejnym kłamstwom mydlącym im oczy. Poza tym nigdy nie jesteś sama. Ściany mają oczy i uszy i każde twoje słowo jest uważnie wychwytywane.
Zawsze ktoś obserwuje, śledzi, podsłuchuje.
Nawet w tej chwili ja sam bardzo dużo ryzykuję tym, że ci o tym mówię i nie zdziw się, jeśli kiedyś będzie tak, że z nieznanych powodów już nigdy więcej nie dane nam będzie się spotkać. Chcę, abyś miała tego pełną świadomość.
Po czwarte nie narzekasz, nie żalisz się, grasz w narzuconą przez szefów grę, udajesz, że wszystko jest okej oraz kłamiesz dotąd, aż sama w te kłamstwa uwierzysz. Sama kariera jest jedną wielką kontrowersją, bowiem płacą ci za promowanie seksu lub tandetne piosenki o miłości, najczęściej nieodwzajemnionej. Piosenka ta ma być hitem radiowym i telewizyjnym na długie miesiące lub nawet lata, dlatego też najczęściej tekstem i produkcją zajmuje się właśnie wytwórnia, a ty tylko uczysz się tekstu na pamięć, śpiewasz i tańczysz, a wzamian podziękowania zaspokajasz seksualne pragnienia panów szefów.
Albo płacisz niemałe pieniądze.
No i po piąte uważaj na ludzi, nie zawieraj zbytnio przyjaźni, bo możesz się na tym przejechać. Ja akurat mam czyste intencje wobec ciebie, jednak nie każdy postępuje w ten sam sposób co ja. Takie zachowanie tutaj to wręcz rzadkość. Każdy patrzy tylko na siebie i na swój interes. Będą udawać twojego przyjaciela, aby wyciągnąć od ciebie jak najwięcej, a jak przyjdzie co do czego, to zostawią cię samą na lodzie.
Wiesz po czym poznać, że ktoś ma wobec ciebie szczere intencje? Po tym, że gdy grozi ci niebezpieczeństwo, to właśnie ta osoba wstawi się za tobą w obronie, pomoże ci najlepiej jak będzie umiała i jeśli będzie taka potrzeba, to sam za wszystko oberwiwe lub samodzielnie przejmie na siebie te wszystkie ataki. Bo tacy właśnie są prawdziwi przyjaciele.
Usta ułożyły mi się w piękne, zgrabne "O".
Nie mogłam uwierzyć w to, czego się dowiedziałam. Czyli mój strach i intuicja każąca mi odejść - tak naprawdę nie chodziło tu o Janka, ale o samą wytwórnię.
Teraz jak poznałam prawdę, to wszystkie wypowiedziane przez mojego rówieśnika słowa nabrały sensu. Że też wcześniej o tym ne pomyślałam... Za bardzo skupiłam się na chęci zrealizowania marzenia niż dostrzeżenia zarówno zaletów jak i wad sławy.
Po kilku minutach, kelner podał nam nasze zamówienie, po czym starając się nie myśleć o nabytych informacjach zajadałam się pizzą i wygłupiałam się i żartowałam z Jankiem, jednocześnie poznając się z nim lepiej.
Gdy wyszliśmy z lokalu udaliśmy się jeszcze na krótki spacer. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie poszła do opuszczonego mieszkania szybko się przybrać, by po chwili móc zapozować do zdjęcia zdobionego dla jaj. Ubrana w kabaretki, krótkie, skórzane spodenki, stanik bez ramiączek obklejony żółto-czaeną taśmą policyjną, oraz nałożoną na nią rozpiętą szarą bluzą z kapturem wdrapałam się na jeden ze znaków drogowych, układając się przy tym do pozy, jakby to była rura w nocnym klubie.
Po małej "sesji zdjęciowej", która przyniosła nam wiele śmiechu, założyłam białą koszulkę ze zdjęciem Nirvany, a następnie poszliśmy w kierunku parku. Przy okazji zastał nas deszcz, przez co wpadłam na kolejny genialny pomysł, jakim był taniec w deszczu, a właściwie ulewie, gdyż lało jak z cebra.
Po około trzydziestu minutach dotarliśmy pod mieszkanie Janka, który zaprosił mnie do środka. Chłopak dał mi swoją koszulę, swoją drogą o wiele na mnie za dużo, do przebrania się, dał ręczniki do wytarcia się i suszarkę do włosów, a także zaprzył nam po kubku gorącej herbaty oraz witaminę C dla zwiększenia odporności.
Nie powiem, spędziłam naprawdę fantastyczny wieczór i aż sama byłam zaskoczona tym, jak dobrze rozumiałam się z szatynem, który jeszcze miesiąc temu działał mi na nerwy i uchodził za największego wroga.
Dlatego po dzisiejszym spotkaniu wyciągnęłam pewien wniosek, a mianowicie nie oceniaj i nie przekreślaj nikogo zanim tę osobę lepiej poznasz.
Janek poprosił mnie, abym została na noc, bowiem nie chciał, abym wracała sama do domu o tak później godzinie i to jeszcze w deszczu. Jak twierdził, sumienie nie dałoby mu spokoju i martwiłby się o mnie jednocześnie zastanawiając, czy bezpiecznie dotarłam do mieszkania.
To było przesłodkie i przekochane z jego strony, dlatego też po długich namowach ostatecznie się zgodziłam. Zadowolony chłopak przygotował mi pokój gościnny i po dwóch godzinach oboje poszliśmy spać.
I pierwszy raz od dawna zasnęłam spokojnie i ze szczerym uśmiechem na ustach.
__________________________________________
Macie trochę słodkości 🖤
Dedykacja dla livnmg, N_Turnerxyz, x_Zeyana_x, War_Eternal oraz magnificenthopeless
Oraz wszystkich, którzy to opko czytają
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro