Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Minął miesiąc. Przez cały ten czas nie miałam kontaktu z Jankiem. Albo nie mijaliśmy się podczas przerw, albo chłopak unikał mnie. Wydawało mi się to trochę dziwne zważywszy ma to, że chłopak jeszcze niedawno sam mnie nachodził i zaczepiał, a teraz udawał, że mnie nie zna i nie widział. Domyślałam się, czym to było spowodowane. Plotki tutaj roznoszą się szybko, a "pamiątki" po tamtej feralnej nocy miałam do teraz. Z tamtejszych wydarzeń niczego nie pamiętałam. Wszystkiego dowiedziałam się z plotek i wysyłanych między sobą upokarzających mnie nagrań. Nie miałam łatwo. Najchętniej zakopała bym się pod ziemię i do końca życia nie odezwała się do nikogo ani słowem. Ale wiem, że to było niemożliwe, a ja nie mogłam tkwić w nieustannej agonii przez głupie zdarzenie.

- Jak tam po imprezie dziwko? Trawka jeszcze trzyma?

Usłyszałam za sobą drwiący komentarz i pusty śmiech.

- Nawet jeśli trzyma, to bardzo dobrze. Przynajmniej po wybiciu ci zębów będę mogła się wybronić tym, że nie wiedziałam, co robiłam.

Odbiłam piłeczkę, posyłając dziewczynom najbardziej fałszywy uśmiech, na jaki było mnie stać.

- A wy jak tam? Płakałyście po tym, jak okazało się, że nie miałyście z czego mnie okraść? A może pocieszyłyście się ojebując z kasy kogoś innego?

Zapytałam drwiąco, co wyprowadzało laski z równowagi.

- Zamknij mordę albo...

Zaczęła blondynka, na co jej przerwałam.

- Albo co? Popłaczesz się i pożalisz swojemu tatusiowi?

Obrałam pozycję lwicy, dając im do zrozumienia, że lepiej ze mną nie zadzierać, dlatego też po wygraniu przeze mnie wojny na spojrzenia, wszystkie cztery tapeciary pokroju Dody czy też ostatnio cieszącej się nieprzychylnymi komentarzami Blanki Stajkow odeszły zostawiając mnie samą.

- Jeszcze się policzymy...

- Powodzenia!

Jeśli one myślały, że dam się zastraszyć, to grubo się myliły. Widząc, że zbyt wiele osób mi się przyglądało, poprostu odeszłam i udałam się pod salę, gdzie czekały na mnie kolejne zajęcia tańca.

Po drodze minęłam się z Jankiem. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy. Nie miałam do niego żalu o to, co się tamtego dnia stało, bo i tak nic nie pamiętałam. Poza tym to nie była jego wina, że kolega dosypał mu czegoś do kieliszka z wódką. Ja też źle zrobiłam pijąc tak dużo, przez co pozwoliłam się wykorzystać i poniżyć tym tępym krowom. Następnym razem nie popełnię już tego samego błędu.

Między nami panowała cisza, jednak zdawało się, że oboje odczuwamy nieznane nam dotąd uczucie. Fala gorąca przepłynęła po moim ciele, a nogi zmiękły, jakby były z waty. Miałam dziwną potrzebę przytulenia się do szatyna i cieszenia się jego bliskością. Czułam, że przez tamto zdarzenie stał mi się nieco bliższy, chociaż i tak poza jego imieniem nie wiedziałam o nim zupełnie nic.

Nie mogąc jednak dłużej kontrolować swoich uczuć, poprostu przytuliłam się do chłopaka. Oczywiście on odwzajemnił uścisk, mocno trzymając mnie w swoich objęciach. W tej jednej chwili poczułam się naprawdę bezpieczna, dlatego też do końca przerwy nie przerywałam tego kontaktu fizycznego. Gdy jednak wybiła szesnasta, odsunęłam się nieco od chłopaka ponownie zerkając mu w oczy.

- O której kończysz?

Zapytałam.

- O dziewiętnastej.

- To tak jak i ja. Czekaj na mnie przed budynkiem. Dołączę do ciebie po zajęciach.

Powiedziałam i posłałam mu ciepły, szczery uśmiech, co chłopak natychmiastowo odwzajemnił.

Od tej właśnie chwili oboje postanowiliśmy zakopać nasz topór wojenny i rozpocząć wszystko od początku.

__________________________________________

Rozdział bardzo krótki, za co przepraszam, ale przez silny ból zęba szału dostaję i nie mogę się skupić, a do dentysty też zbytnio nie chcę iść, bo mam dentofobię i na samo wspomnienie o dentystach robi mi się niedobrze....

Dedykacja dla beautypapilone, x_Zeyana_x, War_Eternal oraz magnificenthopeless




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro