Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Nie odzywałam się ani słowem. Nie mogłam. Coś wewnątrz mnie siedziało i blokowało mnie. Głowa mnie bolała, jakby ktoś rozsadził ją dynamitem, a myśli krążyły w kółko niespokojnie. Mój oddech stał się płytki. Przystanęłam i złapałam się za głowę, zamykając oczy, lecz nawet to nie powstrzymało moich łez przed spłynięciem.

Po chwili poczułam obejmujące mnie ramiona, oraz ciepłe ciało, które koiło moje złamane serce.

- Nie rozumiem tego... Przecież ona nigdy taka nie była. Owszem, od kiedy poznała tego swojego faceta to zaczęła się dziwnie zachowywać, ale nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego...

Powiedziałam szczerze, na co Janek jeszcze mocniej mnie przytulił oraz uspokajająco bawił się moimi włosami.

- Spokojnie. Ja wiem, jak w tej chwili się czujesz, jednak postaraj się o tym nie myśleć. Gdyby jednak miała choć trochę honoru, to by z tobą o tym wszystkim wcześniej porozmawiała, a nie w jednej chwili bez twojej wiedzy i zgody wyrzuciła cię z mieszkania, zostawiając ze wszystkim na lodzie. Ale wiesz co? Karma wraca i nie będę zaskoczony, gdy pewnego dnia okaże się, żd znajdzie się w podobnej sytuacji i będzie potrzebowała twojej pomocy.

- Wtedy na pewno jej ode mnie nie otrzyma. Niech sobie radzi wtedy sama.

Powiedziałam wściekła, a następnie powoli poszliśmy do domu szatyna. Chłopak poprosił, abym odpoczęła sobie,  on za ten czas poszedł do kuchni, gdzie przygotował nam kolację.

- Dla pięknej pani francuski omlet z crème de la crème oraz lampka czerwonego wina.

Powiedział chłopak i podał mi jedzenie.
Wyglądało obłędnie i tak też smakowało.
Na chwilę zapomniałam o tym feralnym zdarzeniu, jednak chwilę później ponownie zabolało mnie serce ze smutku i silnego stresu. Starałam się jednak nie dać tego po sobie poznać, zwłaszcza teraz, gdy Jaś tak bardzo się stara, aby mnie pocieszyć.

- Dziękuję. Jest przepyszne.

Posiedziałam, komplementując zdolności kulinarne dwudziestoczterolatka, a po skomczonym posiłku umyłam po nas naczynia i poszłam się wykompać. Przebrałam się w koszulę nocną, a następnie poszłam do pokoju, gdzie próbowałam zasnąć, co wcale nie było takie łatwe.

Biegłam ile sił w nogach. Dookoła mnie panował mrok, przez co praktycznie nic nie widziałam. Nie wiedziałam, dokąd biegnę. Nie interesowało mnie to. Wiedziałam jednak, że nie mogę się zatrzymać. Nie mogę się odwrócić. Co chwila potykałam się o własne nogi, raniąc je przy tym. Jednak musiałam być dzielna i biec dalej.

"Nie zatrzymuj się!"

Podpowiadała mi intuicja. Posłuchałam jej.
Tym bardziej, że oni co raz bardziej się do mnie zbliżali. Wbiegłam do lasu, kierując się tak, by ich zgubić, po czym weszłam na najwyższe drzewo i ukryłam się tak, aby mnie nie znaleźli.

"Czy ja ich zgubiłam?"

Siedziałam cicho, bez słowa obserwując, czy nikogo nie ma. Byli. Szukali mnie. W pewnym momencie zobaczyłam ją.
Tą, którą uważałam za przyjaciółkę. Moją byłą współlokatorkę. Dziewczynę, która zniszczyła mi życie.

- Masz ją znaleźć.

- Próbowałam.

- I?

- I nie mam jak tego zrobić. Nie mam z nią już żadnego kontaktu. Dobrze wiesz, że po tym jak wyrzuciłam ją z mieszkania jestem z nią skłócona. Nie wiem nawet, gdzie ona teraz mieszka.

Powiedziała. Pomiędzy nimi zapadła cisza.
Facet był wściekły. Ona też zadowolona nie była. Bała się, co doskonale widziałam po jej postawie i zachowaniu. W pewnym momencie wszyscy mężczyźni stanęli za dziewczyną, zaś jej chłopak podszedł do niej z drwiącym uśmiechem. Z oczu dziewczyny poleciały łzy. Chyba wiedziała, w jakim niebezpieczeństwie się znajdowała.
Po chwili po całym lesie rozległ się głośny huk. Padł strzał, a dziewczyna padła na ziemię, zalewając się krwią. Jej puste oczy wpatrywały się przed siebie. Gdy dziewczyna była już martwa, mężczyźni bez słowa odeszli zostawiając ciało dziewczyny, a ja będąc w kompletnym szoku nie byłam w stanie zrobić nic innego, jak tylko na to wszystko patrzeć. Do rana zostałam na drzewie, a potem, gdy tylko nadszedł świt udałam się na przystanek autobusowy, jednocześnie uważając, by nie zostać zauważną przez mężczyzn. Musiałam stąd wyjechać. Jak najdalej, gdyż wiedziałam, że tutaj nie jestem bezpieczna.

Obudziłam się zalana potem. Spojrzałam na zegarek. Druga w nocy. Świetnie. Spałam jedynie dwie godziny i to jeszcze przyśnił mi się koszmar. Nie wiedząc, co on znaczy, zapisałam go szybko w notesie, a następnie zabrałam poduszkę i poszłam pod pokój chłopaka. Wstydziłam się go obudzić, jednak sama nie byłam w stanie zasnąć. To było za dużo jak dla mnie. Jedna krótka chwila zniszczyła wszystko.

Po cichu weszłam do pokoju chłopaka. Jak się okazało, chłopak nie spał i oglądał KSW na Eurosporcie. Zaniepokojony spojrzał na mnie.

- Wszystko w porządku?

Zapytał z troską, na co ponownie pochamowałam łzy bezradności.

- C-Czy mogę spać z tobą? M-miałam koszmar i n-nie mogę zasnąć....

Wydukałam, a chłopak poklepał miejsce obok siebie, dając mi do zrozumienia, abym położyła się obok niego.

- Oczywiście, że możesz.

Powiedział, a następnie przytulił mnie mocno.

- A co to był za koszmar?

- Ta dziewczyna co wywaliła mnie z mieszkania... Jej chłopak w tym śnie okazał się być dilerem oraz współpracować z mafią. Chciał mnie porwać. Prawdopodobnie po to, abym nie wyjawiła czegoś, o czym zapewne i tak nie wiedziałam. Ewentualnie mógł coś ode mnie chcieć wyciągnąć. Nie wiem jednak, o co mogłoby chodzić. No i uciekałam przed nim i jego ludźmi. Potem pojawiła się ta zołza. Miała mnie do niego przyprowadzić, ale, że jesteśmy skłócone to nie wiedziała nawet gdzie mieszkam obecnie. To oczywiście wkurzyło jej faceta, który za "niespełnienie zadania" zabił ją, a później odeszli zostawiając jej ciało i szukając mnie. Całą noc przesiedziałam na drzewie i o świcie uciekłam z miasta aby uchronić się przed tą mafią.  Nie wiem co ten sen oznacza....

Powiedziałam trzęsąc się ze stresu.
Chłopak przytulił mnie i powiedział, że zastanowimy się nad tym rano. Po chwili chłopak wyłączył telewizję i obejmując mnie, zaśpiewał mi cicho piosenkę. Chłopak miał taki wyjątkowy i kojący głos.
Wyjątkowy cztero-oktawowy kontratenor.
Piękne słowa piosenki wyciszyły mnie i uspokoiły, dzięki czemu zmęczona zasnęłam wtulona w Janka jak w pluszowego misia.

__________________________________________

Łapcie rozdział dziesiąty. Kocham was 🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro