22
- Emm... Słucham - udawałam silną ale w rzeczywistości moje serce wywinęli teraz salto.
- Chciałbym porozmawiać...
- O czym? - Parsknęłam śmiechem.
- O tobie. O mnie. O nas.
- Nie ma nas, zrozum to w końcu - już miałam zamykać drzwi, gdy nagle ręka chłopaka uderzyła w nie z ogromną siłą.
Odskoczyłam przestraszona, a po chwili poczułam wargi chłopaka na swoich.
Nie oddałam pocałunku. Stałam po prostu i czekałam na rozwój sytuacji. Dawid odsunął sie ode mnie, a ja odchrząknęłam.
- Wyjdź - wymruczałam.
Zobaczyłam w jego oczach smutek.
Ale ja tak szybko sie nie poddam.
Nie jestem "łatwa".
Jeżeli naprawdę mnie kocha to sie postara. Jeszcze bardziej.
Przekręciłam klucz i ruszyłam z powrotem do salonu, w którym siedziała dziewczyna.
- Kto to był? - podniosła głowę patrząc na mnie.
- Nikt ważny - odpowiedziałam - Idę ma chwilę do pokoju.
- Okej - przyjaciółka wsadziła sobie do buzi kolejna garść popcornu i wróciła do oglądania filmu.
Mój pokój znajdował sie obok łazienki.
Postanowiłam więc spróbować zmyć z siebie ostatnie minuty.
Wzięłam czarne rurki i duży różowy sweter.
Po drodze złapałam też czystą bieliznę i skarpetki.
W łazience rzuciłam wszytko na ziemię i spojrzałam w lustro.
Masakra.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.
Czułam jak gorąca woda oblewa moje ciało.
Było mi z tym dobrze.
Chciałam po prostu o wszystkim zapomnieć.
---------
Nie mam ostatnio weny.
Rozdział jest beznadziejny.
Bardzo przepraszam :(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro