03
Layla wbiegła do mojego domu jak poparzona, krzycząc, ze życie nie ma sensu.
Aha, okej.
Usiadłam na kanapie słuchając krzyków przyjaciółki.
- Co on sobie myślał?! Ze co kurwa?! Że jestem kolejną tanią dziwką? Że będę kolejną zabawką? - jej glos nie co ucichł
Matt.
Zabije chuja.
- Poczekaj - przytuliłam ją. Opowiedz mi wszystko.
- Nie wiem od czego zacząć... - widziałam, ze po jej policzkach spływają łzy.
- Najlepiej od początku - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Okej... Zadzwonił do mnie ten idiota John i chciał sie spotkać - zaczęła
No tak, John.
- Poszłam z nim do kawiarni i tam zobaczyłam to... - zaczęła plakac, wtulając się w moją koszule w kratkę.
Gladzilam ja po głowie.
- Matt siedział tam z Sashą. Najwieksza suka ever. I nagle ona położyła dłoń na jego dłoni, a on przysunął ją do siebie i pocałował. Potem zaczęli sie obściskiwać. Reszty nie widziałam. Uciekłam.
Zabije chuja. Zabije sukę.
***
Gdy Layla troche sie uspokoiła rozpoczęłyśmy nasz maraton filomowy.
Zaczęłyśmy od "Zostań jeśli kochasz", potem "100 metrów nad niebem", a na koniec "Hobbit".
Po wyłączeniu telewizora poszłam do łazienki sie przebrać.
Z moich spodni wypadła karteczka.
No wlasnie, Dawid.
Wzięłam mojego białego IPhona i wpisałam numer z karteczki.
Ja: Hej, to ja Vicky. Jak sie czujesz?
Podaje moj numer jakbyś czegoś potrzebował ;)
Wyślij.
Otrząsnęlam sie i powróciłam do czynności, która wlasnie miałam wykonać.
Nagle mój telefon zawibrował.
Dawid ❤️: Cześć aniołku ;) Juz dobrze, dziękuje, ze sie martwisz ;)
Aniołku?
To słodkie.
-------------
Dawid słodziak? :')
I ten jego aniołek.
Czytasz? Zostaw cos po sobie :)
Na zdj Layla :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro