Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVI

Rozdział trochę inny i krótszy niż pozostałe, ale mam nadzieję, że i tak wam się spodoba:) nie ma tytułu, ponieważ nie mam pomysłu ;-; XD
zapraszam do czytania!

Pansy wpadła do dormitorium i trzęsącymi się rękoma zamknęła za sobą drzwi. Nadal była bardzo roztrzęsiona po spotkaniu z malumosem. Wiewiór prawdopodobnie uratował jej życie. Drżąc na całym ciele usiadła na łożku i ukrywszy twarz w dłoniach, po raz kolejny w ciągu tego dnia, rozpłakała się.

* * *

Ron nie mógł nawet spokojnie wejść do Wielkiej Sali na obiad, bo odrazu został otoczony przez mnóstwo osób. W Hogwarcie informacje i plotki roznosiły się z szybkością błyskawicy. Każdy chciał dokładnie znać przebieg wydarzeń i przyczynę zachowania Gryfona. Ten tylko przepychał się przez "fanów", starając się dotrzeć do stołu, co wcale nie było łatwym zadaniem. W końcu, kiedy jednak udało mu się przecisnąć przez grono wielbicielek, usiadł ciężko na ławce i zaczął jeść, najszybciej jak potrafił, aby nie siedzieć długo w Wielkiej Sali.

* * *

Harry był ciągnięty przez Dracona w głąb Hogwartu. Nie miał pojęcia dokąd zmierzają, ale niewiele go to obchodziło. Ważne, że był z nim.
Blondyn poprowadził ich kilkoma korytarzami, których Potter nie rozpoznał. Po czwartym zakręcie przestał zwracać uwagę na drogę, którą podążali.
-Draco... - zaczął, ale Malfoy uciszył go gestem. Kiedy weszli po dziwnie znajomych schodach, Harry już wiedział dokąd zmierzają. Uśmiechnął się pod nosem.
Dotarłszy na siódme piętro, Malfoy przeszedł trzy razy wzdłuż ściany, a po chwili ich oczom ukazały się drzwi, które wyrosły jakby spod ziemi.
Draco nacisnął klamkę i, nadal trzymając w ręce dłoń Harry'ego, wszedł do środka.
Pokój Życzeń przygotował im obsydianowy kominek, ciemne łóżko idealnie współgrające ze szmaragdową pościelą i zestaw skórzanych kanap i foteli - także czarnych.
Blondyn uśmiechnął się zachęcająco i usiedli na kanapie. Potter wtulił się w Ślizgona i trwali tak, milcząc, bo słowa były zbędne.

* * *

-Ron! Merlinie, byłeś taki dzielny!
-Nie wiadomo co by się stało gdyby nie ty!
-Ratować Ślizgonkę? Szkoda czasu.
-Ron, to było super!
Takie krzyki latały nad uchem Weasley'a, kiedy jadł, a przynajmniej starał się jeść, obiad.
Wokół niego zgromadzili się Puchoni, Krukoni, oczywiście mnóstwo Gryfonów, ale najbardziej zdziwił Rona widok kilku Ślizgonów stojących niepewnie obok stołu Gryffindoru.
Zirytowany rudzielec podniósł się i z zamiarem wyjścia ruszył do drzwi, co skutecznie uniemożliwiła mu Pansy, która nie wiadomo skąd pojawiła się na jego drodze.
-Ja.. Znaczy... Dziękuje... Uratowałeś mi życie.... - jąkała się i widać było, że jest do dla niej trudne. Ron powstrzymał się przed rzuceniem jakiejś kąśliwej uwagi i tylko wzruszył ramionami.
-Nie ma za co - powiedział obojętnie - ty napewno postąpiłabyś tak samo - dodał, choć nie był tego taki pewien.
Wyminął zdumioną dziewczynę i udał się do wieży, chcąc trochę odpocząć. W końcu zasłużył, prawda?

* * *

Kiedy wybiła 6:30 otworzyły się stalowoszare oczy blondwłosego Ślizgona. Draco chciał się podnieść, ale coś skutecznie mu to uniemożliwiło. Spojrzał w bok i na jego usta natychmiast wpłynął uśmiech. Obok niego, na skórzanej, czarnej kanapie, leżał Harry. Rękę miał zarzuconą przez talię Malfoya, a głowę na jego klatce piersiowej. Draco poczuł miłe ciepło w okolicy serca. Czuł się tak, jak nie czuł się od wielu lat. Szczęśliwy, w pełni szczęśliwy. Nie chciał budzić śpiącego Gryfona, ale wiedział, że muszą iść na śniadanie, a potem na lekcje. Poruszył się lekko i spróbował wstać. Leżący obok brunet mruknął coś niezrozumiale, ale uparcie spał dalej. Draco jęknął z udawanym ubolewaniem i zbliżył twarz do Pottera. Owiał jego ucho ciepłym oddechem, a następnie pocałował delikatnie. Nie musiał czekać długo. Już po chwili przywitał go ten oślepiający blask zielonych tęczówek.
Harry podniósł lekko głowę i, widząc siedzącego przy nim Ślizgona, uśmiechnął się szeroko, a zarazem nieśmiało. Blondyn zinterpretował to jako zaproszenie i wpił się w wargi Harry'ego, który mruknął z przyjemności i oddał pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro