Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XLVIII

Chciałam bardzo podziękować za miłe słowa pod ostatnim rozdziałem! Już te osoby wiedzą, o kogo chodzi❤️
Czytałam Wasze oczekiwania co do kolejnych rozdziałów i myślę, że większość z Was się nie zawiedzie:)
Jeszcze raz dziękuję za tak długie i miłe komentarze, które zmotywowały mnie do napisania kolejnego rozdziału!

Draco Malfoyowi nigdy nawet przez myśl nie przemknęło, że kiedykolwiek będzie siedział z Hermioną Granger w bibliotece. A właśnie to w tej chwili robił.
Z westchnieniem irytacji odłożył kolejny, nie zawierający żadnych przydatnych informacji, tom na wciąż powiększającą się kupkę.
- Mówiłem ci, że tu nic nie ma - jęknął zarówno zawiedziony jak i zirytowany. Naprawdę liczył, że cokolwiek znajdą.
Dziewczyna spojrzała na niego znad swojej lektury.
- Przejrzałeś dopiero dwie książki - zauważyła. - W dodatku tylko je przekartkowałeś.
Draco przewrócił oczami.
- To nie ma sensu, Granger - warknął. - Nic mu nie przywróci wspomnień, pogódź się z tym. Twoje małe, gryfońskie wyrzuty sumienia nie zostaną stłumione, przykro mi - to powiedziawszy, wstał, odsuwając krzesło z nieprzyjemnym zgrzytem.
W tej samej chwili Hermiona złapała go za rękaw.
- Siadaj, Malfoy - syknęła. - Nie robię tego z poczucia winy – zawahała się na chwilę. - No, może trochę, ale nie tylko. Wiem, że można to odwrocić. Okej, nie lubimy się i prawdopodobnie nie polubimy i uwierz, że mi także nie sprawia przyjemności przebywanie z tobą dłużej, niż to konieczne, ale postarajmy się choć raz współpracować. Dla dobra Harry'ego? 
Ostatni argument najwyraźniej przekonał Draco, bo klapnął z powrotem na miejsce i z determinacją błyszczącą w oczach, sięgnął po jakąś książkę na temat zaklęć.

           *                   *                 *

Draco wrócił z biblioteki wyczerpany psychicznie. Przejrzał chyba z pięćdziesiąt książek, Granger tak samo. Przesiedzieli wsród ton lektur ponad pięć godzin, a nie znaleźli niczego, co mógłoby być pomocne w sprawie Harry'ego. Dopiero teraz Malfoy tak naprawdę poczuł, jak bardzo brakuje mu tego irytującego Gryfona. Usiadł ciężko na łóżku, wbijając wzrok w podłogę. Po chwili poczuł pieczenie pod powiekami, co mogło znaczyć tylko jedno. Nie będąc w stanie dłużej powstrzymywać łez, Draco pozwolił im spłynąć.
Nie trzeba było długo czekać, aż blondyn rozpłakał się na dobre.
W ciągu kilku minut policzki Malfoya zrobiły się mokre.
Chłopak opadł na pościel, chcąc stłumić szloch.
Chwytał spazmatycznie powietrze, nie mogąc się uspokoić.
Zawinął kołdrę wokół siebie i wtulił się w nią. Po chwili zmęczony płaczem, zasnął.

         *                     *                   *

Dochodziła dwudziesta trzecia, kiedy Hermiona wślizgnęła się do pokoju wspólnego. Ruszyła po cichu w stronę schodów do swojego dormitorium, krzywiąc się wraz z każdym skrzypnięciem.
Dotarła już do szczytu stopni, ale zatrzymał ją głos.
- Gdzie byłaś? - warknął Ron, siedzący w fotelu tak, że wcześniej go nie zauważyła.
Granger spojrzała na niego gniewnym wzrokiem.
- Wydaje mi się, że to nie twoja sprawa - syknęła i odwróciła się, chcąc wejść do sypialni.
- Lavender widziała cię w bibliotece z Malfoyem - powiedział Weasley oskarżycielsko.
Hermiona zatrzymała się w połowie drogi.
Zerknęła na rudzielca przez ramię.
- To nie twoja sprawa - odparła i odwróciła się, otwierając drzwi dormitorium.
Ron zerwał się z miejsca i złapał ją za nadgarstek.
- Bratasz się z wrogiem! - warknął.
- Powtarzasz się! - Hermionie odrazu stanęła przed oczami scena z czwartego roku, kiedy to rudzielec prawił jej kazania, bo spotykała się z Krumem.
Weasley zaniemówił. Przez chwilę patrzył się na nią w milczeniu, jednak szybko odzyskał głos.
- Ale to Malfoy! - zawołał, jakby to miało wszystko usprawiedliwić. - Właśnie przez niego użyliśmy na Harrym Obliviate, a teraz ty mu pomagasz?!
W dziewczynie coś zawrzało.
- Wiesz co? - warknęła. - Skoro nie widzisz nic złego w tym, co zrobiliśmy, to może jesteś tak samo chory umysłowo jak Ginny?! To rodzinne?!
Rudzielec zamarł.
Granger wiedziała, że uderzyła w czuły punkt, ale nie żałowała. Ron zasłużył na każde wypowiedziane przez nią słowo.
Odwróciła się na pięcie i wreszcie, nie zatrzymywana już przez Weasley'a, weszła do sypialni.

          *                    *                  *

Harry zamknął drzwi dormitorium i oparł się o nie. Wydawało mu się, że zostawił podręcznik od zielarstwa w salonie i chciał zejść po niego na dół. Na schodach przypadkiem usłyszał urywek rozmowy Hermiony z Ronem.
Zrozumiał z tego tylko tyle, że przyjaciele rzucili na kogoś Obliviate z powodu Malfoya.
Kurwa, czy naprawdę Malfoy ma coś wspólnego ze wszystkim co ostatnio dzieje się w Hogwarcie? - pomyślał.
Miał tyle informacji, ale żadne nie łączyły się ze sobą.
I o co, do cholery, chodziło z Draco?
Czemu naopowiadał Harry'emu takich bzdur, że niby oni... Nie, to niedorzeczne!
Potter pokręcił głową ze zrezygnowaniem i ruszył w stronę łóżka. W końcu było już późno, a jutro poniedziałek.
Na pewno niedługo wszystko się wyjaśni -stwierdził tuż przed zaśnięciem. - Oby tylko jak najszybciej...

Ehh, klasycznie ta sama śpiewka- proszę o komentarze!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro