Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XL

Z racji, że mam dzisiaj urodziny to wstawiam rozdział haha. Miłego czytania!!!
Przy okazji, znalazłam betę, więc rozdziały nie będą miały już nawet drobnych błędów☺️

Ron delikatnie uchylił drzwi pokoju 206.
Ginny podniosła wzrok znad szkicownika, który trzymała na kolanach i uśmiechnęła się do brata.
- Cześć Ron - przywitała się i wróciła do rysowania.
- Cześć... - odparł Weasley zdławionym głosem. Podszedł niepewnie do łóżka dziewczyny i usiadł na stojącym obok krześle.
- Czy zrobiłeś tak, jak mówiłam? - zapytała Weasleyówna, wciąż skupiona na szkicowniku.
- Emm... Ginny, czy ty jesteś pewna, że... no wiesz... - plątał się Gryfon.
Rudowłosa odłożyła blok na szafkę i spojrzała ostro na brata.
- Tak, jestem pewna - powiedziała twardo. - Ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie: zrobiłeś to, co mówiłam?
Ron westchnął.
- Nie - mruknął wreszcie cicho.
Czuł na sobie wzrok siostry, ale nie miał zamiaru na nią spojrzeć.
- Posłuchaj mnie - zaczęła dziewczyna dość spokojnym tonem, jednak kryła się za nim ledwo hamowana irytacja i złość - Chcę dla Harry'ego jak najlepiej. Malfoy go skrzywdzi. Jest śmierciożercą i mogę się założyć, że zainteresował się i zdobył zaufanie Harry'ego na polecenie Sam-Wiesz-Kogo.
Weasley pokiwał głową. Przesiedzieli kilka minut w milczeniu.
- Widzę, że już sobie nie porozmawiamy - prychnęła Ginny. – Możesz już iść, jeśli chcesz. - Wzięła z powrotem swój szkicownik, czym dała bratu wyraźny znak, że rozmowę jak i wizytę uważa za zakończoną.

* * *

- I co? - zapytała Hermiona, nerwowo wykręcając ręce, kiedy Ron wrócił ze szpitala.
Chłopak nie odpowiedział, tylko ominął Granger i wszedł po schodach do dormitorium, wiedząc, że Gryfonka ruszy za nim.
Nie pomylił się.
Już po chwili przyjaciele siedzieli w sypialni, aszatynka patrzyła na Weasley'a wyczekująco.
Rudowłosy odetchnął głęboko i streścił Hermionie całe spotkanie z siostrą. Na koniec dodał:
- Mówiłem ci, że musimy wziąć się do roboty. Im dłużej czekamy, tym większe niebezpieczeństwo grozi Harry'emu!
Granger niespokojnie skubała skrawek swojej szaty. Zaczynała się zastanawiać, czy to aby dobry pomysł.
- Ron, ja... - zaczęła Gryfonka, ale Ron przerwał jej ostro.
- Chcesz się wycofać? - prychnął gniewnie. - Zgoda! Proszę bardzo! Droga wolna!
- Nie, nie to miałam na...
- Czas się wreszcie zdecydować, Hermiono! - zawołał. - Jesteś ze mną, czy nie?
Dziewczyna spuściła wzrok, bijąc się z myślami. Z jednej strony Ron i Ginny mogli mieć rację. Ale z drugiej... Weasley patrzył na nią niecierpliwie.
- Cześć, mam... - od odpowiedzi uratowało Hermionę wtargnięcie Pansy do pokoju. - Ups... Przeszkadzam? - zatrzymała się w progu.
- Nie, nie, właściwie już wychodziłam - Granger wstała, zamykając za sobą drzwi złapała jeszcze spojrzenie rudzielca, które mówiło, że prędzej czy pózniej dokończą tą rozmowę. Do tej pory musi mieć odpowiedź.

* * *

Harry zerwał się do pozycji siedzącej i praktycznie sturlał z łóżka, lądując z hukiem na podłodze. Hałas obudził Draco, który przecierając oczy, spojrzał z rozbawieniem na Pottera.
- Co, od rana szalejesz? - uśmiechnął się pobłażliwie i ziewnął.
- Malfoy! - Warknął brunet, pocierając obolały tyłek. - Wiesz która godzina? Już po 10!
Ślizgon spojrzał na niego dziwnym wzrokiem.
- I w związku z tym? - zapytał, unosząc brew w typowy dla siebie, malfoyowski sposób.
- Halo! Lekcje?! - zawołał Gryfon, który w końcu podniósł się z ziemi i zaczął się pospiesznie ubierać.
Odpowiedział mu śmiech blondyna.
- Jest sobota, idioto - powiedział czule Malfoy.
Harry zatrzymał się w połowie ruchu. Po chwili palnął się w czoło otwartą dłonią.
- No tak - mruknął.
- Wiesz... - zaczął Draco, na pozór niewinnie. - Jest dopiero 10, mamy jeszcze sporo czasu, który można wykorzystać na... - blondyn nie dokończył, bo przerwał mu Harry, który położył się na nim i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

* * *

Hermiona czekała w pokoju wspólnym już ponad dwie godziny. Od Rona dowiedziała się, że Harry nie wrócił na noc do dormitorium. Oboje doskonale wiedzieli, gdzie spał, ale żadne z nich o tym nie wspomniało.
Granger z trzaskiem zamknęła księgę, którą trzymała na kolanach.
Miała dosyć czekania! Pójdzie do tych cholernych lochów i, choćby miała wywarzyć drzwi do dormitorium, to wejdzie tam i wyciągnie Harry'ego za włosy.
Wstała z zamiarem wykonania swojego postanowienia, kiedy do pomieszczenia ktoś wszedł.
- Cześć, Hermiono - powiedział wesoło Potter. Był zarumieniony, włosy miał w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj, a jego ubrania wskazywały wyraźnie na to, co przed chwilą robił.
- Harry... - wcześniejsza werwa i pewność siebienagle opuściły dziewczynę. - Musimy porozmawiać...
Gryfon przewrócił oczami.
- Znowu to samo? - jęknął.
Szatynka zaperzyła się.
- To ważne! - Zawołała.
Brunet opuścił ramiona w geście rezygnacji.
- Zgoda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro