Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Ten rozdział jest krótszy niż inne, ale mam nadzieję, że i tak przypadnie Wam do gustu:)
Część piąta pojawi się prawdopodobnie 28-30 sierpnia, więc czekajcie cierpliwie:) pamiętajcie o ocenach i komentarzach, bo wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze:)
Nie przedłużam i zapraszam do lektury.

 

Co mi, do jasnej cholery, odjebało?! – Wręcz krzyczał do siebie w myślach Draco, chodząc to w jedną, to w drugą stronę po prywatnym dormitorium. –Co mi, kurwa, odjebało, żeby chcieć pocałować Pottera na meczu?! – Podniósł poduszkę i rzucił nią o ścianę.
– Jestem debilem, skończonym idiotą – mruknął do siebie, siadając na łóżku. Wplótł palce w swoje platynowe włosy, tak, że wyglądało jakby za chwilę miał zamiar je sobie wyrwać.

                        * * *

Harry siedział w pokoju wspólnym na bordowej kanapie, wpatrując się w wesoło tańczące w kominku płomienie.
Mimo, iż wygrali mecz i teraz dookoła niego wszyscy bawili się w najlepsze, on nadal myślał o incydencie z blondynem.
Mnie już chyba całkiem powaliło – pomyślał. – Wydawało mi się, że Fretka chciała mnie pocałować. Chyba spadając z miotły uderzyłem się w głowę. Tak, bardzo mocno uderzyłem się w głowę. – Uznał i tej wersji uczepił się jak tonący brzytwy. Nie chciał nawet snuć innych domysłów na temat tego incydentu. Przywidziało mu się. I kropka.
– Ej, Harry! Nie siedź tak! Baw się z nami! W końcu gdyby nie ty, nie byłoby tej imprezy! - Krzyknął Ron.
Brunet uśmiechnął się krzywo, bąknął coś, że po wypadku na meczu boli go głowa i idzie odpocząć i pobiegł do dormitorium.
Mimo tego, że "wyjaśnił" sobie dziwne zachowanie Malfoya, nadal nie mógł pozbyć się myśli, że to było coś więcej niż tylko halucynacje wywołane uderzeniem.

                   * * *

Tymczasem w lochach, w dormitorium Slytherinu, Malfoy wziął do ręki swój notes, chcąc opisać dzisiejsze wydarzenia. Otworzył go, przygotował pióro i atrament, gdy nagle zauważył jakieś słowa napisane bardzo małym druczkiem w rogu kartki.
Blondyn wytężył wzrok starając się rozczytać. Napis głosił:
Nudne jak cholera, pozdrawiam, Potter
W Draco coś się zagotowało. Wściekły rzucił dziennikiem na łóżko i wybiegł z pokoju, kierując się w stronę Wieży Gryffindoru.

                       * * *

Harry siedział w pokoju wspólnym, czytając podręcznik od eliksirów. Znając jego szczęście, Snape jutro go przepyta, więc wolał być przygotowany.
Nagle usłyszał hałas dobiegający zza portretu, jakby ktoś uderzał w niego uderzał. Dało się słyszeć oburzony głos Grubej Damy oraz krzyki:
– Otwieraj! Muszę porozmawiać z Potterem!
Zaskoczony Brunet podszedł i otworzył wejście, a wtedy do wieży wpadł rozwścieczony Draco. Był tak czerwony, że równie dobrze mógłby robić za ozdobę w dormitorium Gryfonów.
– Malfoy, co ty wyprawiasz? – Harry spojrzał na blondyna dziwnym wzrokiem.
– Co ty sobie myślisz?! Że możesz czytać mój dziennik?! Poczekaj tylko! Niech mój ojciec się o tym dowie! – Krzyczał Draco.
– Ej, spokojnie! – brunet próbował uciszyć gościa. – Chcesz mi powiedzieć, że gdybyś ty znalazł mój pamiętnik to byś go nie przeczytał? Poza tym, co w tym dzienniku jest takiego, czego nie mógłbym zobaczyć, co? Same nudne opisy różnych dni.
Czyli nie zauważył...? - pomyślał blondyn.
– Dobra, Potter, pójdę już – bąknął Blondyn i ruszył ku wyjściu, gdy nagle usłyszał jeszcze głos Harry'ego:
– Serio chodzisz z Parkinson?
Malfoy przystanął i odwrócił się powoli.
– Skąd taki wniosek? – Zapytał i poczuł jak na nowo zbiera się w nim złość. A może... Wstyd?
– No wiesz, te serduszka "P+D" mówią same za siebie – zaśmiał się Potter. – Poza tym dużo czasu spędzacie razem no i...
– Ja i Pansy? Chciałaby - prychnął blondyn. – To nie ona mi się podoba.
– Jeśli nie ona, to kto? – gryfońska ciekawość zwyciężyła, brunet musiał zapytać.
– To chyba już nie twoja sprawa, Potty – warknął Draco i wyszedł, nie zwracając uwagi na dalsze pytania Harry'ego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro