Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział LX

Zanim zapomnę - gdyby ktoś chciał szybko się ze mną porozumieć w sprawie rozdziału czy czegokolwiek innego, to piszcie do mnie na snapie - ula2501 :))
A teraz zapraszam na rozdział 60!

- Proszę - powiedział Harry, podając Hermionie pelerynę. Dochodziła 1:30. Do spotkania z Malfoyem zostało pół godziny.
- Dziękuję - Granger szybko zabrała niewidkę, jakby bojąc się, że Potter może zmienić zdanie. Zapadła niezręczna cisza. Brunet nerwowo przeczesał włosy i przygryzł wargę.
- Mam nadzieję, że uda wam się coś znaleźć... - wydusił Gryfon.
Szatynka uśmiechnęła się krzywo.
- Ja też, Harry. - Odparła cicho. - W końcu to wszystko po części moja wina.
Wyraz twarzy Pottera momentalnie uległ zmianie. Rysy stężały, a spojrzenie stwardniało.
- Zdajesz sobie sprawę, iż nadal musimy o tym porozmawiać? - powiedział oschle.
Granger westchnęła. Nieważne, jak długo starała się oddalić tę dyskusję w czasie, wiedziała, że co się odwlecze to nie uciecze.
- Tak. - Odparła pocierając czoło. - Ale narazie nie mam na to siły, Harry. Tyle się teraz dzieje...
- Rozumiem - odpowiedział Potter. - Mnie też jakoś specjalnie nie ciągnie do kłótni, a mam pewność, że ta rozmowa się w nią zamieni. - Uśmiechnął się delikatnie.
Hermiona zachichotała. Chłopak miał rację.
- Muszę już iść. - Odparła. - Lepiej połóż się spać. Dobranoc. - Nałożyła na siebie pelerynę i zniknęła Harry'emu z oczu.
Gryfon wpatrywał się w przestrzeń jeszcze chwilę, po czym wrócił do dormitorium. Bądź co bądź, co do jednej rzeczy Granger miała rację. Powinien iść spać.

       *                      *                    *

Malfoy zerknął ze zniecierpliwieniem na zegarek. Za pięć druga. Co prawda Grager jeszcze się nie spóźniła, jednak Draco zaczynał się denerwować. Nie znosił czekania, a tym bardziej czekania na przemądrzałą szlamę, która zniszczyła mu związek.
Zacisnął szczękę. Musiał się opanować, jeśli nie chciał przekląć Gryfonki już na samym początku ich spotkania. Mimo iż bardzo chętnie by to zrobił. Jednak Granger starała się mu pomóc - Po tym jak sama wszystko spierdoliła - pomyślał z ironią, więc wypadało mu zachować się wobec niej co najmniej przyzwoicie.
Był ciekaw, co też dziewczyna wymyśliła, żeby mogli bez konsekwencji wejść do biblioteki i przejrzeć na spokojnie Dział Zakazany.
Westchnął cicho. Kiedy był sam zdejmował swoją maskę chłodnego opanowania i pozwalał uczuciom wstąpić na jego twarz.
Skończył się okres, w którym Draco płakał lub dawał się ponieść emocjom.
Zamiast łez  nadeszła po prostu niechętna akceptacja, tego, co zgotował mu los, czytaj Granger i Weasley. Stracił nadzieję na powrót do Harry'ego, ale Hermiona wciąż twierdziła, że znajdą sposób. Gryfoni potrafili być naprawdę uparci.
Ślizgon oparł się o ścianę i zamknął oczy, oddychając głęboko. Nagle jego wyczulony słuch zarejestrował czyjeś kroki. Szybko ukrył się w pobliskiej niszy, modląc się, aby osobą, która o drugiej w nocy urządzała sobie przechadzki nie był Filch. Albo co gorsza Harry.
Kiedy po dłuższej chwili nie usłyszał nic podejrzanego, ostrożnie wychylił się ze swojej kryjówki i rozejrzał uważnie.
Korytarz był pusty. Powoli wyszedł z cienia.
- O, Draco - prawie podskoczył. - Już miałam iść do lochów cię szukać.
- Granger - warknął Malfoy. - Musisz się tak skradać?
Dziewczyna ściągnęła z siebie materiał, dziwnie podobny do tego, w którym odwiedził go Harry, i uśmiechnęła się.
- Nie. - Odparła, zwijając pelerynę. - Ale chyba żadne z nas nie chce zarobić szlabanu, prawda? Powinniśmy zachować ostrożność.
Ślizgon przewrócił oczami.
- Lepiej przejdźmy do rzeczy. - Gryfonka przerwała milczenie.
- Czy to propozycja? - Draco uniósł kpiąco jedną brew. - Wybacz, Granger. Nawet gdybym chciał, to wciąż jestem zajęty, nie zapominaj o tym.
Hermiona już otwierała usta, żeby odgryźć się ciętą ripostą, ale powstrzymała się.
Z jakiegoś powodu to, co powiedział Malfoy, o tym, że jest zajęty, dziwnie ją rozczuliło.
- Po prostu chodź. - Gryfonka zarzuciła pelerynę na siebie oraz Draco i zbliżyła się do drzwi.
- Alohomora - wyszeptała i zamek ustąpił. Wkroczyli do biblioteki.
Starali się poruszać jak najciszej. Nigdy nie wiadomo, czy gdzieś w pobliżu nie kręciła się pani Norris lub, co gorsza, sam Filch.
Hermiona dokładnie zamknęła za nimi drzwi.
- Dział Zakazany jest tam - wskazała palcem wspomnianą półkę.
Draco przewrócił oczami.
- Wiem, Granger.
Szatynka spojrzała na niego ostro, ale on tylko odwrócił wzrok.
Podeszli do regału. Serce waliło Hermionie jak młotem. Nie pierwszy raz robiła coś wbrew regulaminowi szkoły, jednak nigdy wcześniej nie towarzyszył jej Draco Malfoy.
Dziewczyna zrzuciła z nich niewidkę i położyła ją na podłodze.
- Szukamy. - Poleciła Ślizgonowi. - Ja zacznę z tej strony, a ty z drugiej.
Blondyn, nic nie mówiąc, dostosował się do słów dziewczyny.
- Jeśli usłyszysz kroki czy cokolwiek podejrzanego, szybko chowaj się pod peleryną - dodała jeszcze. Malfoy skinął głową i zabrali się do pracy.
Granger przeleciała wzrokiem po grzbietach książek. Okładki Większości z nich były puste.
Wzięła pierwszy tom z brzegu i przekartkowała go. Nie mieli całej nocy.
Kilka książek i wiele zniecierpliwionych prychnięć Malfoya później, zniechęcona Hermiona opadła na podłogę. Nie miała siły ani tym bardziej ochoty na dalsze poszukiwania. Przejrzeli chyba ze sto tomów i żaden nie zawierała nic, czego nie dowiedzieli się z lektur powszechnie dostępnych. W książkach z Działu Zakazanego było jedynie więcej informacji na temat etymologii oraz znaczenia zaklęcia Obliviate. Nic nowego, jeśli chodziło o cofanie jego skutków.
Granger oparła głowę o regał. Naprawdę liczyła, że uda im się cokolwiek znaleźć. Zerknęła na Draco. Malfoy wciąż niestrudzenie kartkował stare tomiszcze, wyglądając przy tym ba niesamowicie skupionego i ani trochę zmęczonego.
Gryfonka westchnęła i przymknęła oczy.
Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła przysypiać. Zdała sobie z tego  sprawę dopiero, gdy Draco potrząsnął jej ramieniem.
- Granger - szepnął podekscytowany. - Granger!
Szatynka uchyliła powieki. W oczach Ślizgona dostrzegła błysk.
- Znalazłeś coś? - zapytała, natychmiast podnosząc się z ziemi. Zmęczenie minęło w ułamku sekundy.
Blondyn pokiwał głową i wręczył Hermionie jakąś książkę.
Dziewczyna zaczęła czytać, a z każdym słowem jej źrenice rozszerzały się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro