Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#30

SKYE

  Czekałam na Harry'ego w swoim pokoju. Było już późno, a on się spóźniał. Chodziłam zdenerwowana i zestresowana. Cały czas nerwowo spoglądałam na zegarek, który stał przy moim łóżku. Co jakąś chwilę zerkałam Gwen. Moja przyjaciółka przez całe popołudnie siedziała nad swoją piosenką. Powiedziała mi, że od jakiegoś czasu już nad nią myślała, więc napisanie jej nie było czymś trudnym.  Pracowała w pocie czoła, aby ją skończyć. Zaproponowała, że mogłaby mi pomóc, ale nie mogłam jej o to prosić. Musiała pomyśleć o sobie, a nie o mnie. Ja potrzebowałam inspiracji, która wcale mi nie przychodziła. Córka Śpiącej Królewny zauważyła, że ją obserwowałam, więc podniosła wzrok znad zeszytu. Westchnęłam i usiadłam na skraju jej łóżka.

- A co jeśli zapomniał? - spytałam zmartwiona. Ponownie zerknęłam na zegarek. Nawet jak na niego to nie było podobne. Gwen położyła dłoń na moim ramieniu.

- Spokojnie Skye, daj mu jeszcze chwilę. Wiesz jaki on jest.  - odparła, po czym uśmiechnęła się blado, aby dodać mi otuchy. Usłyszałam dźwięk jej telefonu. Podniosła go i zmarszczyła brwi. - Dziwne. Ruby zaprosiła mnie na wspólny wieczór z wami. - dodała po chwili, kiedy przeczytała wiadomość. Klasnęłam w dłonie.

- Świetny pomysł! Nie będziesz tutaj sama siedzieć  - powiedziałam radośnie, ale jej mina wyrażała to, że nie była przekonana taką propozycją. Spuściła wzrok.

- Nie chcę się wam  wpychać w randki. Poza tym muszę skończyć piosenkę - odpowiedziała pośpiesznie. Przewróciłam oczami, po czym się zaśmiałam. Wstałam z jej łózka i skierowałam się w stronę swojego biurka. Wzięłam swój telefon i wybrałam numer syna Kapitana Haka.

- To tylko koleżeńskie spotkanie. To nie taka oficjalna randka - powiedziałam, po czym spojrzałam na nią. Zadzwoniłam do Harry'ego. W słuchawce usłyszałam kilka sygnałów, ale nikt nie odebrał. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Gwen siedziała bliżej, więc otworzyła. W drzwiach stał syn Kapitana Haka. Był ubrany w luźną koszulkę, a na to miał zarzuconą skórzaną czerwoną kurtkę. Włosy były idealnie zaczesane do tyłu. Na jego ustach gościł ten sam łobuzerski uśmiech co zawsze. Spojrzałam na niego i uniosłam brew.

- Spóźniłeś się - powiedziałam. Próbowałam być twarda, ale jego uśmiech mi na to nie pozwolił. Zmiękłam.

- Taki wygląd sam się nie zrobi. Idziemy? - zapytał po chwili. Pokiwałam twierdząco głową, po czym zabrałam swoje rzeczy.Kiedy wychodziłam jeszcze raz spojrzałam na Gwen.

- Idziesz z nami? - spytałam ponownie przyjaciółkę. Pokiwała przecząco głową.

- Może później do was dołączę. - zawahała się na odpowiedzią. Uśmiechnęła się i wróciła do pisania swojej piosenki. Wymieniłam spojrzenie z Harry'm. Założyłam torebkę na ramię i wyszłam z pokoju.

- To gdzie idziemy? - spytał po chwili. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- To jest niespodzianka - powiedziałam tajemniczo i sprawdziłam adres, który podała mi Ruby. Mieszkałam w Auradonie prawie cztery miesiące, ale nie znałam jeszcze wszystkich miejsc. Harry spojrzał na mnie zaskoczony. - Nie patrz tak na mnie, bo i tak ci nie powiem. Po prostu chodź.

Chwyciłam go za rękę i poszliśmy.

***

Po jakimś czasie dotarliśmy pod klub karaoke. Harry spojrzał na baner i pośpiesznie odwrócił wzrok. Widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale go wyprzedziłam.

- Zanim zaczniesz marudzić posłuchaj. - zaczęłam pospiesznie. Skrzyżował ręce na piersi - To jest klub karaoke, ale nie musisz wcale śpiewać i nikt cie nie będzie do tego zmuszał. Ruby zaproponowała żebyśmy się tu spotkali z nią i Carlosem...

- A ty się jej posłuchałaś?

- Tak. Och daj spokój nic ci się niestanie jak tu zostaniemy. Będzie fajnie. Zapewniam cie. I obiecuje nie będę zmuszać do śpiewana. - odparłam śmiało. Uniósł brew. Wyraźnie bił się z myślami.

- Obiecujesz? - wypalił, a ja pokiwałam głową.

- Obiecuje - odparłam szczerze. Westchnął, po czym przytaknął delikatnie głową. Klasnęłam w dłonie. Weszłam pierwsza, a on zaraz za mną. To było niesamowite miejsce. Dużo stolików, a źródłami światła były małe lampy zawieszone na ścianach. Wszędzie dominował kolor fioletowy. Najbardziej w oczy rzucała się duża scena oraz monitor z wyświetlanym tekstem. Panowała tu bardzo wesoła atmosfera. Zerknęłam na Harry'ego, który przyglądał się wszystkiemu ze średnio zadowoloną miną. W środku było wielu uczniów naszej szkoły. Rozejrzałam się i zauważyłam Ruby i Carlosa, którzy siedzieli przy samej scenie. Pociągnęłam syna Kapitana Haka w tamtą stronę. Nie byli sami. Przy stoliku również siedziała Evie i Jay. Byli zaskoczeni naszym widokiem. Ruby podeszła do nas jako pierwsza.

- Świetnie że już jesteście. Skye zgłosiłam siebie, ciebie i Evie do konkursu karaoke - powiedziała radośnie.

- Zgłosiłaś mnie? - spytałam zaskoczona, ale nie odpowiedziała na moje pytanie. Machnęła ręką. Podeszliśmy do stolika.

- Będzie super. Czekamy jeszcze na Bena i Mal oraz Gwen. Na początku mówiła, że nie chce przychodzić, ale udało mi się ją przekonać. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić. Prawda - spojrzała na Evie i Jaya, którzy średnio byli zadowoleni z faktu, że Gwen będzie nam towarzyszyć. - Poza tym to dobry sposób na integrację waszą z nami i naszą z wami - dodała jeszcze weselej. W myślach przyznałam jej odrobinę racji. Zajęłam miejsce przy Evie, a Harry usiadł obok mnie. Córka Roszpunki poszła w stronę baru, aby złożyć zamówienie

- Cieszę się, że Gwen przyjdzie. - zaczęłam rozmowę. Evie ścisnęła usta w cienką linie i wymieniła spojrzenie z Jayem. - Wcześniej nie była pewna, ale Ruby ma dar przekonywania - dodałam z uśmiechem.

- Jeśli tylko przyjdzie my się ulotnimy. Nie chcemy się z nią widzieć - odparła dziewczyna sucho i bez emocji w głosie. Westchnęłam ciężko.

- Wiem, że postąpiła źle, ale ona nie jest taka. To porządna dziewczyna, która popełniła jeden błąd. Posłuchała Mal, ale dobrze wiecie, że zależy jej na was. Pomogła ci wtedy kiedy jej potrzebowałaś, a ty Jay nie pamiętasz jak pytałeś się mnie o radę czy zaprosić ją na Bal Maskowy.Powtórzę jeszcze raz,  popełniła błąd,ale moim zadaniem zasłużyła na szansę i wybaczenie. Jej bardzo na was zależy. - powiedziałam trochę przybita. Evie może trochę zmiękła. Spojrzałam na Jaya, który nie chciał nic powiedzieć. Odwrócił wzrok i skupił się na czymś innym. Przewróciłam oczami - Ona nie ocenia książki po okładce. Wy też nie oceniajcie jej przez jeden błąd. - dodałam. Spojrzałam na nich, a później na Harry'ego, który ku mojemu i chyba ich zaskoczeniu przyznał mi racje. Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Wróciła Ruby z napojami dla wszystkich. Niedługo później dołączyła Mal w towarzystwie Bena. Córka Diaboliny średnio była zadowolona z naszego towarzystwa. Bez słowa usiadła obok Bena. Rozejrzałam się po sali. Niedaleko nas zauważyłam Lonnie, która siedziała razem Azizem co mnie odrobinę zaskoczyło. Oboje wyglądali jakby dobrze się bawili,a  to wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Evie mnie szturchnęła. Spojrzałam na nią zaskoczona, ale ona kiwnęła głową w stronę Bena. Zerknęłam w stronę przyjaciela.

- Wy też jesteście na randce? - spytał Książę. Zaśmiałam się.

- Nie do końca - rzuciłam szybko - To koleżeńskie spotkanie. Prawda Harry? - spytałam go. Przytakną niechętnie, co mnie zdziwiło. Ben uśmiechnął się i wrócił do rozmowy z Mal. Oparłam się o oparcie sofy, na której siedzieliśmy. Byłam zakłopotana. Nie traktowałam tego jak randkę, a jeśli on tak. Czułam jak moje policzki zaczęły płonąć.

- Świetnie! - zawołała Ruby - Jesteśmy w komplecie.

Do naszego stolika podeszła Gwen. Wyraźnie się stresowała. Rzuciła nam wszystkim nieśmiałe "cześć". Ruby wzięła ją na słowo. Jak się później okazało chciała jej powiedzieć o tym, że ją również zgłosiła konkursu karaoke, a to średnio ją ucieszyło. Jednak żeby nie sprawić Ruby zawodu, zgodziła się bez słowa. Usiadła obok Bena.

- Skoro jesteśmy już wszyscy razem powinniśmy poruszyć pewien temat. - wypaliła córka Roszpunki i spojrzała na nas wszystkich. - Żyjemy tu wszyscy razem. Powinniśmy żyć razem w zgodzie i harmonii. Jakiś czas temu miał miejsce pewien przykry incydent, ale nie będę wam tłumaczyć o co dokładnie chodziło. Dążę do tego, aby poprzez dzisiejszy wieczór zapomnieć o wszystkich nieprzyjemnościach jakie miały miejsce. Jesteśmy w Auradonie, najcudowniejszym miejscu na świecie. Niektórzy dostali szansę na nowe życie i nie warto się złościć przez nieprzyjemne incydenty. Tak mówię do was Potępieni. Dajcie nam szansę tak ja my ją wam daliśmy. Nie przekreślajcie nas po jednym błędzie - podsumowała. Evie spuściła wzrok. Jay westchnął ciężko.

- Przepraszam was - powiedziała Gwen - Źle zrobiłam i naprawdę nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło - dodała, a jej policzki pokrył rumieniec. Evie skuliła się w swoim miejscu. Jay wstał i wyciągnął dłoń w stronę córki Śpiącej Królewny.

- Ja też przepraszam. Zachowałem się nie fair wobec ciebie. Zapomnijmy o tym - powiedział.

- Ty i przepraszanie? - spytała Gwen z uśmiechem - To nie w twoim stylu - dodała. Jay pokręcił głową przez śmiech. Evie również wstała. Podeszła do córki Śpiącej Królewny.

- Ja też przepraszam. Nie wiem co mnie napadło. Byłam wściekła, że mnie tak potraktowałaś, ale w głębi było mi przykro. Brakowało mi ciebie - powiedziała. Gwen ją przytuliła. - W końcu mamy to za sobą. Nie ma co się złościć o takie rzeczy - dodała zakłopotana. Córka Śpiącej Królewny przytaknęła głową, po czym obie się zaśmiały. Zerknęłam na Bena, który również się uśmiechnął. Mina Mal wyrażała niezadowolenie, ale nie chciała tego okazać. Carlos klasnął w dłonie.

- Skoro już wszystko jest wyjaśnione może przejdziemy do konkursu, który zaraz się zaczyna. Powinnyście pójść wybrać piosenki - powiedział. Ruby przyznała mu rację. Wyciągnęła nas. Próbowała przekonać Mal, aby przyłączyła się do nas, ale ona twardo odmówiła. Ruby wzruszyła ramionami i poszłyśmy wybrać piosenki.

***

  Wieczór minął nam w radosnej atmosferze. Konkurs karaoke okazał się dla nas dobrą zabawą, przy którym bardzo się wygłupiałyśmy i nawzajem sobie nabijałyśmy głosy publiczności. Pomysł Ruby z integracją wyszedł jej i to nawet bardzo. Wszyscy dobrze się bawili. Nawet Mal, która na początku miała zły humor, ale po solówce Bena zdecydowanie się jej poprawił. Dobry humor towarzyszył nam aż do końca. Ku naszemu i wszystkich zaskoczeniu konkurs karaoke wygrała Evie z największą liczbą głosów. Dziewczyna była naprawdę szczęśliwa i wyraźnie się tego nie spodziewała. Miała świetny głos i nie jedna z nas mogła jej pozazdrościć. Gwen zrobiła się weselsza. Cały wieczór rozmawiała z Jayem i wyglądało to tak jakby między nimi nigdy nie było żadnej kłótni. Cieszyłam się jej szczęściem, którym zarażała wszystkich dookoła.

Późnym wieczorem wszyscy wracaliśmy do Akademii.

- Było świetnie - powiedziała Evie, która w dłoniach trzymała swój puchar - Może powtórzymy to w najbliższym czasie? - spytała z uśmiechem. Ruby bez namysłu odpowiedziała za wszystkich, że z pewnością. Zaśmialiśmy się, ale przyznaliśmy rację córce Roszpunki.

- Wybrałaś świetną piosenkę. To ona zapewniła ci zwycięstwo - powiedziała Gwen. Evie machnęła ręką i zaśmiała się pod nosem.

- Wasze piosenki też były świetne. Szczególnie twoja Skye. Była taka śpiewana od serca. Nie sądziłam, że można tyle emocji włożyć w piosenkę. Czy te słowa były kierowane do konkretnej osoby? - spytała zaciekawiona. Poczułam jak moje policzki zaczęły płonąć. Wybrałam piosenkę pod tytułem "To dziś". Opowiadała o uczuciach do drugiej osoby. O tym jak bardzo ważna była. Nie wiem co mną kierowało zanim ją wybrałam, ale kiedy ją śpiewałam patrzyłam tylko na Harry'ego. Przez chwilę miałam wrażenie, że byliśmy sami. Tylko on i ja. W jego oczach dostrzegłam zawiedzenie, kiedy powiedziałam, że to nie randka. Sama czułam się z tym dziwne, ale od jakiegoś czasu targały mną różne emocji wobec syna Kapitana Haka. Moje serce zaczynało bić jak szalone i świat skupiał się tylko na nim. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam.

- Piosenka jak piosenka - machnęłam ręką z uśmiechem. Wymienili potajemne spojrzenia. Zerknęłam na Harry'ego, który szedł kawałek za nami. On również to zauważyli. Ruby wymyśliła pretekst i pośpiesznie z Carlosem przyśpieszyła kroku. Ben nagle sobie przypomniał o ważnym zadaniu domowym i pociągnął Mal za sobą w kierunku zamku. Evie pod pretekstem przymiarki sukni poprosiła Gwen by poszła razem z nią, a Jay poszedł za nimi. I w ten sposób zostałam sama z Harry'm.

- Czy coś cię martwi? - spytałam i spojrzałam na niego. Chłopak wzruszył ramionami.

- Chyba nie - powiedział cicho. Wzięłam go za rękę i zatrzymałam.

- Harry, przecież widzę - powiedziałam wprost. Chłopak westchnął głęboko. Odwrócił na chwilę wzrok i spojrzał na mnie.

- Nie mogę tak dłużej - zaczął zakłopotany. Widziałam, że próbował wydusić z siebie jakieś słowa, ale nic nie przechodziło mu przez gardło.

- O co chodzi?

- Nie umiem dłużej ukrywać. To co czuje do ciebie jest silniejsze ode mnie. Pierwszy raz w życiu czuję coś takiego. Do tej pory myślałem, że jestem bez serca, ale kiedy ciebie widzę ono daje o sobie znać. Zaczyna bić szybciej. - powiedział i wziął mnie delikatnie za rękę. Miałam serce w gardle. Nie spodziewałam się tego. Wiedziałam, że czułam do niego to samo, ale bałam się to przyznać na głos, a jednak on się odważył to powiedzieć.

- Harry - zaczęłam zakłopotana.

- Skye, wiem. Jestem piratem, synem Kapitana Haka. Nasi ojcowie są wrogami, ale to co czuje do ciebie jest szczerze. Nie patrzę na przeszłość. Mam nowe życie tu w Auradonie. I proszę cię o jedno. Daj mi szansę. Daj szansę nam. Widzę jak na mnie patrzysz, jak dobrze się dogadujemy....- przybliżył się do mnie. Spojrzałam na niego. Wyraźnie w jego oczach widziałam szczerość. I co ja miałam z tym zrobić? Czułam to samo, ale bałam się.

- Jestem w tobie zakochana - powiedziałam. Pierwszy raz przyznałam to na głos. Nasza relacja była dziwna i burzliwa, ale przez to poczułam do niego coś więcej.

- To co nam stoi na przeszkodzie? Dlaczego nie możemy spróbować bycia kimś więcej niż przyjaciółmi? - spytał i chwycił mocniej moją dłoń, aby dodać mi otuchy - Próbuję się dla ciebie zmienić. Nie chce żebyś widziała we mnie tylko syna Kapitana Haka. Nie jestem taki jak ojciec, sam piszę swoją historię...

Westchnęłam i zabrałam swoje dłonie. Oczy napełniły mi się łzami.

- Nie chcę żebyś się dla mnie zmieniał. Już dawno nie widzę w tobie pirata czy chłopaka z Wyspy Potępionych. Chcę żebyś był sobą - powiedziałam.

- Dobrze. Więc będę sobą tylko proszę cię o jedną szansę. Inaczej mi złamiesz serce...- powiedział smutno. Odsunęłam się od niego. Zaczęłam kierować się w stronę Akademii sama - Skye..

- Daj mi czas. Potrzebuje to przemyśleć.

Odeszłam. Byłam na siebie wściekła. Każda głupia dziewczyna przystałaby na propozycję syna Kapitana Haka, ale ja byłam inna. Biłam się z myślami. Zależało mi na nim jak na nikim innym. Pierwszy raz czułam coś takiego. Zasługiwał na szansę, a ja go tak strasznie potraktowałam. Nie wiedziałam co zrobić...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro