Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#31

SKYE

 W nocy nie mogłam zmrużyć oka. Cały czas byłam myślami przy wyznaniu Harry'ego. Nie spodziewałam się tego z jego strony. Moje serce zaczynało bić jak szalone na samą myśl o tym. Ja też czułam do niego coś więcej, ale bałam się tej relacji. On był synem Kapitana Haka. Czy to nie był przypadek, że ze wszystkich dziewczyn w Auradonie zakochał się we mnie? To było dziwne, ale moje serce biło szybciej, kiedy on był przy mnie. Nie wiedziałam co miałam z tym zrobić. Chciałam mu dać szansę, ale nie byłam pewna czy powinnam.

 Potrzebowałam z kimś o tym porozmawiać, ale moja współlokatorka nie wróciła na noc. Poszła do rodziców i miała wrócić dopiero nad ranem. Przewracałam się z boku na bok, ale nie mogłam zasnąć. Wstałam zrezygnowana i podeszłam do biurka. Zapaliłam lampkę i wyciągnęłam zeszyt w którym pisałam swoje piosenki. Otworzyłam pustą stronę, chwyciłam długopis do ręki i zaczęłam myśleć.  Jeśli i tak nie mogłam zasnąć to postanowiła przelać część swoich myśli na papier. Zebrałam je i zaczęłam opisywać wszystko co czułam. Zeszyt do piosenek spełniał rolę mojego pamiętnika. Opisałam wszystko co się wydarzyło wieczorem. Zajęło mi to dłuższą chwilę. Im dłużej pisałam, czułam się bardziej senna. W pewnym momencie położyłam głowę na biurku i zasnęłam.

***

  Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłam się delikatnie i rozejrzałam po pokoju. Czułam potworny ból w plecach, spowodowany spaniem na krześle. Ponownie dotarł do mnie dźwięk telefonu. Wstałam powoli i zaczęłam go szukać. Wciąż byłam zmęczona, ponieważ w nocy źle spałam. Telefon dzwonił bez przerwy. W końcu udało mi się go znaleźć w torebce. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Gwen. Miałam od niej kilkanaście nieodebranych połączeń. W końcu jedno z nich odebrałam.

- Tak? - spytałam zaspana.

- Dobrze, że w końcu odebrałaś! - zawołała - Jane poprosiła żebym ci przekazała, że dzisiaj jest spotkanie w sprawie Balu. Poza tym zadzwoniłam, aby sprawdzić, czy śpisz. Niedługo zaczynają się lekcje - dodała. Pokiwałam głową.

- Dziękuję za troskę. Wstałam i będę na spotkaniu. A ty wrócisz do pokoju, czy spotkamy się na lunchu? Muszę z tobą pogadać i to bardzo poważnie - zaczęłam się zbierać. Wzięłam swoją kosmetyczkę i udałam się do łazienki, aby doprowadzić się do porządku.

- Mamy poranny trening. Spotkamy się w czasie przerwy. Mogłabyś wziąć moją pracę domową z Historii Auradonu? Muszę ją dzisiaj oddać. 

- Wsadzę ci do szafki. Tylko proszę, spotkajmy się. To ważne - poprosiłam. Gwen przytaknęła i po chwili się rozłączyła. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i wróciłam do pokoju aby się ubrać. Gdy byłam gotowa spakowałam swoje zeszyty i książki. Wzięłam pracę domową Gwen i wyszłam. Udałam się na szkolny korytarz, aby wrzucić pracę do szafki Gwen. Po drodze zaczepiła mnie Jordan, córka Dżina.

- Cześć - powiedziałam pierwsza.

- Hej Skye. - zatrzymała mnie - W piątek robię małą imprezkę dla kilku znajomych. Masz ochotę wpaść? - spytała. Bardzo mnie zdziwiła. Do tej pory nikt mnie nie zapraszał na imprezy.

- Ty chcesz zaprosić mnie? - spytałam zaskoczona. Pokiwała głową.

- Jasne. Dlaczego nie? - uśmiechnęła się. Nie byłyśmy bliskimi przyjaciółkami. Znałam ją, ponieważ przyjaźniła się z Azizem - Gwen i Ruby też zaprosiłam - dodała.

- W takim razie z chęcią przyjdę - uśmiechnęłam się. Klasnęła w dłonie, po czym podała mi małą karteczkę, która wyglądała na zaproszenie

- Impreza zaczyna się w ósmej w Domu Siedmiu Krasnoludków. Emma zgodziła się tam zrobić imprezę. Do zobaczenia - rzuciła pośpiesznie i pobiegła dalej. Spojrzałam na karteczkę. Z jednej strony było zaproszenie, a z drugiej mapa jak dojść do Domu Siedmiu Krasnoludków.   Otworzyłam szafkę Gwen i wrzuciłam jej pracę domową do środka. Niedługo później zadzwonił dzwonek na lekcje. Zamknęłam szafkę i udałam się na geometrię. 

***

 W czasie przerwy siedziałam na stołówce i czekałam na Gwen. Napisałam jej kilkanaście wiadomości i odpisała, żebym chwilę na nią poczekała. Rozejrzałam się po stołówce, ale nigdzie nie widziałam syna Kapitana Haka. To było dziwne, ponieważ nie spotkałam go od rana. Nie wiedziałam czy miałam się martwić, ale do tej pory nie zdarzało mu się omijać zajęć szkolnych. Przy stoliku Potępionych go nie było. Zmarszczyłam brwi. Napisałam do niego wiadomość, ale mi nie odpisał.

 Zobaczyłam, że w moją stronę szła Gwen w towarzystwie Lonnie i Ruby. Wesoło o czymś dyskutowały. 

- Cześć Skye. Jak tam po wczoraj? - spytała Gwen. 

- Właśnie o tym chciałam z wami porozmawiać. - odparłam pośpiesznie. Spojrzały na mnie zaciekawione, ale nagle dołączył do nas Aziz. 

- Cześć dziewczyny? Mogę z wami usiąść? - spytał. Lonnie bez wahania się zgodziła i zrobiła mu miejsce.  Nie miałam zamiaru mówić o tym co się stało w jego obecności. 

- Z resztą nie ważne to może poczekać. To nie takie pilne - spojrzałam na syna Aladyna - Byliście wczoraj na karaoke razem. - odparłam z uśmiechem. Lonnie zarumieniła się delikatnie, a Aziz zakłopotał.

-Można tak powiedzieć. W sumie to mieliśmy randkę - uśmiechnął się. Pisnęłyśmy. Nie spodziewałam się tego, że Azizowi podobała się Lonnie. Ale to nawet dobrze. On był świetnym kolesiem, a córka Mulan fajną dziewczyną. Pasowali do siebie. Poza tym ich obu łączyła miłość do szermierki. 

- To opowiedzcie nam coś więcej. Jesteśmy ciekawe. Jak było? Kto zrobił pierwszy krok? Czy jesteście oficjalnie razem? - Ruby zasypała ich pytaniami. Całą przerwę obiadową spędziłyśmy na słuchaniu tego co opowiadał Aziz i Lonnie. Nie byli jeszcze parą, ale czułam, że to niedługo się mogło zmieć. Widziałam jak na siebie patrzyli. To było urocze. Już zapomniałam o swoim problemie, ale kiedy na nich patrzyłam czułam delikatne uczucie zazdrości. Zazdrościłam im tego, a dobrze wiedziałam, że gdybym wczoraj się zgodziła nie byłabym już sama. Miałabym chłopaka, syna Kapitana Haka. Im dłużej o tym myślałam, czułam, że powinnam mu dać szansę. Ale musiałam z kimś o tym pogadać, a nie miałam okazji. 

 Gdy zadzwonił dzwonek rozeszliśmy się do klas. Na lekcjach nie mogłam się skupić. Harry'ego nie było na Historii Piratów i musiałam projekt skończyć sama. Byłam ciekawa dlaczego go nie było. Czy on mnie unikał? Napisałam do niego jeszcze kilka wiadomości, ale znów mi nie odpisał. Westchnęłam zrezygnowana. Nie wiedziałam, co miałam zrobić i myśleć o tym wszystkim. 

***

 Po lekcjach poszłam do klasy Dobrej Wróżki, ponieważ tam miało się odbyć nasze spotkanie w sprawie Balu. Byłam trochę spóźniona, ponieważ zatrzymał mnie nauczyciel od chemii. Ostatni sprawdzian nie poszedł mi najlepiej i wyznaczył mi termin poprawy. Wiedziałam, że było źle, ale chemia nigdy nie szła mi dobrze. Miałam zamiar poprosić Gwen o pomoc. Ona była świetna z chemii. Z resztą ona radziła sobie z każdym przedmiotem. 

 Weszłam do klasy. Dziewczyny już na mnie czekały. Zajęłam swoje miejsce. Przeprosiłam je za spóźnienie. Jane bez przedłużania zaczęła temat naszego spotkania. Wstała i podeszła do tablicy na której były zapisane najważniejsze informacje.

- Bal Maskowy to ostatni bal księcia Bena. - zaczęła - Jest to szczególny Bal, ponieważ Król Bestia postanowił go przenieść na wieczór w którym odbędzie się Piknik Rodzinny. Na tym Balu Maskowym będą wszystkie najważniejsze osoby. To najważniejszy Bal w tym roku i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Bez żadnej wtopy. Po prostu wszystko musi być idealnie. Mamy niewiele czasu. Zaledwie tylko trzy tygodnie, a nie mamy zaproszeń, dekoracji, muzyki, ani fotografa. Tak naprawdę nie mamy nic. Stoimy w punkcie wyjścia. Menu zajęła się pani Imbryk wraz z królewską kuchnią.Więc dzisiejsze spotkanie jest ważne. Macie jakieś propozycje?  - dodała i spojrzała na nas. 

- Jeśli chodzi o muzykę to może zaprosimy zespół Sebastiana i Siedem Cudów Morza? Są świetni - zaproponowała Lonnie. Jane wzięła notes i zaczęła notować wszystkie propozycje na bieżąco.

- Jakieś inne propozycje? - spytała Jane, ale pokręciłyśmy głowami.

- Mogę się zająć zaproszeniami. Tylko musisz mi dać listę zaproszonych gości. Przygotuję ci na jutro kilka wzorów - odezwała się Ruby. Córka Dobrej Wróżki bez wahania wcisnęła jej długą listę gości. 

- Odnośnie dekoracji, kiedyś rozmawiałyśmy o balonach. - wypaliła nieśmiało Gwen

- Same balony nie wystarczą. Musimy pomyśleć o układzie stołów, o dekoracjach na nich...

- Może zabarwimy róże na kolory naszej szkoły. Myślę, że dla twojej mamy to nie będzie problem, a to byłby ciekawa dekoracja. Barwy rodziny królewskiej, granatowy i złoty - rzuciła Lonnie. Jane pokręciła nosem, ale zapisała propozycję. - Poza tym złote obrusy na stołach. Co ty na to.

Córka Dobrej Wróżki zapisywała wszystkie pomysły. Padło kilka dobrych propozycji. A ja milczałam. Nie miałam głowy do tego. Byłam przejęta Harry'm. Widziałam jak dziewczyny zawzięcie dyskutowały o przygotowaniach do balu, ale jednym uchem wszystko mi wpadało, a drugim wypadało. Nie mogłam się skupić. Po jakimś czasie one ucichły. Podniosłam głowę i spojrzałam na nie.

- A ty Skye masz jakieś propozycje? - spytała Jane. Pokręciłam przecząco głową. Czułam jak oblał mnie rumieniec. Było mi głupio. 

- Przepraszam was dziewczyny, ale nie mam do tego głowy. - westchnęłam i oparłam na oparcie krzesła - Wczoraj wieczorem stało się coś dziwnego. Nie chciałam o tym mówić przy Azizie, ale muszę z kimś o tym pogadać, bo im dłużej to w sobie duszę jest coraz gorzej. - wypaliłam.

- Co się stało? - spytała zaciekawiona Ruby.

- Harry Hak powiedział, że mu się podobam i chciałby czegoś więcej - odpowiedziałam cicho.

- Wiedziałam! - zawołała córka Roszpunki. - Czułam to w kościach. Te jego spojrzenia zawsze były takie pełne uczuć. - dodała radośnie.

- Wszyscy widzieli chemię między wami - powiedziała moja przyjaciółka Gwen.

- Nie wiem czy powinnam mu dać szansę. To syn Kapitana Haka... 

- Skye czy ty siebie słyszysz? Jakie to ma znaczenie. Harry to super chłopak. Poza tym miedzy wami jest chemia. Gdybym ja nie spróbowała nie byłabym z Carlosem. Jest z Wyspy Potępionych. To syn Cruelli, ale to nie ma znaczenia. Jestem w nim zakochana po uszy i nie zwracam uwagi na jego pochodzenie. Liczy się to co on do mnie czuje - powiedziała Ruby, a Gwen jej przyznała rację.

- Powinnaś mu dać szansę. Nie bądź głupia - powiedziała Lonnie. - Zasługujesz na szczęście. Bylibyście cudowną parą. - uśmiechnęła się.

- Tak myślicie? - spytałam.

- Idź go poszukaj i pogadaj z nim! W tej chwili - powiedziała Jane z uśmiechem. Zebrałam swoje rzeczy i wybiegłam z klasy jak poparzona. Dziewczyny miały rację. Nie powinnam go odrzucać ze względu na to, że był synem Kapitana Haka. To dla mnie nic nie znaczyło. Na początku bałam się go, ale teraz wszystko się zmieniło. Byłam w nim zakochana po uszy i chciałam żeby miedzy nami było coś więcej. Pobiegłam go poszukać.

***

 Po jakimś czasie znalazłam go w bibliotece. Siedział przy jednym ze stolików i zawzięcie czytał jakąś książkę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądał uroczo, kiedy był bardzo skupiony.  Chociaż to było dziwne. Harry zawsze omijał bibliotekę szerokim łukiem i kiedy odrabiał lekcję to korzystał z komputera. Wyciągnęłam lusterko z torebki i przejrzałam się nim. Nie chciałam źle wyglądać podczas rozmowy z nim. Czułam motyle w brzuchu i byłam zestresowana. Ta rozmowa mogła zmienić wszystko. Schowałam lusterko z powrotem. Chciałam wejść do biblioteki, ale dostrzegłam coś dziwnego. A raczej kogoś. Obok syna Kapitana Haka usiadła Emma, córka Królewny Śnieżki. Zmarszczyłam brwi. Do tej pory  nigdy nie widziałam ich razem. Położyła swoją dłoń na jego. Podniósł wzrok i spojrzał na nią z uśmiechem. Oboje zajęli się rozmową, ale nie słyszałam o czym rozmawiali. Widziałam, że nie odrywali od siebie wzroku i bez przerwy się śmiali. Poczułam w głębi siebie pustkę. Moje motylki zniknęły. Przytłoczył mnie smutek i złość. Z początku myślałam, że to była przyjacielska rozmowa, ale ona wyraźnie z nim flirtowała. A ja stałam jak słup soli i nie wiedziałam co zrobić. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Chciałam tam wpaść i zacząć się kłócić, ale nie odważyłam się na taki krok. Byłam zbyt wielkim tchórzem żeby to zrobić. Jedynie stałam i obserwowałam. Po jakimś czasie ona go przytuliła i pocałowała w policzek, a on się zarumienił, co nawet jak na niego było dziwne.

 Miałam łzy w oczach. Odwróciłam się i uciekłam. Czułam jak moje serce pękło na kilkanaście kawałków. Byłam wszystkiemu winna. Gdybym zachowała się wczoraj inaczej nie doszłoby do takiej sytuacji. Byłam idiotką. Pobiegłam do swojego pokoju i rozpłakałam się jak małe dziecko... 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro