#28
RUBY
- Co tu się dzieje? - spytałam rozdrażniona, po czym rozejrzałam się dookoła. - Najpierw Skye i Harry wychodzą skłóceni , teraz Gwen. O co chodzi?- dodałam. Córka Piotrusia Pana milczała, a reszta nie śmiała się odezwać. Atmosfera była bardzo napięta i wręcz nieprzyjemna. Niczym nie przypominała tej zanim rozpętała się kłótnia. Carlos do mnie podszedł i delikatnie wziął za rękę.
- Nie wiem co tu się dzieje, ale spokojnie.- powiedział. Zabrałam mu swoją dłoń i zaczęłam chodzić zdenerwowana przed aulą. W przeciwieństwie do reszty nie mogłam siedzieć spokojnie. Ponownie spojrzałam na Skye, która była zupełnie nieobecna. Jej zachowanie było dziwne, podobnie jak syna Kapitana Haka, który niczym nie przypomniał tego chłopaka, który wszedł z nią na przesłuchanie. Podeszłam do niej, żeby dowiedzieć się czego więcej. Wcześniej nie chciała ze mną rozmawiać, ale wyraźnie tego potrzebowała. Podobnie jak Gwen, która zaraz po kłótni z Audrey zniknęła.
- Co się dzieje? - spytałam spokojnie. Spojrzała najpierw na mnie, a później na Carlosa, który stanął za mną. Wzruszyła ramionami i wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła z siebie nic wydusić. - Pokłóciłaś się z Harry'm? Jak przesłuchanie? Ciągle milczysz - naciskałam i to nawet troszkę za bardzo. Błądziła wzrokiem, aż w końcu wzięła głęboki oddech, a z jej ust potoczyły się słowa.
- Nawaliłam przesłuchanie. Harry mi pomógł i chcą żebyśmy wystąpili razem, a bez niego nie dadzą mi szansy. A co on zrobił? Zostawił mnie na lodzie. Obraził się na śmierć i życie. Powiedział, że nie będzie robił z siebie błazna. Jestem na siebie wściekła. Pokonała mnie moja nieśmiałość, ale kiedy on stoi u mojego boku, wszystko znika. On tak na mnie działa... - powiedziała bardzo szybko. Wymieniłam spojrzenie z moim chłopakiem. -Mieliśmy taką dobrą reakcję, a teraz wszystko zniszczyłam... - dodała po chwili.
- Nie przejmuj się niczym. Porozmawiam z nim i przemówię mu do rozsądku - odparł Carlos. Poparłam jego słowa. Skye pokręciła przecząco głową.
- Co ja sobie myślałam. W ogóle mnie tu nie powinno być. To nie miejsce dla kogoś takiego jak ja...
- Nie mów tak! - zawołałam - To miejsce dla ciebie. Masz cudowny głos, a Harry nie wie co traci. Pogadamy z nim. Nie martw się. A oni na pewno dadzą ci szansę...
W tym momencie z auli wyszła Dobra Wróżka. W dłoniach trzymała listę. Spojrzeliśmy na nią zainteresowani.
- Tu jest lista osób, które przeszły kwalifikacje. W takiej kolejności będziecie występować na Festiwalu Morza, który odbędzie się już równo za dwa tygodnie. Przygotujcie się najlepiej jak potraficie. Tydzień przed Festiwalem zaczniemy próby, aby wszystko wyszło idealnie. W tym roku będzie zupełnie inaczej i cieszę się, że pojawiliście się w tak licznym gronie - powiedziała z uśmiechem. - Skye, czy możesz podejść na słowo? - spojrzała na moją przyjaciółkę, która przytaknęła. Dobra Wróżka powiesiła listę na drzwiach i po chwili razem ze Skye zniknęła w auli. Ja i Carlos podeszliśmy jako pierwsi. Zobaczyłam jego imię i nazwisko na początku listy. Uśmiechnęłam się i ścisnęłam go za rękę.
- Gratulację, otwierasz pokaz - spojrzałam na chłopaka.
- To dobrze? - spytał niepewnie. Pocałowałam go w policzek.
- Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się. Ponownie spojrzeliśmy na listę. Moje imię było prawie w połowie. Szkoda, że nie wcześniej, ale przynajmniej nie byłam na końcu. Na samym dole listy znalazłam Gwen oraz Skye, przy której nazwisku był wpisany również Harry. - Co to za głupia zależność, że nie przyjmą Skye jeśli nie wystąpi z Harry'm? Ona jest świetna bez niego i tylko podcięli jej skrzydła - powiedziałam obrażona.
- Nie widzę imienia Audrey - powiedział po chwili Carlos. Spojrzałam ponownie na listę. Rzeczywiście nie było jej imienia. To nie wróżyło nic dobrego. Kiedy ona się o tym dowie, nie chciałbym być na miejscu komisji.
- To źle. Może w końcu przejrzeli na oczy, że ona jest toksyczna... - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Szturchnął mnie i spojrzał z wyrzutem.
- Nie mów tak - upomniał mnie. Przewróciłam oczami. Uczniowie zaczęli się rozchodzić, a my czekaliśmy na Skye. Wyszła dopiero po dłuższej chwili. Była zmieszana. Podeszła do nas i wzruszyła ramionami.
- Jeśli nie namówię Harry'ego będę mogła wystąpić sama, ale woleli by żeby on też się zaangażował - powiedziała zmieszana.
- To dobrze! - zawołałam radośnie - Przynajmniej cię nie odrzucili - dodałam i objęłam ją ramieniem.
- Nie uda mi się go przekonać. Jest zbyt uparty na to - odparła.
- Coś wymyślimy. Chodźmy. Musimy poszukać Gwen, a w tym czasie Carlos pogada z Harry'm, prawda? - spytałam. Obie na niego spojrzałyśmy. Najwyraźniej nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale niechętnie się zgodził.
Pożegnałyśmy się z Carlosem i poszłyśmy poszukać Gwen. Na szczęście nie musiałyśmy jej długo szukać, ponieważ od razu znalazłyśmy ją w pokoju, który dzieliła ze Skye. Leżała na łóżku i pustym wzrokiem patrzyła w sufit. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że weszłyśmy do pokoju. Wymieniłam spojrzenie ze Skye i obie podeszłyśmy cicho. Położyłyśmy się obok niej.
- Dziewczyny, nie mam ochoty rozmawiać. Jestem wściekła na samą siebie - wymamrotała.
- Dobrze, ale poleżymy z tobą żebyś nie była sama - odparłam pewnie. Przez jakiś czas panowała cisza. Głucha i niezręczna, którą Gwen zdecydowała się przerwać.
- Co ja sobie myślałam, że niby mogę wyjść z cienia Audrey? Co ja miałam w głowie? Powinnam się nie wychylać... - westchnęła ciężko.
- Gwen. Nie zrobiłaś nic złego. I nie mów, że jest inaczej. Masz takie same prawa jak ona. Kiedy to w końcu do ciebie dotrze. Nie możesz mieć wyrzutów sumienia za każdym razem kiedy zrobisz coś czego Audrey sobie nie życzy. Ona wtedy na tym korzysta. Tak dłużej być nie może... - powiedziałam stanowczo.
- Ale to moja siostra...
- Która przy wszystkich bez żadnych skrupułów powiedziała, że cię nienawidzi - odparła Skye.
- Sama siebie nienawidzę. Jestem dla niej okropna... - blondynka się rozpłakała. Obie ze córką Piotrusia Pana ją przytuliłyśmy.
- Nie jesteś. To ona cię źle traktuje, tu nie ma twojej winy. Poza tym Audrey nie przeszła dalej, a ty jesteś na liście rezerwowej, czyli musisz potwierdzić swój udział. - powiedziałam. Gwen przestała płakać. Usiadła i spojrzała na nas.
- Jak to nie przeszła? - spytała zaskoczona. Wzruszyłyśmy ramionami. - Przecież jak ona się o tym dowie rozniesie szkołę w drobny mak - dodała zmartwiona.
- Nie przejmuj się tym. Musi się nauczyć, że nie zawsze wszystko dostanie. To ona musi się dostosować do świata a nie świat do niej. A ty się zastanów. Masz cudowny głos, więc powinnaś spróbować swoich sił. Marnujesz się - powiedziałam. Ponownie na nas spojrzała. - Festiwal Morza jest za dwa tygodnie. To kupa czasu, więc możesz się zastanowić, przemyśleć wszystko...- dodałam. Spojrzałam na nią. Widziałam jak delikatnie się uśmiechnęła.
- To jak? Spróbujesz? Nie patrz na to że Audrey się to nie spodoba. Ona się tobą nie przejmuje, więc ty nie przejmuj się nią. - podsumowała córka Piotrusia Pana. Gwen pokiwała głową.
- Niech wam będzie. Z resztą macie racje. Nie mogę się wiecznie przejmować Audrey - odpowiedziała.
- I to jest dobre myślenie! - zawołałam i poklepałam ją po plecach. - A teraz powiedz o co chodziło z Evie. Z nią też miałaś ostrą wymianę zdań pod aulą...
Machnęła ręką.
- Postąpiłam źle. Mal mnie podpuściła i uwierzyłam jej, że Evie przyjaźni się ze mną dlatego, że jestem księżniczką, a Jay czuje coś do mnie, bo jestem bogata. Dałam sobie wmówić, że mnie nie lubią tylko mój tytuł i drogie rzeczy. Czuję się jak idiotka. Nie wiem co mnie napadło i jej uwierzyłam. W końcu pomogłam Evie, kiedy miała problem na sprawdzianie z chemii, a z Jayem dogadałam się kiedy zamknęłyście nas w tej sali. I wszystko zepsułam, a oni nie dają mi szansy, żebym mogła to naprawić.
- Zachowałaś się nie fair, ale wszystko można naprawić. Załatwimy to ze Skye - powiedziałam. - Ona też ma na pieńku z synem Kapitana Haka - dodałam ciszej. Gwen spojrzała na mnie pytająco, ale machnęłam ręką.
- Bo on jest zbyt uparty, ale fakt. Musimy to jakoś załatwić - odpowiedziała córka Piotrusia Pana.
- Wiecie co? Odłóżmy wszystko na bok. Powinnyśmy się wyluzować, a wiecie co jest najlepsze? - spytałam z uśmiechem. Zmarszczyły brwi.
- Lody w Lodziarni Tiany? - spytała Skye. Pokręciłam przecząco głową.
- To też, ale dawno z Gwen nie byłyśmy na wrotkach, a kiedyś chodziłyśmy dzień w dzień. Co wy na to? - spytałam z uśmiechem. Córka Śpiącej Królewny zgodziła się bez wahania. Spojrzałyśmy na Skye - Nie daj się namawiać..
- Nie umiem jeździć na wrotkach...
- Nauczymy cię. Chodź, nie daj się prosić - poprosiła Gwen - Mi odmówisz? - spytała smutno. Skye się zaśmiała.
- Tobie nigdy. Dobrze, ale uprzedzam, mam dwie lewe nogi..
Wstałyśmy z łóżka.
- Damy radę.
Zabrałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy i skierowałyśmy się do wyjścia z pokoju. Dziewczyny potrzebowały chwili rozluźnienia a to był jeden z najlepszych pomysłów i sposobów. Byłam z siebie zadowolona, że udało mi się na chwilę odciągnąć ich myśli od wszystkich problemów. A po wszystkim nie miałam zamiaru siedzieć z założonymi rękami. Chciałam im pomóc za wszelką cenę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro